Macie tak czasem, że planujecie coś, gdy jesteście wypoczęci, a kiedy przychodzi dzień realizacji tego planu, to padacie na twarz i zastanawiacie się po co Wam to było? Ja tak miałam z tym wyjazdem do Warszawy na babskie spotkanie. Gdyby nie wykupione warsztaty z robienia świec sojowych, pewnie czułabym mocną pokusę, żeby go w ostatniej chwili odwołać. Ale wtedy tyle fajnych rzeczy przeszłoby mi koło nosa!
|
Pałac Kultury i Nauki
|
Kocia kawiarnia - Miau Cafe
Pobudka w niedzielę rano, szczególnie po intensywnym tygodniu, to było wyzwanie dla organizmu. Dlatego po przyjeździe do Warszawy od razu udałyśmy się na kawę.
Wybrałyśmy Miau Cafe - kocią kawiarnię zlokalizowaną w pobliżu miejsca, w którym odbywały się warsztaty. Na wejściu do lokalu powitała nas Carina - dostojny Maine Coon. Po złożeniu zamówienia udałyśmy się na kocią salę, gdzie można było delektować się drugim śniadaniem w towarzystwie pozostałych kocich rezydentów czekających na adopcję.
|
Miau Cafe - kocia kawiarnia w Warszawie
|
Sztukarnia - warsztaty z robienia świec sojowych
Posilone i rozbudzone kawą udałyśmy się na warsztaty z robienia świec sojowych, czyli główny punkt naszego spotkania i całej wyprawy. Zajęcia wykupiłyśmy w centrum edukacyjnym Sztukarnia, które organizuje warsztaty i kursy artystyczne dla dzieci, młodzieży i dorosłych.
Warsztaty składały się z dwóch części - teoretycznej i praktycznej.
W części teoretycznej prowadząca opowiadała o różnych rodzajach wosków, knotów, szkle do świec, barwnikach i zapachach. Poznaliśmy również podstawowe zasady, o których należy pamiętać przy tworzeniu świec, aby zarówno proces wytwarzania świecy, jak i użytkowanie gotowego wyrobu były w pełni bezpieczne.
W części praktycznej mieliśmy okazję samodzielnie stworzyć dwie świece sojowe z drewnianym knotem. Wybór zapachów i stworzenie własnej kompozycji w ograniczonym czasie były najtrudniejszym zadaniem! Ostatecznie stworzyłam dla siebie dwa, krańcowo różne zapachy - słodką czekoladę z orzechem i truflą oraz orzeźwiającą frezję z bergamotką i różowym pieprzem.
|
Sala, w której odbywały się warsztaty
|
|
Stanowisko pracy ze słoiczkami na świeczki i niezbędnym sprzętem
|
|
Słoiczki ze świecami czekające na zastygnięcie wosku
|
|
Gotowe świeczki o zapachu czekolady i frezji
|
Obiad w el Greco
Po warsztatach wybrałyśmy się do Łazienek Królewskich. Z racji pięknej pogody było naprawdę dużo ludzi, więc zrobiłyśmy tylko krótki spacer i ruszyłyśmy w kierunku centrum, żeby na spokojnie zjeść jeszcze jakiś obiad przed odjazdem pociągu.
Wybór padł na el Greco - restaurację z kuchnią grecką. Lokal utrzymany jest w nieco wakacyjnym, morskim klimacie. Bardzo podobały mi się owinięte światełkami "drzewa"! Obsługa miła i nienachalna.
Zamówiłam gyros z kurczaka z frytkami, pitą, pomidorami, cebulą i tzatziki. Jedzenie było bardzo smaczne, a porcja spora - można najeść się do syta. Do picia wzięłam lemoniadę mango - była wyśmienita!
|
el Greco
|
Do domu wróciłam zmęczona, ale najedzona i szczęśliwa. Warsztaty bardzo mi się podobały i nie wiem, dlaczego tak późno wpadłam na pomysł, żeby się na takie zajęcia zapisać Ale jak to mówią - lepiej późno niż wcale.
Kolejny raz przekonałam się też, że jednak warto planować swój wolny czas. Gdyby nie wcześniejsze zaplanowanie spotkania, wykupienie biletów i miejsc na zajęciach, byłabym zwyczajnie zbyt zmęczona, żeby zrobić cokolwiek fajnego i pewnie spędziłabym ten dzień na kanapie lub kręcąc się bez celu. A tak spędziłam miło czas, nauczyłam się czegoś nowego i mimo zmęczenia, byłam wdzięczna sobie sprzed kilku tygodniu, że zmusiła mnie do wyjścia z domu 😉
Pozdrawiam
Ania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi czytelniku! Skoro trafiłeś na mojego bloga, będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) Jednocześnie informuję, że komentarze obraźliwe, świadczące o nie przeczytaniu artykułu lub służące wyłącznie autoreklamie będą usuwane.