18:17
L'Oreal Volume Million Lashes So Couture So Black
Maskara L'Oreal Volume Million Lashes So Couture So Black szturmem podbiła blogosferę. Jeszcze pod koniec ubiegłego uroku ze wszystkich stron zasypywały mnie pozytywne recenzje, więc kiedy tuż przed świętami Bożego Narodzenia zobaczyłam ją w Naturze z rabatem -40%, niewiele myśląc wrzuciłam do koszyka.
Opakowanie tuszu jest całkiem solidne i bardzo wygodne w użytkowaniu, ale jego kolorystyka kompletnie do mnie nie przemawia. Lubię czerń, lubię złoto, lubię fiolet, ale tutaj to połączenie wygląda jakoś tak tandetnie i pstrokato. Na szczęście sam tusz jest bardzo dobrej jakości. W moim przypadku od samego początku miał idealną konsystencję i dopiero teraz, po trzech miesiącach użytkowania zaczął nieco wysychać. Silikonowa szczoteczka ładnie rozdziela rzęsy, precyzyjnie pokrywając je głębokim czarnym kolorem. Tusz pozostaje na rzęsach przez cały dzień, nie kruszy się i nie osypuje. Absolutnie nie musimy obawiać się efektu pandy. Pod koniec dnia bezproblemowo zmywa się delikatnym płynem micelarnym (Bioderma Sensibio H2O). Na szczoteczce faktycznie delikatnie pachnie czekoladą.
Cena: ok. 60 zł/9,5 ml
Jest tylko jedno "ale", które sprawia, że produkt ten nie zagości w mojej kosmetyczce na dłużej, a mianowicie alkohol denaturowy dość wysoko w składzie (KLIK). Przez te trzy miesiące stosowania krzywdy mi nie zrobił, ale podejrzewam, że w dłuższej perspektywie mógłby się odbić negatywnie na stanie moich rzęs, tym bardziej, że niczym ich nie pielęgnuję. Z tego też powodu po L'Oreal Volume Million Lashes So Couture So Black będę sięgać jedynie od czasu do czasu. Do codziennego użytku wybieram jednak moją ulubioną Max Factor False Lash Effect (KLIK), tym bardziej, że na moich rzęsach praktycznie nie ma między tymi dwoma produktami żadnej różnicy.
Pozdrawiam,
Ania
Ania