Witajcie Kochani :) Jak wiecie nie jestem systematyczna w recenzowaniu kolorówki. Wciąż nie opanowałam trudnej sztuki strzelania wyjściowych selfiaków, a powiedzmy to sobie szczerze - nie może być mowy o rzetelnej recenzji kosmetyku do makijażu bez pokazania go na twarzy. Jeśli więc na moim blogu pojawia się już recenzja jakiegoś kosmetyku do makijażu, to wiedzcie, że coś się dzieje. I dzisiaj właśnie będzie się działo z nową maskarą L'Oreal Volume Million Lashes Fatale w roli głównej. Zapraszam!
L'OREAL VOLUME MILLION LASHES FATALE to pogrubiający tusz do rzęs, który dzięki specjalnej dwurzędowej szczoteczce Millionizer nadaje rzęsom objętości, zapewniając jednocześnie idealne rozdzielenie. Szczoteczka została zaprojektowana tak, by umożliwić dotarcie do każdej rzęsy i pokrycie całej jej powierzchni za jednym pociągnięciem. Maskara L'Oreal Fatale umożliwia budowanie objętości warstwa po warstwie, zapewniając uwodzicielski efekt bez grudek.
Tusz L'Oreal Fatale w widoczny sposób pogrubia rzęsy, a jednocześnie nie skleja ich i nie pozostawia grudek. Efekt oczywiście można stopniować by w zależności od potrzeb i preferencji uzyskać bardziej subtelny, bądź typowo teatralny efekt - na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć jak prezentuje się na moich długich, ale cienkich i rzadkich rzęsach jedna warstwa tuszu. Trwałość tuszu oceniam jako bardzo dobrą - maskara cały dzień trzyma się na swoim miejscu, nie osypuje się i nie tworzy efektu pandy. Spokojnie przetrwa śmiech do łez, a wieczorem bez problemu podda się zabiegowi demakijażu.
L'Oreal Fatale to kolejny świetny tusz do rzęs w rodzinie Volume Million Lashes. Do tej pory moim ulubieńcem była wersja So Couture, ale wszystko wskazuje na to, że Fatale zdetronizuje faworyta. Pod względem trwałości i użytkowania obie wersje są równie dobre, ale Fatale zapewnia bardziej wyrazisty efekt, ma ładniejszy kolor opakowania i co najważniejsze, nie zawiera alkoholu denaturowego w składzie. Ja jestem więc jak najbardziej na tak, a Wy?
Pozdrawiam,
Ania
Ostatnio się nad nią zastanawiałam, ale koniec końców wybrałam wersję Feline. Pewnie ją zamówię jak wykończę obecne tusze :).
OdpowiedzUsuńFeline uwielbia moja siostra cioteczna :) Ja też ją lubiłam, ale sprawiała mi problemy przy zmywaniu.
UsuńWolę tą wersję całą złotą. Pamiętam że byłam bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńMi złota podobała się najmniej :/ Co prawda na rzęsach wyglądała super, ale wystarczyła jakaś drobna łezka, deszcz, czy pot i zostawiała cienie na dolnej powiece :/
UsuńTego nie znam kompletnie :)
OdpowiedzUsuńAle mam niebieską wersję i jest idealna! :)
Uwielbiam takie szczoteczki
OdpowiedzUsuńSzczoteczka mi się bardzo podoba bo takie uwielbiam! ♥
OdpowiedzUsuńmam czerwony i bardzo go lubię, więc ten będzie kolejnym :)
OdpowiedzUsuńCzerwony mam również i też jest bardzo fajny :) U mnie daje jednak bardziej delikatny, dzienny efekt niż Fatale :)
Usuńteż lubię
OdpowiedzUsuńTej maskary akurat nie znam, ale mam False Lash Wings i uwielbiam. Już właściwie powinnam wymienić, ale poczekam aż skończy mi się też MAC :)
OdpowiedzUsuńTo jak będziesz szukała zastępstwa, polecam zerknąć w stronę Fatale :)
UsuńMiałam So Cuture i spisała się u mnie bardzo dobrze :) także ta pewnie też... ale ta szczoteczka mnie trochę przeraża...
OdpowiedzUsuńTeż mnie przeraziła na początku :D Ale zapewniam, że już pierwsze użycie rozwiewa wszelkie obawy ;)
UsuńUwielbiam So Couture, ale przez wzgląd na ten alkohol stosuje ja zamiennie z innymi maskarami. Tej jeszcze nie miałam, ale skoro jest lepsza niż jej poprzedniczka - i ja powinnam się na nią skusić :D
OdpowiedzUsuńMiałam to samo z So Couture - bałam się, że przy regularnym stosowaniu ten alkohol jednak odbije się negatywnie na kondycji rzęs, tym bardziej, że jest dość wysoko w składzie. Skład Fatale co prawda też nie powala (jak to drogeryjny tusz), ale nie ma tego alko, a to co w nim "najgorsze" jest na samym końcu składu, więc mnie tak nie przeraża ;)
UsuńZachęcający :) !
OdpowiedzUsuńWygląda całkiem ładnie, chociaż wolę grube szczotki :D
OdpowiedzUsuńGrube w sensie z dłuższymi wypustkami, czy generalnie z tradycyjnym włosiem? :) W każdym razie mimo wszystko polecam wypróbować Fatale, bo szczoteczka naprawdę dobrze się spisuje :)
Usuńoo super wygląda na rzęsach!
OdpowiedzUsuńPiękny efekt :)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety bardzo mocno się odbija. :( Ale to kwestia budowy oka, tak myślę. :(
OdpowiedzUsuńBudowa oka z pewnością ma tutaj znaczenie, ale mimo wszystko dobry tusz po zaschnięciu nie powinien zostawiać śladów :/ Szkoda, że tak się dzieje :( Ja na szczęście nie zaobserwowałam u siebie takiego problemu.
UsuńŁadny efekt :) Ja jestem póki co wierna Maybelline Sensational :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji jeszcze go używać :) Kiedyś nałogowo kupowałam tusze Maybelline, więc może kiedyś się skuszę :)
UsuńBardzo lubię takie szczoty. Myślę, że z tą Lorealkową mogłabym się polubić :)
OdpowiedzUsuńBardzo prawdopodobne, bo my generalnie mamy dosyć podobne rzęsy :)
UsuńBardzo łądnie się prezentuje ♥ Chyba się skuszę !! :D
OdpowiedzUsuńPolecam ;)
UsuńJa ostatnio opisałam na blogu właśnie so couture i zakochałam się,następnym razem kupię inną wersję :)
OdpowiedzUsuńJeśli polubiłaś So Couture, to polecam wypróbować również Fatale - jest spora szansa, że też przypadnie Ci do gustu :)
UsuńTej wersji Volume Milion Lashes jeszcze nie zdążyłam poznać, ale widzę, że jest całkiem, całkiem :)
OdpowiedzUsuńJa wytestowałam już chyba wszystkie możliwe wersje i muszę przyznać, że ta jest naprawdę jedną z lepszych :)
UsuńSo Couture to mój hit wszech czasów, także czuję że i ten sprawi się u mnie idealnie. Ma silikonową szczoteczkę o moim ulubionym typie, nie mogę się doczekać aż go zdobędę :D!
OdpowiedzUsuńBardzo polecam w takim razie i mam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu :)
UsuńCałkiem fajny efekt :)
OdpowiedzUsuńPiękny efekt. W ogóle nie skleja rzęs.
OdpowiedzUsuńTego typu szczoteczki świetnie podkreślają rzęsy .
OdpowiedzUsuńEfekt bardzo zadowalający .
Buziaki Kochana.
Muszę w końcu zdecydować się na coś z tej rodzinki tuszy, bo jeszcze żadnego nie miałam ;) ten bardzo kusi!
OdpowiedzUsuńmnie kusi standardowa wersja,ale trochę szkoda mi pieniędzy, bo za silikonowymi szczoteczkami nie przepadam ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie prezentuje się na oku. Jestem aż zaskoczona, bo do tej pory nie miałam dobrych doświadczeń z tuszami tej marki. Efekt tak mi się spodobał, że chyba zdecyduję się za zakup, gdy już zużyję zapasy.
OdpowiedzUsuńSo Couture i Feline to moi ulubieńcy ;) Z serii Volume Million Lashes mam tylko te dwa,ale mam zamiar wypróbować również inne, następny w kolejności do przetestowania to własnie Fatale ;) widzę,że szczoteczkę ma prawie identyczną do So Couture ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
https://moja-prowincja.blogspot.com/