10:41

Podsumowanie miesiąca - wyjazdy, zakupy, metamorfoza balkonu i trochę narzekania

filiżanka kawy, owsiane ciasteczka i bukiet białych piwonii na toaletce

Maj dobiega końca, czas więc na małe podsumowanie miesiąca. To był długi miesiąc, choć paradoksalnie zleciał mi niesamowicie szybko. Odwiedziłam fabrykę Yankee Candle w Czechach, znów przesadziłam, że świeczkowymi zakupami i w końcu zrobiliśmy z mężem metamorfozę balkonu. Jeśli macie ochotę poczytać co u mnie, to zróbcie sobie kawusię i serdecznie zapraszam :)

Wizyta w fabryce Yankee Candle w Czechach


budynek fabryki yankee candle w czechach i logo marki nad głównym wejściem

Na miano wydarzenia miesiąca (a pewnie nawet roku) zdecydowanie zasługuje wycieczka do fabryki Yankee Candle w Czechach. Udział w wyjeździe wzięłam na zaproszenie Grupy Zachodniej, dystrybutora Yankee Candle w Polsce, który w tym roku obchodził swoje 25-lecie. Możliwość zwiedzenia fabryki, zobaczenia od kuchni jak powstają moje ukochane świece to było dla mnie naprawdę niesamowite przeżycie. I nawet długa podróż nie była taka straszna, bo spędziłam ją w gronie przesympatycznych ludzi, którzy tak jak ja mają odświeczkowe zapalenie mózgu. Wiecie, że w autokarze graliśmy w grę, w której każdy musiał podać nazwę zapachu Yankee Candle na określoną literę? Kto inny by ze mną w coś takiego zagrał?! 😂


Znowu kupiłam za dużo świeczek


świeca yankee candle honeycrisp apple cider na stoliku na balkonie obok białch piwonii

Wyjazd do Czech i 48h w towarzystwie innych świecomaniaków, strasznie nakręciły mnie zakupowo. Miałam już w maju nie szaleć, tym bardziej, że mieliśmy inne wydatki, a w mojej kolekcji znów pojawiło się 8 nowych świeczek. Większość z nich zamówiłam na grupie, w ciągu pierwszych godzin od powrotu z wycieczki. I najgorsze w tym wszystkim jest to, że nawet bardzo nie czuje wyrzutów sumienia 🙊


Metamorfoza balkonu


siedzisko z palet na balkonie w bloku i stolik z drewnianej białej skrzynki

Jeśli jesteście ze mną trochę dłużej, to wiecie, że wieczory z herbatą na balkonie to jedna z niewielu rzeczy, które kocham w lecie. Mamy to szczęście, że nasz balkon jest całkiem spory. Dodatkowo mieszkamy na ostatnim piętrze w cichej, mało ruchliwej okolicy, a od kolejnych bloków oddzielają nas domki jednorodzinne. Dzięki temu balkon zapewnia nam sporo prywatności, mamy z niego całkiem fajny widok, a wieczorami można delektować się zapachem kwitnących drzew i śpiewem ptaków. W tym roku w końcu postanowiliśmy więc porządnie zainwestować w jego aranżację, tak aby w pełni wykorzystać drzemiący w nim potencjał. W tej chwili jeszcze nie wszystko jest skończone, ale została już tylko kosmetyka, największe prace mamy już za sobą. Dajcie znać, czy chcielibyście wpis z metamorfozą naszego balkonu.


Zmęczenie doskonałością


świeca millefiori earl grey i bukiet białych frezji na komodzie

Temat, który dręczy mnie już od dłuższego czasu i jak ostatnio miałam okazję się przekonać po wypowiedziach kilku dziewczyn na instagramie, nie tylko mnie. Kiedy zaczynałam swoją przygodę z blogosferą, blogi prowadziły dziewczyny z krwi i kości. Zwykłe, nieidealne, prawdziwe. Na tej naturalności i prawdziwości opierała się siła blogów, która tak mocno odróżniała je od kolorowej prasy dla kobiet.

Dziś wszystko na blogu musi być idealne. Blogerka musi ćwiczyć, zdrowo się odżywiać (wege, fit i bez glutenu), podróżować, ciągle się rozwijać i uczyć nowych rzeczy, mieć idealnie czysty dom (nawet przy zwierzakach czy małych dzieciach), codziennie wyglądać jak milion dolarów, pracować, pisać książki, prowadzić kursy, zakładać własną markę, a przy tym żyć w rytmie slow, wysypiać się i pić poranną kawę w białej pościeli obsypanej płatkami róż. Żeby jej blog funkcjonował musi być jednocześnie pisarzem, fotografem, grafikiem i programistą, a to wszystko koniecznie w wersji pro.

Prawdziwość blogosfery gdzieś się zatraciła, a większość popularnych blogów niczym już nie różni się od kolorowych magazynów. I wiecie, z jednej strony przyjemnie się to wszystko ogląda (w końcu my kobiety jesteśmy estetkami, lubimy wszystko co ładne), ale z drugiej strony, stało się to jakieś takie puste i jałowe. Mało tego, coraz więcej dziewczyn przyznaje, że ta powszechna presja doskonałości je frustruje, wpędza w kompleksy i poczucie winy, czyli robi nam dokładnie to, o co przez lata posądzałyśmy telewizję i prasę. A to my same to sobie robimy. I to jest w tym wszystkim najbardziej straszne.

Uff, wyrzuciłam z siebie co leżało mi na wątrobie, opowiedziałam Wam w skrócie jak u mnie wyglądał maj, a teraz Wasza kolej :) Jak Wam minął ten jeden z najpiękniejszych miesięcy roku, co z niego zapamiętacie i jak będziecie go wspominać?

Pozdrawiam
Ania


19 komentarzy:

  1. Tego balkonu i świeczek Ci zazdroszczę 😍 Co do ideału, to jestem za murzynami. Z jednej strony rozumiem potrzebę estetyki, z drugiej też nie przepadam za sztucznością, potrafię też narzekać, aż czasami sama łapię się za głowę 😁😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem dobrze jest wyrzucić z siebie negatywne emocje, oczyścić się z nich i potem ruszyć na przód z pozytywnym nastawieniem :)

      Usuń
  2. Bardzo ładna aranżacja balkonu.Ja niestety mam zawsze zagracony rowerami, więc nigdy tak idealny nie będzie. Uroki braku komórek lokatorskich w budynku.Co do blogów- czytelnicy myślą podobnie jak Ty. Blogi zawsze czytało się dla treści, a nie dla zdjęć i marketingu szeptanego.A teraz w zasadzie na blogach tylko to. A szkoda. Od prasy kobiecej, która też składa się tylko z reklam wcale się to nie różni. Chyba wszystko zepsuła moda na Instagram.I owszem potrzeba estetyki jest ważna, ale przydałoby się więcej treści i osobowości autorek i autorów blogów na blogach. A nie tylko przeładowania szatą graficzną. I to mocno odrealnioną i zretuszowaną. Co do świec zapachowych-dziwi mnie, że kobiety są tak wyczulone na składy kosmetyków, a z drugiej strony tak szaleją za produktem o którym już wiemy, że jest rakotwórczy i sprzyja alergiom. Pewnie, że czasem fajnie zapalić świeczkę. Bywa,że sama to robię. Ale raz na ruski rok. Kojarzę ostrzeżenia lekarzy na temat tej mody na YC i inne produkty tego typu. I nie mogę wyjść z podziwu, że przeszło to kompletnie bez echa.Dobrze wiedzieć, że YC są robione w Czechach. W razie czego będzie łatwiej sprawdzić co i jak dodawane jest do składu tych świec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do alergii jak najbardziej się z Tobą zgadzam - świece zawierają substancje zapachowe, które mogą uczulać. Natomiast nie demonizowałabym tego faktu, bo uczulać nas może praktycznie wszystko, również to co zdrowe i naturalne.

      Jeśli chodzi o szkodliwość świec, to zapewniam Cię, że temat ten nie przeszedł bez echa, przynajmniej w środowisku świecomaniaków. Niestety badania, które wykazały potencjalną szkodliwość świec nie wskazywały na jakich produktach zostały przeprowadzone. Wskazywały natomiast, że potencjalne niebezpieczeństwo świec związane jest z parafiną, zawartością ołowiu w knotach i niektórymi substancjami zapachowymi, które mogą reagować z powietrzem przyczyniając się do powstania rakotwórczego formaldehydu. Sądząc po tym przypuszczam, że badania zostały przeprowadzone na popularnych, marketowych produktach. Świece Yankee Candle wykonane są bowiem z parafiny o spożywczej klasie czystości, czyli tej samej, którą dodaje się do serów,zabezpiecza nią owoce, i którą można kupić w aptece na przeczyszczenie ;) Knoty w świecach YC wykonane są z czystej bawełny (świece niektórych marek zawierają w knocie drucik i tutaj wątpliwości co do jego składu są jak najbardziej uzasadnione). Jedyną tajemnicą pozostaje kompozycja zapachowa, której składu marka nie ujawnia. Skoro jednak zapewnia, że używa tylko najwyższej jakości olejków zapachowych to nie mam podstaw by im nie wierzyć. Tym bardziej, że Yankee Candle Company, Inc. należy do National Candle Association, a jej zapachy tworzone są przez nosów pracujących dla największych marek kosmetycznych (np. Hugo Boss).

      Osobną kwestią jest bezpieczne i poprawne palenie świec, ale o tym już pisałam kiedyś na blogu, więc nie będę się rozpisywać :)

      Usuń
  3. Tak jak Ci Ania pisałam zazdroszczę bardzo balkonu i jeszcze tak rewelacyjnie wyglądającego ;). Co do blogosfery i całego tego tematu to masz rację niestety. Zauważyłam, że większość blogów, konta na IG wygląda tak samo jak taka kopia wklejka i wszystko musi być na tip top. Szkoda bo pamiętam stare czasy blogów i zupełnie na czymś innym to się opierało :/.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no właśnie :/ Ja ostatnio też złapałam się na tym, że 3 konta, które obserwowałam na IG miały tak podobne zdjęcia, że gdyby nie podpis, nie byłabym w stanie odróżnić, którego są autora...

      Usuń
  4. Trochę to smutne, ale ja też mam podobne przemyślenia. Przegladając zdjęcia na instagramie mam czasem wrażenie, że przy 8-godzinnym dniu pracy +/-1 godz na dojazd nie mam czasu na życie. Widzę, ze niektórzy idą na porządny trening, robią sobie piekne sniadanie ze świeżo wyciśniętym sokiem, spotykają się ze znajomymi, podróżują, czytają kilka książek w miesiącu... Można tak tylko wymieniać i się tym naprawdę zdołować... Jeśli chodzi o blogi to mam wrażenie, że stały się trochę jak słupy reklamowe. Teraz już mniej liczy się pasja czy szczerość, a liczba odwiedzin, dobry aparat i pięknie skomponowane zdjęcia na białym tle. I nieważna jest treść. Osoby, które chcą się przez to przebić wcale nie mają łatwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, ale masz absolutną rację :/ Najgorsze tylko jest to, że w sumie to my sami to napędzamy, bo obserwujemy/lajkujemu właśnie te idealne blogi/profile. Powiem szczerze, że ja odkąd to sobie uświadomiłam, systematycznie usuwam z obserwowanych te duże, piękne konta, tym bardziej, że przy nowym algorytmie, instagram pokazywał mi ich zdjęcia, a nie docierałam do mniejszych kont, które są dla mnie bardziej wartościowe ze względu na prowadzące je osoby...

      Usuń
  5. Jestem bardzo ciekawa metamorfozy Twojego balkonu! Ja nad moim cały czas pracuję, ale nie jestem do końca zadowolona. Jest sporo kwiatów, ale brakuje mu jeszcze odrobiny klimatu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, doskonale Cię rozumiem! U mnie jeszcze brakuje roślin i kilku dodatków, ale jak skończę na pewno wrzucę kilka zdjęć. Póki co sama mam jeszcze kilka wątpliwości, ale mam nadzieję, że miną jak już skończymy ;)

      Usuń
  6. Juz obserwowalam Twoj wyjazd do YC i bardzo zazdroszcze, a balko - przecudny i bardzo w moim stylu <3 Co do perfekcji- no coz mam takie samo zdanie i ja nie jstem chyba typowom dziewczyna z Instagrama, choc lubie tam gadac ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ja też nie :D Lubię ładne zdjęcia, staram się żeby były estetyczne, ale też nie mam ochoty tworzyć sztucznej rzeczywistości i udawać kogoś kim nie jestem :)

      Usuń
  7. Ta wycieczka do Czech to bomba :D Zazdroszczę do dziś. :p Aranżacja balkonu robi wrażenie :) Co do Twoich przemyśleń na temat estetyki blogów to powiem Ci, że faktycznie coś w tym jest. Wszystko teraz skupia się na absolutnej perfekcji, idelizacji, kreowaniu fałszywej rzeczywistości. Miło popatrzeć na estetyczne zdjęcia czy grafikę, ale takie zdjęcia "nie idealne" też są całkiem spoko (tak, mam na myśli swoje mega profesjonalne zdjęcia :p).

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny balon i Twoją wycieczkę do YC śledziłam z ogromnym zainteresowaniem. Co do tej presji bycia idealnym, to jedni ulegają inni nie, są i blogi na których blogerki dalej są z krwi i kości, ale owszem wciąż mniej popularne niż te a'la magazyny. Niestety, taka rzeczywistość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no właśnie, ale sami sobie taką rzeczywistość tworzymy. Ja już chyba za stara jestem na to wszystko, bo właśnie większą przyjemność sprawia mi czytanie tych blogów mniej popularnych, które oparły się trendom. Do tych największych, które kiedyś z zapałem czytałam i uważałam za inspirujące, dziś już prawie nie zaglądam.

      Usuń
  9. Masz mnóstwo racji, blogosfera poszła w tą dziwną stronę pokazywania tylko "idealnej" części naszego życia... Ale jednocześnie mam wrażenie że te zwykłe kadry nikogo nie interesują, teraz liczy się marka i to się najepiej ogląda ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam takie wrażenie i właśnie to jest najbardziej przykre, że niby tęsknimy za tą normalnością, ale jak przychodzi co do czego to ona się "nie sprzedaje" :/

      Usuń
  10. Uwielbiam takie przytulne, piękne balkony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też! Bardzo zależało mi na stworzeniu takiego swojskiego miejsca - nie sterylnego, w którym każdy boi się ruszyć, tylko właśnie takiego przytulnego, gdzie człowiek czuje się wygodnie i swobodnie :)

      Usuń

Drogi czytelniku! Skoro trafiłeś na mojego bloga, będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) Jednocześnie informuję, że komentarze obraźliwe, świadczące o nie przeczytaniu artykułu lub służące wyłącznie autoreklamie będą usuwane.

Copyright © 2017 Po tej stronie lustra