18:26

Yankee Candle Cranberry Pear

W kalendarzu niby mamy zimę, ale o śniegu można tylko pomarzyć :/ Wiem, że gdzieś tam jest, z zazdrością oglądam Wasze białe zdjęcia na instagramie, ale już się pogodziłam z jesienią za moim oknem. I dla osłody tej pochmurnej, deszczowej aury wydobyłam z czeluści szuflady wosk Yankee Candle Cranberry Pear z zeszłorocznej jesiennej kolekcji (Q3 2014), którego jesienią nie zdążyłam odpalić.

YANKEE CANDLE CRANBERRY PEAR


Wosk ma przepiękny, soczysty czerwony kolor. Łączy w sobie aromaty gruszki i żurawiny, przy czym ta druga jest zdecydowanie mocniej wyczuwalna. Całość jest bardzo świeża, owocowa, kwaskowata, ale z nutką słodyczy. Intensywność wosku określiłabym jako średnią. W czasie palenia zapach jest dobrze wyczuwalny w całym pomieszczeniu, po zgaszeniu dość szybko się ulatnia. Nie przytłacza, nie męczy, nie dusi, nie powoduje bólu głowy. Za to zdecydowanie poprawia nastrój! A nie ukrywam, że właśnie takiego energetycznego kopa mi ostatnio trzeba, bo czuję się wyżuta i wypluta. Dosłownie. Godzinka relaksu w towarzystwie Yankee Candle Cranberry Pear i znów mogę działać.

A co Wy teraz palicie w kominkach? Macie zimę, czy tak jak ja zrezygnowani odkopujecie jesienne zapachy?

Więcej recenzji zapachów znajdziecie w zakładce Yankee Candle.

Pozdrawiam,
tęskniąca za śniegiem Ania

28 komentarzy:

  1. Akurat mnie bardzo ciekawi ten wosk i cały czas się zastanawiam gdzie we Wrocławiu są one dostępne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie pomogę w tej kwestii :) W moim mieście nie ma stacjonarnie tych wosków, zawsze zamawiam przez internet :)

      Usuń
  2. Ja katuje lilac petals ;) kusi mnie ten zapach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam tego zapachu, muszę mu się przyjrzeć :)

      Usuń
  3. jeszcze nie miałam ten zapaszek, ale przymierzam do zakupu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się skusisz, to daj znać jak wrażenia :)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzeczywiście ma bardzo soczysty kolor;) u mnie teraz czesto snowflake cookie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam go jeszcze. Bardzo mi się podoba jego wygląd, ale obawiam się czy nie byłby dla mnie za słodki :/

      Usuń
  6. Ja w salonie pale obecnie lovely kiku - piekny kwiatowy zapach - lub moj Partner Beach Wood. A w sypialni niesmiertelny kwiat sliwy:))

    OdpowiedzUsuń
  7. uwielbiam żurawinowe zapachy:) ten jest z tych bardziej przeze mnie lubianych <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to pierwsza żurawinka, ale z pewnością będą kolejne :)

      Usuń
  8. Ja używam olejków w kominkach. wosków nie lubię, zapach nie utrzymuje się zadowalająco długo jak dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawy zapach. ;)
    Pozdrawiam. :**

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałam ten wosk, pachniał bardzo przyjemnie :)
    Aktualnie mam w kominku Grapevine and Oak, zamówiony w USA. Zapach piękny <3 Ostatnio z dostawy ze Stanów paliłam też Island SPA czy Early Sunrise, same cudeńka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę tylko pozazdrościć i wierzyć na słowo, że są piękne :)

      Usuń
  11. Nie wąchałam jeszcze tego zapachu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie koniecznie musisz powąchać jak będziesz miała okazję :)

      Usuń
  12. Nie przepadam za zapachem gruszek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu mało czuć gruszkę, mocniej żurawinę :)

      Usuń
  13. Chyba go nie znam, aż dziwne bo bardzo lubię żurawinkę :)
    U mnie dziś na tapecie Merry Marshmallow :)

    OdpowiedzUsuń
  14. to pierwszy zapach wosku YC, na jaki się zdecydowałam i bardzo go lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Znam ten wosk. Pachnie świetnie, chociaż na dłuższą metę męczy mnie i drażni. Dla mnie jest bardzo mocny.

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku! Skoro trafiłeś na mojego bloga, będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) Jednocześnie informuję, że komentarze obraźliwe, świadczące o nie przeczytaniu artykułu lub służące wyłącznie autoreklamie będą usuwane.

Copyright © 2017 Po tej stronie lustra