18:05
Moje pustaki
Tradycyjnie już, ostatniego dnia miesiąca przychodzę do Was z przeglądem pustych opakowań.
Jak widzicie, w tym miesiącu nie ma tego wiele.
1. L'Oreal Ideal Soft - całkiem przyjemny, tani i łatwo dostępny płyn micelarny, który jednak mojej ukochanej Biodermie nie dorasta do pięt. Kupuję, gdy nie mam innego wyjścia (Bioderma jest u mnie trudno dostępna).
2. Alterra pomadka rumiankowa - fajna pomadka o naturalnym składzie. Na wielkie mrozy i bardzo suche usta za słaba, ale w mniej wymagających warunkach sprawdza się ok.
3. Organique maska algowa z dynią i glukozą - odżywcza maseczka dla skóry suchej i dojrzałej. Na mojej bladej cerze zostawiała jakiś taki lekko pormarańczowawy odcień, ale przetestowałam ją na nieco ciemniejszej karnacji mojej siostry i u niej tego efektu nie było.
4. Uriage woda termalna - stosuję po każdym myciu buzi zamiast toniku i czasem do odświeżenia w ciągu dnia. Świetnie łagodzi podrażnienia, duży plus za to, że nie trzeba jej osuszać. Stały bywalec mojej kosmetyczki.
5. Inglot zmywacz do paznokci - świetnie zmywa lakier i delikatnie natłuszcza płytkę paznokcia. Odkąd go wypróbowałam nie kupuje już innych zmywaczy.
6. The Body Shop masło do ciała migdałowe - jak wszystkie masła TBS nawilża rewelacyjnie i na bardzo długo. Zapach słodki, prawdziwie migdałowy, bardzo intensywny. Na tyle, że w połowie opakowania zaczął mnie już męczyć.
7. The Body Shop masło do ciała jagodowe - nie wiem, gdzie ja miałam nos kupując to masło. Chyba napis "edition speciale" zamącił mi w głowie. Okropny, sztuczny zapach. Bardzo słodki i nie mający nic wspólnego z jagodami. Działanie bez zarzutu.
8. Vichy antyperspirant przeciwko intensywnemu poceniu - mój ulubieniec od lat. Jedyny tego typu preparat, który na mnie działa. Jego jedyną wadą jest to, że dosyć długo schnie.
9. The Secret Soap Store krem do rąk 20% masła shea - to już moja druga tubka tego kremu i z pewnością nie ostatnia. Rewelacyjny, mocno odżywczy krem. Idealny na zimę i dla bardzo suchych dłoni. Cudownie słodki, waniliowy zapach sprawiał, że przy każdej aplikacji dostawałam ślinotoku.
10. Tradycyjny syberyjski balsam na kwiatowym propolisie - mój pierwszy rosyjski kosmetyk, zakupiony jeszcze w wakacje. Bardzo dobrze działał na moje włosy, sprawiając, że były miękkie i błyszczące. Balsam jest naprawdę lekki, więc bez obaw mogą go stosować osoby o włosach podatnych na obciążanie. Przyjemny, delikatny kwiatowy zapach długo utrzymywał się na włosach. Jedyny minus to duża (600 ml), nieporęczna butla.
11. Alterra szampon z granatem i aloesem - bardzo fajny produkt: ładnie pachnie, dobrze się pieni, dokładnie myje włosy i ich nie plącze. U mnie stosowany zbyt często wywoływał podrażnienie (alkohol w składzie). Świetnie spisywał się też do prania pędzli: zawsze miałam problem żeby domyć flat top z podkładu (tam głęboko w środku zawsze coś zostawało), a ten szampon wyczyścił go w ciągu kilku sekund.
12. Planeta Organica toskańska maska do włosów - naprawdę dobra maska o specyficznym, orientalnym zapachu. Ładnie wygładza włosy, nadając im miękkość i połysk. Nie straszne jej nawet suche końcówki.
13. Biovax intensywnie regenerująca maseczka do włosów suchych i zniszczonych (saszetka) - po jednej saszetce ciężko mi cokolwiek powiedzieć o tym produkcie, poza tym, że dobrze nawilża suche włosy. Jest to jednak jedna z najlepiej ocenianych wersji, więc pewnie wcześniej, czy później kupię pełne opakowanie, by się przekonać jakie daje efekty przy dłuższym stosowaniu.
14. Biovax intensywnie regenerująca maseczka do włosów słabych ze skłonnością do wypadania (saszetka) - po tej maseczce moje włosy były tak sypkie, że nie mogłam ich spiąć, bo ciągle się wysuwały. Chętnie wypróbuję pełnowymiarowe opakowanie, żeby sprawdzić, czy faktycznie zmniejsza wypadanie.
I to tyle, jeśli chodzi o lutowe denko.
Pochwalcie się, jak Wam poszły zużycia w tym miesiącu.