15:05

Tusz idealny

Dziś chciałabym napisać Wam kilka słów o produkcie, który na rynku obecny jest już od dawna i mimo, że od początku zbiera bardzo dobre noty na KWC (KLIK), mam wrażenie, że dopiero teraz zaczyna cieszyć się rosnącym zainteresowaniem.

MAX FACTOR
FALSE LASH EFFECT



Opis producenta:
Szczoteczka tuszu False Lash Effect, największa ze wszystkich szczoteczek Max Factor, podwaja objętość rzęs , w porównaniu z nieumalowanymi rzęsami.
Opatentowana formuła Liquid Lash™ wygładza rzęsy od nasady aż po końce.
Nie kruszy się i nie rozmazuje, dlatego Twoje rzęsy zawsze wyglądają nienagannie.
Testowany okulistycznie.

Cena:
ok. 50 zł/ 13 ml

Moja opinia:
Tusz zamknięty jest w pękatym opakowaniu o opływowym kształcie, z ukośnie ściętą końcówką. Opakowanie wykonane jest z matowego czarnego plastiku, umieszczone na nim napisy są w kolorze złotym. Całość wygląda solidnie, prosto, klasycznie i elegancko. Przynajmniej na początku. Nie wiem z czego to wynika, czy to firma Max Factor obniżyła jakość, czy jest to wina sposobu przechowywania (swój tusz od zawsze przechowuję w kosmetyczce, ale może zawiniła zmiana kosmetyczki?), ale dawniej opakowanie tuszu trwało w stanie niezmienionym od początku do końca. Ostatnio jednak obserwuję, że z czasem napisy na opakowaniu zaczynają się ścierać i pod koniec wygląda ono już mało estetycznie.



Szczoteczka tuszu wykonana jest z tworzywa sztucznego. Ma gigantyczne rozmiary, a jej ząbki są dosyć krótkie, przez co może sprawiać wrażenie trudnej w użytkowaniu. Jednak nic bardziej mylnego. Sprawuje się ona naprawdę znakomicie i już po pierwszym użyciu wszystkie obawy mijają.



Konsystencja tuszu jest niemal taka sama przez cały czas użytkowania, zwykle dopiero po ok. 3 miesiącach trochę gęstnieje, ale nie na tyle by w jakikolwiek sposób utrudniać stosowanie.

Jeśli chodzi o efekt, który za pomocą tej maskary możemy uzyskać to wbrew nazwie jest on dosyć naturalny. Miłośniczki bardzo mocno podkreślonych, teatralnych rzęs mogą czuć się zawiedzione. Mi osobiście to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Tusz idealnie sprawdza się zarówno na co dzień, jak i na większe wyjścia. Od rana do wieczora pozostaje na swoim miejscu, nie kruszy się i nie osypuje. Dzielnie zniesie nawet popołudniową drzemkę. Pomalowane nim  rzęsy są wydłużone, delikatnie pogrubione i ładnie rozdzielone, a my możemy przestać nerwowo sprawdzać ich stan w ciągu dnia. Z tym tuszem efekt pandy nam nie grozi.

Bez tuszu:

Jedna warstwa:

Dwie warstwy:
Na potrzeby zdjęć warstwy dokładałam kolejno. Na co dzień jednak robię to od razu, tuszując po prostu  rzęsy aż do momentu uzyskania pożądanego efektu. W przypadku tego tuszu, taka metoda sprawdza się dużo lepiej. W najbliższy wolny dzień postaram się to uwiecznić i dodać zdjęcie porównawcze.

EDIT: rzęsy malowane metodą "do skutku":

Znacie tą maskarę?
A może testowałyście jej inne wersje?
Jeśli tak, dajcie znać, czy są równie dobre jak wersja podstawowa.

24 komentarze:

  1. WOW! Efekt dokładnie taki jak lubię :) Długie, ładnie rozczesane rzęsy w kruczoczarnym odcieniu. Jestem zauroczona :) Właśnie wyciskam ostatnie krople z mojego Clump Defy, a ten ląduje na mojej zakupowej liście!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam ten wodoodporny :) Kurcze, fajny, ale szczoteczka dla mnie za duża i brudzę się :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się to zdarza jak się bardzo śpieszę... Z tym, że w przypadku wersji niewodoodpornej wystarczy patyczek do uszu i po sprawie;P

      Usuń
  3. ale masz piękne oczy! :)
    fajna szczoteczka, ale ja jednak wolę te z "włoskami" efekt również fajny, pięknie rozdzielone rzęsy! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Też byłam zdziwiona jak go pierwszy raz kupiłam, bo generalnie gumowe szczoteczki się u mnie nie sprawdzają.

      Usuń
  4. Szczoteczka wygląda niepozornie, a efekt na rzęsach super!

    OdpowiedzUsuń
  5. tak mi się wydaje że kiedyś go miałam ale mnei nie zachwycił- ja lubię spektakularne efekty :D chociaż u Ciebie wygląda super ale przecież do dużo zależy od rzęs, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  6. wow ale cudownie się prezentuję <3 koniecznie muszę się na niego skusić !

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna :)) Chyba zainwestuje te 50 zł :)

    kodeks-kosmetyczny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto:) Tym bardziej, że te 13 ml starcza na kilka ładnych miesięcy codziennego użytkowania:)

      Usuń
  8. Naprawdę na rynku od dawna? Pierwsze słyszę, fajne efekty, ale trochę drogi ; c Pozdrawiam! Obserwuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę:) Pierwsze recenzje na KWC pochodzą z 2008 roku, ja sama używam go już od jakichś 2-3 lat:)

      Usuń
  9. ale Ci rzęsiory wydłużył :) super!
    ma fajną szczotę, lubię takie :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie miałam tej maskary, ale efekt daje świetny! tylko widzę, że i bez tuszu masz długie rzęski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt są długie:) Ubolewam tylko nad tym, że takie rzadkie:/

      Usuń
  11. ten wynalazek jakoś mnie ominął... hmm, ciekawe, dlaczego, faktycznie jest znany :) ja akurat na co dzień szukam w tuszach pogrubienia, ale zawsze mam w użyciu jeden z delikatnym efektem, taki wieczorowo-herbatkowo-książkowy. ten byłby idealny, lubię grubaśne szczoty. Nawet trochę mnie zdziwiło, że praktycznie w ogóle nie pogrubia. Ładnie Ci w nim :D

    OdpowiedzUsuń
  12. hej, nominowałam Cię do liebstera : ) więcej szczegółów u mnie na blogu! pozdrawiam : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za nominację:) Brałam już udział w tej zabawie:)

      Usuń
  13. Mialam. Nawet dwa opakowania i b.lubie:)

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku! Skoro trafiłeś na mojego bloga, będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) Jednocześnie informuję, że komentarze obraźliwe, świadczące o nie przeczytaniu artykułu lub służące wyłącznie autoreklamie będą usuwane.

Copyright © 2017 Po tej stronie lustra