11:49

Balsam do ust Tisane: słoiczek vs. sztyft

Jakiś czas temu na rynku pojawiła się nowa forma kultowego balsamu do ust Tisane. W internecie od razu zaczęło wrzeć, bo choć sztyft jest znacznie wygodniejszy i bardziej higieniczny od tradycyjnego słoiczka, wiele osób zarzucało mu słabsze działanie. Balsam Tisane w słoiczku znałam od dawna, pierwszy raz kupiłam go ponad 10 lat temu z polecenia koleżanki i więcej do niego nie wróciłam, bo zwyczajnie się u mnie nie sprawdził. Teraz pod wpływem wszechobecnych nad nim zachwytów postanowiłam do niego wrócić, sprawdzić czy coś się zmieniło i przy okazji porównać obie wersje.

Balsam do ust Tisane:





Opis producenta:

Słoiczek:

Zdjęcie można powiększyć klikając na nie.

Kosmetyk naturalny przeznaczony do pielęgnacji i ochrony ust.

Działanie:
  • Wygładza szorstkie, spierzchnięte usta przywracając aksamitną gładkość
  • Chroni usta przed wpływem czynników środowiskowych jak słońce, wiatr, deszcz, mróz
  • Odżywia delikatną skórę warg
  • Nawilża i chroni usta przed wysychaniem
  • Regeneruje naskórek uszkodzony wskutek działania czynników atmosferycznych, otarć oraz opryszczki.

Wskazania:
  • Usta spękane, spierzchnięte z powodu czynników atmosferycznych
  • Usta spękane, spierzchnięte z powodu przeziębienia, opryszczki
  • Usta wysuszone
  • Ochrona przed słońcem, mrozem, wiatrem, deszczem

Składniki aktywne: 

Wosk pszczeli, miód, olej rycynowy, oliwa, ekstrakt z melisy, jeżówki purpurowej i ostropestu plamistego, witamina E.

Sztyft:

Zdjęcie można powiększyć klikając na nie.

Kosmetyk naturalny przeznaczony do pielęgnacji i ochrony ust.

Działanie:
  • Wygładza szorstkie, spierzchnięte usta przywracając aksamitną gładkość
  • Chroni usta przed wpływem czynników środowiskowych jak słońce, wiatr, deszcz, mróz
  • Odżywia delikatną skórę warg
  • Nawilża i chroni usta przed wysychaniem
  • Regeneruje naskórek uszkodzony wskutek działania czynników atmosferycznych, otarć oraz opryszczki.

Wskazania:
  • Usta spękane, spierzchnięte z powodu czynników atmosferycznych
  • Usta spękane, spierzchnięte z powodu przeziębienia, opryszczki
  • Usta wysuszone
  • Ochrona przed słońcem, mrozem, wiatrem, deszczem

Składniki aktywne: 

Wosk pszczeli, miód, olej rycynowy, oliwa, ekstrakt z melisy, jeżówki purpurowej i ostropestu plamistego, witamina E.

Skład:

Słoiczek: Cera alba, Olea Europea oil, Petrolatum, Ricinus communis oil, Isopropyl Mirystate, Honey, Echinacea purpurea & Melissa officinalis & Silybum Marianum Extract, Aqua, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Propylene glycol, Cholesterol, Tocopheryl acetate, Ethyl Vanillin.

Zdjęcie można powiększyć klikając na nie.

Sztyft: Olea Europaea Fruit Oil, Sucrose Tetrastearate Triacetate, Ricinus Communis Seed Oil, Petrolatum, Hydrogenated Coco-Glycerides, Paraffin, Lanolin, Mel, Echinacea Purpurea & Mellisa Officinalis Leaf & Silybum Marianum Extract, Cera Alba, Lauryl PEG/PPG-18/18 Methicone, Glyceryl Stearate, Propylene Glycol, Ethylhexyl Palmitate, Palmitoyl Oligopeptide, Tocopheryl Acetate, Sorbitan Isostearate, Ethyl Vanillin, Tribehenin Propylparaben, Methylparaben.

Zdjęcie można powiększyć klikając na nie.

Cena:
ok. 8-10 zł/ 4,7 g (słoiczek)
ok. 10-12 zł/ 4,3 g (sztyft)


Moja opinia:

Opakowania produktów utrzymane są w tej samej kolorystyce i szacie graficznej.



Oba produkty mają również identyczny żółto-brunatny kolor, mało apetyczny, przypominający maść Linomag.


Zapach jest już przyjemniejszy: słodki, kojarzący się z cukierkami krówkami, również taki sam w obydwu wersjach.

Wspólny opis producenta nie idzie w parze z jednakowym składem i stąd pewnie wynikają różnice w działaniu obydwu produktów. Faktycznie wersja w słoiczku jest nieco lepsza i bardziej intensywnie działająca niż wersja w sztyfcie. Niestety szybciej też się zużywa, mimo większej pojemności (ja używam mazideł do ust w ilościach hurtowych i u mnie słoiczek wystarczył tylko na tydzień stosowania).


Generalnie jednak obie wersje nie zdały u mnie egzaminu. Żadna z nich nie nawilżyła ust, wręcz przeciwnie, odkąd ich używam moje wargi stały się szorstkie i wysuszone. Poza tym balsam aplikowany na podrażniony naskórek wywoływał u mnie pieczenie i nieprzyjemne uczucie drętwienia.

Mi balsamy Tisane ewidentnie nie służą i nic się w tej kwestii nie zmieniło przez te 10 lat. Jeśli jednak u Was się sprawdzają, to faktycznie tradycyjna słoiczkowa wersja mimo wszystko spisuje się lepiej niż jej młodsza smuklejsza siostra.

6 komentarzy:

  1. Miałam kiedyś wersję w słoiczku i bardzo ją lubiłam. Prawdopodobnie wrócę do niej jak zużyję masełko z Nivea :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie miałam Tisane, ale na razie mam zamiar wypróbować te masełka z Nivei :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swego czasu kusiły mnie te masełka (zwłaszcza malinowe i karmelowe), ale zawierają w składzie BHT, który jest dość kontrowersyjny i raczej go unikam...

      Usuń
  3. Miałam obie wersje :) Słoiczek jest niezastąpiony. Aktualnie używam tego produktu na noc. Szkoda, że nie jesteś zadowolona, ale czasem tak bywa, że największe hity okazują się dla kogoś klapą.

    OdpowiedzUsuń
  4. taka pomadka by mi się przydała, zdecydowanie wygodniejsza niz to w pudeleczku, miałam fajne ale nie praktyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie miałam jeszcze tisane ;)

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku! Skoro trafiłeś na mojego bloga, będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) Jednocześnie informuję, że komentarze obraźliwe, świadczące o nie przeczytaniu artykułu lub służące wyłącznie autoreklamie będą usuwane.

Copyright © 2017 Po tej stronie lustra