20:41

Phenome Vitality Shine Mousse Mask

Maseczka rozświetlająca Phenome Vitality Shine opracowana na bazie ekstraktu z jabłek i octu owocowego miała być moim wybawieniem. Miała robić praktycznie wszystko: nawilżać, odmładzać, wygładzać, rozświetlać, a co najważniejsze - miała redukować przebarwienia i wyrównywać koloryt skóry. A czy to robi? No cóż, po kilku miesiącach stosowania mam mieszane uczucia...

Maseczka zamknięta jest w ciężkim słoiczku z ciemnego szkła. Ma postać lekkiego musu o pięknym jabłkowym zapachu, łatwo rozprowadza się na skórze i dość szybko wchłania zostawiając na skórze delikatną powłoczkę typową dla kosmetyków o żelowej konsystencji. Teraz kiedy używam serum regulującego JMO (KLIK) i moja skóra mniej się przetłuszcza jakoś specjalnie mi to nie przeszkadza, wcześniej jednak miałam wrażenie, że ta warstwa zakleja mi skórę. Maseczkę stosujemy na noc jak krem i w czasie tej nocy sebum dosłownie zbierało się pod tą cienką warstwą maseczki nie mając żadnego ujścia. Budząc się rano świeciłam się jak latarnia i czułam się po prostu obrzydliwie brudna. Zdecydownie niefajne uczucie. 

Jak wspomniałam, teraz kiedy moja skóra mniej się przetłuszcza stosowanie maski stało się znacznie przyjemniejsze. Rano buzia wciąż jest pokryta tą dziwną warstwą, ale przynajmniej jest niemal matowa. Co do działania, to najbardziej liczyłam na rozjaśnienie przebarwień i wyrównanie kolorytu skóry (z nawilżeniem generalnie nie mam większych problemów, a jak już się takowe pojawią, to mam od tego inne produkty). Początkowo byłam z maski bardzo zadowolona, ale w tym czasie stosowałam ją równolegle z pozostałymi posiadanymi przeze mnie produktami z tej serii, czyli tonikiem (KLIK) i żelem do twarzy. Kiedy postanowiłam produkty rozdzielić i testować pojedynczo, aby lepiej poznać ich działanie, okazało się, że zachwyty minęły. Poducent nie podaje nam informacji o tym, jak często należy stosować maskę, więc stosowałam ją tradycyjnie 1-2 razy w tygodniu. Zwykle maseczki mają to do siebie, że przynajmniej bezpośrednio po użyciu widzimy zmianę w wyglądzie naszej skóry, w tym przypadku jednak nic takiego nie następuje. W bardziej długofalowej perspektywie też nie widzę żadnych większych efektów. Przebarwienia jak były tak są i mają się dobrze.

Skład: Aloe Barbadensis Leaf Water, Glycerin, Pyrus Malus Fruit Extract, Acetum, Polysorbate 80, Prunus Armeniaca Fruit Extract, Prunus Persica Fruit Extract, Sodium Hyaluronate, Xanthan Gum, Aqua, Citrus Medica Limonum Peel Extract, Carica Papaya Fruit Extract, Citrus Aurantium Dulcis Peel Extract, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Babassu Oil Polyglyceryl-3 Esters, Camellia Sinensis Extract, Ginkgo Biloba Leaf Extract, Citrus Paradisi Fruit Extract, Ananas Sativus Fruit Extract, Hibiscus Sabdariffa Flower Extract, Iris Florentina Root Extract, Panax Ginseng Root Extract, Vitis Vinifera Leaf Extract, Castanea Sativa Seed Extract, Avena Sativa Kernel Extract, Triticum Vulgare Germ Extract, Panthenol, Betaine, Chamomilla Recutita Flower Extract, Benzyl Alcohol, Parfum, Chondrus Crispus Extract, Mauritia Flexuosa Fruit Oil, Malpighia Punicifolia Fruit Extract, Dehydroacetic Acid, Hexyl Cinnamal, Cinnamal.

Cena:  96 zł/50 ml

Podsumowując, tak jak wspomniałam mam mieszane uczucia wobec tej maseczki. W towarzystwie innych produktów z serii wydawało mi się, że daje naprawdę fajne efekty, tymczasem stosowana solo zdaje się nie robić z moją skórą praktycznie nic (dla sprawiedliwości dodam, że moje przebarwienia, to przebarwienia pozapalne, nie wiem jak produkt poradziłby sobie z przebarwieniami słonecznymi). Oczywiście zużyję ją do końca, a trochę mi to jeszcze zajmnie, bo jest szalanie wydajna, ale zakupu z pewnością nie ponowię.

Pozdrawiam,
Ania

49 komentarzy:

  1. To co zazwyczaj się u nas nie sprawdza zawsze okazuje sie 'mega wydajne' :P szkoda, że solo nie daje rady, i daje ta 'lepką' maskę i się świecisz, ja czesto kupuję pojedynczko kosmetyki z serii więc na pewno ten u mnie nie zagości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, faktycznie coś jest z tą relacją między wydajnością a skutecznością :D

      Usuń
  2. Chyba im ta seria nie wyszła, sporo czytałam o różnych kosmetykach z tej serii i nie był zbyt zachęcające.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubiłam tonik z tej serii. Żel do twarzy też jest fajny, ale ten kto go zapakował w tubkę zamiast buteleczki z pompką powinien zostać karnie wysłany na ciężkie roboty :/

      Usuń
  3. Bardzo ciekawy produkt :) Skład, jak to w przypadku Phenome, wręcz powala! Cena wygórowana, ale gdybym dostała taki kosmetyk w prezencie od kogoś, to wcale nie pogniewałabym się :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może warto w takim razie stworzyć chciejlistę i umieścić ją w jakimś widocznym miejscu, tak żeby bliscy mogli sobie do niej zerknąć przy jakiejś okazji ;)

      Usuń
  4. Cena już mnie odstrasza. ;)
    Pozdrawiam. ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. I tu się sprawdza powiedzenie, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego... :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że solo tak słabo działa. Z tej serii mam ogromną ochotę na wspominany przez Ciebie tonik oraz krem na noc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tonik był bardzo fajny i z czystym sumieniem polecam. Kremu na noc nie znam, ale jak się skusisz możesz dać znać jak się sprawdza ;)

      Usuń
  7. Czyli raczej nie dla mnie... Też właśnie mam do czynienia z maska która niewiele robi..

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda, że solo działanie Cie nie satysfakcjonuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też żałuję :/ Tym bardziej, że liczyłam na to, że maska będzie miałam najsilniejsze działanie z pośród wszystkich produktów z serii.

      Usuń
  9. Wziełam sobie próbkę, ale ciężko mi się odnieść do jej działania :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak ogólne wrażenie? Nabrałaś ochoty na więcej?

      Usuń
  10. ciekawy produkt, nie znam tej maski :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawe jak by się sprawdziła u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czyli jako uzupełnienie 'kuracji' innymi produktami z tej serii jest ok, ale już samodzielnie nie daje rady. Hm.. to chyba jednak nie dla mnie ona..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dziwi mnie to trochę. Myślałam, że tonik i żel będą tylko takimi wspomagaczami, a właśnie maska będzie miała najsilniejsze działanie, a tym czasem jest zupełnie na odwrót...

      Usuń
  13. mnie też się wydaje, że najlepsze rezultaty przynosi stosowanie więcej niż jednego produktu z tej serii. Ja mam żel i tonik i jestem bardzo zadowolona:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tonik zużyłam jako pierwszy i byłam bardzo zadowolona, dawał naprawdę widzoczne efekty. Żel też jest bardzo przyjemny w użyciu, choć wolałabym żeby był zapakowany w buteleczkę z pompką, bo ta tubka jest dla mnie szalenie nie wygodna :/

      Usuń
  14. Za tą cenę to maska powinna być wszystkorobiąca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dokładnie ;) No, może nie prać i nie prasować, to już bym jej wybaczyła ;)

      Usuń
  15. Maska trochę droga... Szkoda że za taką cenę tak mało działa

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeszcze nie miałam nic tej marki, ale powoli się przymierzam. Dobrze wiedzieć, że kolejną rzecz mogę skreślić z listy przyszłych zakupów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakie produkty znajdują się na Twojej liście?

      Usuń
  17. Nie lubię maseczek, które zostawia się na noc, więc pewnie z tego powodu nie zwróciła mojej uwagi. Po przeczytaniu Twojej opinii widzę, że byłabym tak samo rozczarowana. Jednego zawodu ze strony Phenome już doświadczyłam (peeling enzymatyczny), więc raczej nie spróbuję tej maseczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie stracisz. Pamiętam Twoją recenzję tego peelingu. Potem ktoś go bardzo chwalił, ale już jakoś nie mogłam się przekonać. Tym bardziej, że Organique się świetnie sprawdza, więc po co ryzykować :)

      Usuń
  18. Miałam serum z tej serii i miłości z tego nie było :( szkoda.... Jak widzę w przypadku maseczki też szału nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  19. Nocne maseczki uwielbiam, zawsze swietnie sie u mnie sprawdzały, ale o ile zazwyczaj przy tego typu produktach świeca mięsie oczy tak tu raczej odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  20. to nie pierwszy raz kiedy drogi produkt phenome okazuje się słabszy niż taniutkie kosmetyki... Z tego względu nie sięgam po produkty tej marki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie od dawna korciły, bo wiele osób je chwali, ale powiem szczerze, że póki co marka mojej miłości nie zdobyła i chyba już raczej nie zdobędzie...

      Usuń
  21. Ta cena jakoś trochę mnie zniechęca :)

    OdpowiedzUsuń
  22. a ja planuję zakupić z tej serii tonik, ciekawe co to dobrego będzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja to chyba jestem dziewczyna Lush bo miętowa jest chyba moim numerem 1 :) nawet Glam Glow jej nie pobiło ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, ani GlamGlow ani tym bardziej Lush nie używałam, więc się nie wypowiem. Mogę tylko zazdrościć pocichutku ;)

      Usuń
  24. Moja przygoda z tą serią Phenomé rozpoczęła się i skończyła na toniku i żelu do mycia twarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tonik bardzo lubiłam, żel też jest przyjemny :)

      Usuń
  25. Dziwnym trafem ta seria wcale do mnie nie przemawia :/

    OdpowiedzUsuń
  26. Za tą cenę po Twojej opinii raczej bym nie wypróbowała, wiadomo na każdą skórę kosmetyk może podziałać inaczej. Tak więc pozostają u mnie glinki , które uwielbiam;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Glinki są wspaniałe, moja skóra je kocha :)

      Usuń
  27. Szkoda, że solo nie radzi sobie. Lepiej więc stosować pozostałe kosmetyki z tej linii.

    OdpowiedzUsuń
  28. Szkoda, że sobie nie radzi, bo stówka za produkt nie do końca zadowalający to nie mało. Może przy dalszym używaniu z pozostałymi kosmetykami z tej serii da jakiś końcowy efekt. :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku! Skoro trafiłeś na mojego bloga, będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) Jednocześnie informuję, że komentarze obraźliwe, świadczące o nie przeczytaniu artykułu lub służące wyłącznie autoreklamie będą usuwane.

Copyright © 2017 Po tej stronie lustra