15:52

Zużycia lutego



Witajcie Kobietki, mam nadzieję, że zostałyście wczoraj należycie rozpieszczone, i że taki stan utrzyma się dłużej niż jeden dzień :) Dziś przychodzę do Was z nieco zaległym projektem denko i zużyciami lutego. Zapraszam :)

Biolaven balsam do ciała - pojawiał się już w ulubieńcach, ale osobnej recenzji jeszcze się nie doczekł. Bez obaw, wszystko nadrobię, bo z pewnością będzie u mnie częstym gościem (nowa buteleczka stoi już w łazience). Ma wygodne, estetyczne opakowanie, przyjemny winogronowy zapach i naprawdę bardzo dobrze nawilża nawet bardzo suchą skórę.

Sylveco regenerujący krem do rąk x2 - jak widzicie zużyłam dwa opakowania, jedno za drugim i z pewnością będę sięgać po kolejne. Kremik ma fajną konsystencję, szybko się wchłania i nie pozostawia na dłoniach uczucia tłustości, dzięki czemu od razu możemy wrócić do wykonywanych zajęć. Do tego naprawdę dobrze pielęgnuje skórę - przy regularnym stosowaniu moje wymęczone azs dłonie szybko wróciły do formy.

Sylveco tymiankowy żel do twarzy (KLIK) - śmiało mogę powiedzieć, że to najlepszy żel do mycia twarzy w swoim przedziale cenowym. Skutecznie oczyszcza cerę, zmywa makijaż, a jednocześnie jest delikatny dla skóry - nie wysusza jej i nie pozostawia uczucia ściągnięcia. Druga butelecza stoi już w mojej łazience.

Bioderma Photoderm AKN Mat SPF 30 - był jednym z pierwszych kremów z filtrem jakie stosowałam i jednym z pierwszych produktów marki w mojej kosmetyczce. Bardzo go lubię za skuteczną ochronę, lekką konsystencję i bezpieczeństo dla mojej trądzikowej skóry.

Nuxe Creme Prodigieuse (minaturka) - nie powiem Wam jak się sprawdzi na twarzy, bo nie wiem. Któregoś dnia po prostu zbrakło mi balsamu do ciała i z braku laku wysmarowałam się tym cudakiem. Ładnie pachniał.

La Mer The Eye Balm Intense (próbka) - z dużą rezerwą podchodzę do selektywnych kosmetyków pielęgnacyjnych, ale przyznaję, że ten kremik zrobił na mnie bardzo duże wrażenie. Po pierwsze był bardzo wydajny, ta maleńka próbeczka starczyła mi na kilka tygodni stosowania raz dziennie, wieczorem. Po drugie, naprawdę świetnie nawilżał skórę wokół oczu nie obciążając jej. Jeśli nie zraża Was cena, a szukacie dobrego kremu pod oczy, to polecam przyjrzeć się bliżej temu produktowi. Myślę, że zadowoli nawet najbardziej wymagających.

Organique Bloom Essence peeling cukrowy (KLIK) - uwielbiam za działanie i obłędny, kwiatowy zapach. Delikatnie złuszcza martwy naskórek i pozostawia skórę przyjemnie nawilżoną, gładką i miękką w dotyku. Z pewnością będę do niego wracać i to pewnie nie raz.

Organique Sweet Moments balsam z masłem shea (KLIK) - limitowana edycja walentynkowa o przecudownym, owocowym zapachu i świetnym działaniu. Balsam nawilża, odżywia i delikatnie natłuszcza skórę, a zapach mango momentalnie wprawia w dobry nastrój. Szkoda, że to limitka, bo z pewnością balsam gościłby u mnie częściej.

Phenome Vitality Shine maseczka rozświetlająca - zużyłam jakieś pół opakowania, reszta idzie do kosza, bo jest już po terminie przydatności. Generalnie nie polubiłam się z tą maseczką - nie dość, że nie widziałam po niej żadnych efektów rozjaśniających, czy rozświetlających, to jeszcze zostawiała na skórze żelową powłoczkę, która w ogóle się nie wchłaniała, za to pięknie zbierało się pod nią sebum. Powrotu na pewno nie bedzie, pełna recenzja TUTAJ.

Bath & Body Works żel antybakteryjny - tym razem wersja Island Margarita o świeżym, cytrusowym zapachu. Malutki, więc można zabrać go ze sobą dosłownie wszędzie, pozwala w kilka chwil odświeżyć i zdezynfekować dłonie, kiedy nie mamy dostępu do wody i mydła. Nie lepi się i nie wysusza skóry, a przyjemny zapach pozostaje na skórze jeszcze przez jakiś czas. Dla mnie ideał. Kolejna buteleczka w użyciu.

Roberto Cavalli Nero Absoluto (miniaturka) - bardzo przyjemy, otulający zapach będący połączeniem nut orchidei, czarnej wanilii i hebanu. Może nie jest to zapach, który chciałabym mieć w pełnym wymiarze, ale miniaturkę zużyłam z przyjemnością. Idealnie pasował na sezon jesienno zimowy.

Beauty Blender (KLIK) - niby tylko kawałek gąbki, a ja już nie wyobrażam sobie by mogło go zabraknąć w mojej kosmetyczce. Nałożenie nim podkładu/kremu bb trwa dosłownie chwilę, a efekt jaki daje na buzi jest nie do podrobienia.

Purite balsam do ust róża i migdał - produkt o bardzo dobrym składzie i naturalnym różano-migdałowym zapachu. Całkiem fajnie nawilżał i pielęgnował usta, ale mojego ukochanego balsamu Nuxe nie przebił, więc powrotów raczej nie planuję.

Annabelle Minerals podkład mineralny Beige Cream i Sunny Cream (próbka) - bardzo fajne jasne kolorki, idealne na osób z bardzo jasną karnacją. Sunny Cream to typowo żółty odcień, w Beige Cream zaś znajdziemy różowe tony. Jak być może pamiętacie ja używam podkładu AM w roli korektora na krem BB i kolorystycznie najlepiej wpasował się tutaj Beige Cream. Pełnowymiarowe opakowanie jest już u mnie. Więcej o kosmetykach AM możecie poczytać TUTAJ.

Na koniec woski Yankee Candle, żeby nie było, że tylko kupuję i nie palę ;) W sumie wykończyłam w lutym 12 zapachów: Vanilla, White Tea, Verbena, Jelly Beans, Pink Sands, My Serenity, Citrus Tango, Moonlight, Berry Triffle, Cranberry Ice, Peony i Lake Sunset. Większość z nich została już zrecenzowana, więc jeśli któryś zapach Was zainteresował i  chcecie poczytać o nim więcej wystarczy, że klikniecie w nazwę.

I to już wszystkie moje zużycia z ubiegłego miesiąca. A jak Wam idzie zużywanie zapasów? Do przodu?

Pozdrawiam,
Ania


37 komentarzy:

  1. A u mnie balsam Biolaven spisał się przeciętnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ile ciekawych kosmetyków! U mnie coś opornie idzie ostatnio zużywanie :)
    A woski... Znam tylko Pink Sands

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam filer z Biodermy, tylko 50 :) Poleciła mi go moja dermatolog :) Niestety na długo o nim zapomniałam i stracił datę ważności. A szkoda :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię kosmetyki z ORGANIQUE :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również polubiłam ten krem do rąk z Sylveco, to według mnie jeden z lepszych kosmetyków tej marki :) Na peeling z Organique mam od dawna ochotę, właśnie z tej kwiatowej serii, może w końcu się skuszę, bo powoli kończą się moje peelingowe zapasy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tymiankowy żel do mycia twarzy jest na mojej liście:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ile wosków zużytych <3 Chętnie wypróbuję ten żel tymiankowy Sylveco :)

    OdpowiedzUsuń
  8. no to troszkę zużyłaś. Jestem w szoku ile wosków Ci się udało wypalić, bo u mnie cały czas stoją te same nietknięte świeczki :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ah Ty palaczu :D nie mogę się doczekać aż obkupię się w B&BW w te żele antybakteryjne!

    OdpowiedzUsuń
  10. ładne denko :) ja tez woski wykańczam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Z chęcią wypróbuję żel do mycia twarzy od Sylveco :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kosmetyki Organique bardzo lubię, a obecnie używam właśnie maseczki marki Nuxe i jest fajna i pachnąca oczywiście;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Super denko. Ten krem do rąk muszę wypróbować

    OdpowiedzUsuń
  14. Imponująca ilość wypalonych wosków ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Żel tymiankowy jest w mojej kosmetyczce ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja przez Ciebie kupiłam Jelly Beans w świecy :P Aniu, jak tak możesz wodzić nas na pokuszenie? :P Tymiankowy żel z Sylveco czeka u mnie w kolejce. Aktualnie używam rumiankowego i jestem zadowolona ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Właśnie zaczynam używać żel tymiankowy z Sylveco.
    Oo ile wosków zużyłaś ;). White Tea i Serenity bardzo mnie ciekawią :). Zainteresował mnie krem do rąk z Sylveco - nie miałam go jeszcze, a że kremy do rąk zużywam bardzo szybko i lubię, gdy krem naprawdę działa, to może kiedyś się na niego skuszę :).

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak zwykle świetne denko u ciebie, Aniu! Najbardziej chyba zainteresowałaś mnie kremem do rąk z Sylveco :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak wypatrzyłam u Ciebie La Mer, to szybciej tekst przerzuciłam w poszukiwaniu opinii. Ja również podchodzę z rezerwą do zapewnień producentów, za które później klientka musi płacić krocie. Nie zawsze jest to adekwatne do ceny.

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam kosmetyki z Biolavenu i z Sylveco. Biolaven pachnie przepięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Muszę w perfumerii zapoznać się z zapachem Roberto Cavalli :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ojej, ile wosków, aż chyba sobie dzisiaj jakiś odpalę :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Jak skończy się mój żel z Biedry to rzucam się na ten tymiankowy, już tyle dobrego się o nim naczytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  24. U mnie zużywanie idzie baaardzo powoli, bo wyrobiłem sobie ostatnio nawyk otwierania wszystkiego co mam w zapasie.

    OdpowiedzUsuń
  25. Prawie same przyjemne produkty :)
    Piękne zdjęcia, bardzo lubię je u Ciebie oglądać.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ale sporo kosmetyków Sylveco. Muszę wypróbowac ich krem do rąk , bo jeszcze nie miałam a lubię się z tą firmą. Krem nuxe pachnie bardzo intensywnie, ale az takiej mocy nawilżenia niestety nie ma. Tez mam miniaturkę i nie moge jej zmęczyć. Noszę w torebce na siłownię/basen i nakładam po ćwiczeniach.

    OdpowiedzUsuń
  27. Gratuluję tylu zużyć, super :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Ten peeling do ciała Organique i ja uwielbiam! Zapach jest obłędny <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Widzę mój ukochany Beauty Blender :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Włąsnie dziś zamówiłam moonlight, white tea i fluffy towels ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Z ilością zużytych wosków dałaś czadu :O

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku! Skoro trafiłeś na mojego bloga, będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) Jednocześnie informuję, że komentarze obraźliwe, świadczące o nie przeczytaniu artykułu lub służące wyłącznie autoreklamie będą usuwane.

Copyright © 2017 Po tej stronie lustra