19:50

Yankee Candle Q2 2016 - Riviera Escape


Pod koniec marca w sprzedaży pojawiła się najnowsza kolekcja zapachów Yankee Candle na lato 2016. Tym razem marka zabiera nas w zapachową podróż na Francuską Rivierę! I tak w kolekcji Riviera Escape znajdziemy cztery zapachy, nawiązujące do ciepłych, słonecznych rejonów basenu Morza Śródziemnego: Sea Salt & Sage, Olive & Thyme, Summer Peach oraz flagowy Riviera Escape, od którego recenzji zaczniemy. Zapraszam :)

YANKEE CANDLE RIVIERA ESCAPE


RIVIERA ESCAPE to zapach "delikatnej morskiej bryzy połączonej z aromatem śródziemnomorskich kwiatów oraz niewielkim dodatkiem ambry". Coś w tym jest, bo jak tylko wrzuciłam go do kominka mój pochłonięty grą w World of Tanks mąż, spojrzał na mnie znad pada i stwierdził: "o, pachnie morzem, solą i wakacjami" :)

Na początku na pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się świeża, wodna nuta. Po chwili dochodzi do niej nieco słodki, kwiatowy aromat, przy czym nie jest to zapach świeżych kwiatów, a raczej kwiatowych perfum. Całość jest dość mocno perfumeryjna właśnie i bardzo intensywna, dlatego warto dawkować wosk w małych ilościach - pół tarty wrzuconej na raz do kominka potrafi zabić co wrażliwsze nosy, nawet przy trzecim paleniu.
Jeśli mam być szczera, wosk Riviera Escape zachwycił mnie swoim wyglądem, ale co do samego zapachu niestety mam mieszane uczucia. Podoba mi się ta jego słodko-perfumeryjno-kwiatowa część, wodna już zaś nie koniecznie. Ma w sobie coś drażniącego, co szczerze mówiąc bardziej kojarzy mi się z chlorowaną wodą na basenie niż słoną morską bryzą. Przez to przy dłuższym paleniu zapach jest dla mnie najzwyczajniej w świecie męczący i zamiast relaksować, przyprawia o ból głowy (raczej nie na da się więc dla migrenowców). Z pewnością znajdzie swoją grupę zwolenników, ja jednak do niej nie należę i na tym jednym wosku zakończę swoją przygodę z tym zapachem.

Więcej recenzji zapachów znajdziecie w zakładce Yankee Candle.

Pozdrawiam,
Ania

29 komentarzy:

  1. Kurczę, ja mam Angel's Wings, pierwszy mój wosk i jest bardzo delikatny, słabo wyczuwalny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Angel's Wings to jeden z moich ulubionych zapachów :) U mnie był dość dobrze wyczuwalny, już 1/4 tarty wypełniała zapachem cały pokój. Spróbuj może pokombinować z ustawieniem kominka, u mnie to czasem pomaga :)

      Usuń
  2. Czyli coś dla mnie uwielbiałam co stal i to może być coś podobnego

    OdpowiedzUsuń
  3. Wąchałam już i wybrałam dwa zapachy z nowej kolekcji czyli Olive & Thyme i Summer Peach dla mnie pozostała dwójka odpada :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi na sucho podobała się cała kolekcja, w paleniu jak widać bywa już różnie :) Brzoskwinki jeszcze nie otwierałam, ale trochę się boję, czy nie będzie zbyt słodka i sztuczna :/

      Usuń
  4. Zamówiłam wczoraj całą kolekcję:) Ciekawe czy podzielę Twoje zdanie, czy będe jednak zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem bardzo ciekawa :) Koniecznie daj znać :)

      Usuń
  5. Mnie się ta wodna nuta podoba. Moc ma rzeczywiście dużą, ja palę go naprawdę po kawałeczku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest dobra metoda :) Ja za pierwszym razem wrzuciałam do kominka od razu pół tarty i myślałam, że się uduszę :)

      Usuń
  6. Kiedy tak czytam Twój opis to myślę, że mógłby mi się spodobać.

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja jestem bardzo ciekawa tego zapachu, gdyż woda w powietrzu kusi mnie niezmiernie;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fakt, wygląda cudnie :D Nigdy nie miałam okazji go powąchać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz stacjonarny dostęp do produktów YC, to warto sprawdzić zapach przed zakupem :)

      Usuń
  9. Szkoda, że jest zbyt mocny dla migrenowców, bo miałam się skusić :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Riviera Escape to prawdziwy kiler, więc raczej nie polecam. Ja generalnie nie mam problemów z migreną i bólami głowy, a ten zapach jest dla mnie naprawdę męczący...

      Usuń
  10. Nienawidzę zapachu chloru, więc to nie dla mnie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niby nie jest taki typowy chlor, ale jednak ma w sobie jakąś nutę, która nasuwa mi takie właśnie skojarzenie :/

      Usuń
  11. Kurczę, zaintrygowała mnie ta wodna nuta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie poniuchaj go sobie Esku :) Może akurat Tobie przypadnie do gustu :)

      Usuń
  12. Cześć, właśnie dołączyłam do obserwatorów Twojego bloga :)
    Jeśli chcesz, dołącz do obserwowania mojego bloga :)
    Pozdrawiam
    paulina-mi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest mi bardzo miło :) Zawsze staram się odwiedzać swoich czytelników, więc z pewnością do Ciebie zajrzę :)

      Usuń
  13. Dziękuję :-)))))
    Jest śliczny!
    Od grudnia bawię się woskami i metodą prób i błędów odnalazłam nuty, wśród których dobrze się czuję. Na pewno nie dla mnie wszelkie kulinarne i jadalne specyfiki. Ale powietrzne, wodne i kwiatowe trafiają w mój gust. Również te męsko pachnące ;-)
    Mam jeszcze kilka Kringli, m.in. Grey - opakowanie sugestywne (książki nie czytałam, filmu nie oglądałam, nie moje klimaty, za mało krwi i kości :-))
    Jeśli jeszcze Kringli nie kupowałaś, a będziesz miała ochotę jakiegoś spróbować, to daj znać.
    BTW, w Lublinie znikł z Plazy punkt YC.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zapach przypadł Ci do gustu :) Ja w sumie nie mam takich ściśle określonych zapachowych preferencji - co prawda najardziej lubię chyba właśnie jedzeniówkę i owoce, ale wśród innych nut zapachowych też mam swoich ulubieńców :) Kringli jeszcze nie zamawiałam, ale za to zamówiłam sobie ostatnio trzy woski Goose Creek, nie wiem czy już ich próbowałaś :) Jak przyjdą, to podrzucę Ci po kosteczce. Co prawda z tego co piszesz to chyba nie do końca Twoje klimaty, ale chociaż tak na wypróbowanie marki :)

      Usuń

Drogi czytelniku! Skoro trafiłeś na mojego bloga, będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) Jednocześnie informuję, że komentarze obraźliwe, świadczące o nie przeczytaniu artykułu lub służące wyłącznie autoreklamie będą usuwane.

Copyright © 2017 Po tej stronie lustra