16:29

Yankee Candle Strawberry | 50th Anniversary Collection


Kiedy zapytałam Was na Instagramie, który z trzech nowych zapachów Yankee Candle 50th Anniversary chcielibyście zobaczyć na blogu jako pierwszy, niemal jednogłośnie wskazaliście na truskawki! A że i mi na sucho właśnie ten zapach spodobał się najbardziej, więc z radością zabrałam się do testów i już dziś mogę zaprosić Was na jego recenzję. Tak więc proszę Państwa, przed Państwem Yankee Candle Strawberry! 🍓


Yankee Candle Strawberry


Yankee Candle Strawberry to zapach, który po raz pierwszy pojawił się w sprzedaży w latach 70. XX wieku. Teraz powrócił jako edycja limitowana w ramach jubileuszowej kolekcji 50th Anniversary i dostępny jest tylko w dużych słojach.

Opis producenta


Dojrzałe i kuszące - soczyste truskawki dotknięte słodkim pocałunkiem wanilii.

Nuty zapachowe


Niestety na żadnej oficjalnej stronie Yankee Candle nie znalazłam szczegółowej rozpiski nut zapachowych. W niektórych miejscach pojawiają się co prawda wypisane nuty, ale z innego truskawkowego zapachu marki - Sweet Strawberry. W moim odczuciu są to jednak dwa zupełnie różne zapachy, dlatego zdecydowałam, że nie będę ich tu przytaczać by nie robić zbędnego zamieszania.


Opis zapachu


Uwielbiam zapach truskawek, ale moja relacja z truskawkowymi świecami zapachowymi zawsze była trudna. Wszystkie truskawkowe zapachy, z którymi miałam do tej pory do czynienia były dla mnie sztuczne, chemiczne, plastikowe i masakrycznie słodkie.

Nauczona doświadczeniem ze Strawberry też nie wiązałam więc żadnych nadziei. Jakież było moje zaskoczenie, gdy odebrałam paczkę ze świecą i powąchałam ją po raz pierwszy! Zero plastiku ani chemicznej sztuczności - tylko maślone truskawki z odrobiną wanilii. Ku mojej radości zapach nie zmienił się jakoś znacznie w paleniu. Może odrobinkę wyraźniej czuć było wanilię, ale prym wciąż wiodły soczyste truskawki.

Moc świecy


Moc świecy określiłabym jako bardzo dobrą. Zapach nie tylko był wyraźnie wyczuwalny w całym pokoju i sąsiadującym z nim korytarzu, ale też utrzymywał się w powietrzu jeszcze następnego dnia rano!


Moja opinia o Strawberry Yankee Candle


Yankee Candle Strawberry to bez wątpienia najlepszy truskawkowy zapach z jakim do tej pory miałam do czynienia. Nie jest przesłodzony, nie zalatuje chemiczną sztucznością. Nie pachnie jak owocowe cukierki czy lody, ale właśnie jak maślone owoce z odrobiną słodkiej wanilii. Naprawdę miło mnie zaskoczył i sprawił, że jeszcze mocniej zatęskniłam za tymi słodkimi owocami! 🍓

Recenzje innych zapachów z 50th Anniversary Collection



A Wy lubicie truskawkowe zapachy w świecach i kosmetykach?

Pozdrawiam
Ania

14 komentarzy:

  1. Truskawki w świecach i kosmetykach kojarzę z chemicznym paskudztwem, ale skoro ta świeca pięknie oddaje zapach soczystego owocu, muszę przemyśleć na poważnie jej zakup 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale Cię rozumiem, bo miałam to samo! Jednie truskawkę z The Body Shop bardzo lubię i zawsze chętnie do niej wracam, szczególnie w żelu pod prysznic.

      Usuń
  2. Truskawki to bym sobie z chęcią teraz zjadła :D Muszę jeszcze poczekać aż urosną :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mnie naszedł smak! Kupiłam koszyczek w Biedronce i były całkiem smaczne, ale to i tak nie to samo co nasze <3

      Usuń
  3. Wszystko co pachnie truskawkami jest dla mnie 🍓🍓🍓

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie bardzo polecam wypróbować ten zapach <3

      Usuń
  4. Ja również mam złe doświadczenia z truskawkowymi świeczkami, zapach bywał tak słodki, że musiałam zgasić świeczkę. Zwykle wybieram zapachy cynamonowe lub jaśminowe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ta nie jest tak słodka i za to ją lubię <3 Dziś była u mnie mama i stwierdziła, że pachnie jak maślone truskawki z odrobiną śmietany :D

      Usuń
  5. To prawda, ciężko odwzorować zapach prawdziwych truskawek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety :( Ta świeca też nie pachnie identycznie jak świeży owoc, ale i tak jej najbliżej :)

      Usuń
  6. Co to są "maślone" owoce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie jak się rozgniecie np. widelcem albo blenderem, ale nie na taką gładką masę tylko tak żeby nadal zostały dość duże kawałki :)

      Usuń
    2. Pierwszy raz słyszę takie określenie...

      Usuń
    3. Trochę mnie zaskoczyłaś, bo u nas zawsze się tak mówiło, ale widać może to jakiś element miejscowej gwary, bo słowniki online faktycznie nie znają tego słowa :D

      Usuń

Drogi czytelniku! Skoro trafiłeś na mojego bloga, będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) Jednocześnie informuję, że komentarze obraźliwe, świadczące o nie przeczytaniu artykułu lub służące wyłącznie autoreklamie będą usuwane.

Copyright © 2017 Po tej stronie lustra