Marzec przywitał nas pierwszym powiewem nadchodzącej wiosny. Z przyjemnością odkurzyłam więc nowe wiosenne zapachy Yankee Candle, które lutowe śniegi przeczekały schowane głęboko w szafie, i zabrałam się za ich testowanie. Na pierwszy ogień poszedł Bora Bora Shores - zapach, który wzbudził Wasze największe zainteresowanie, kiedy po raz pierwszy pokazałam Wam kolekcję The Last Paradise na Instagramie. Jeśli więc nadal jesteście go ciekawi, to zapraszam na krótką recenzję :)
Yankee Candle Bora Bora Shores
Opis producenta
Przespaceruj się po wybrzeżu, ciesząc się delikatnym zapachem słodkich tropikalnych owoców, podczas gdy słońce tworzy różowy blask na niebie.
Nuty zapachowe
- nuty głowy: cukier cytrynowy, liść kumkwatu, woda hibiskusowa
- nuty serca: olejek monoi, kwiat bora bora, frezja, papaja
- nuty bazy: jasne drewno, trzcina cukrowa, owocowe piżmo
Bora Bora Shores Yankee Candle - jak pachnie?
Świeca Yankee Candle Bora Bora Shores przyciąga uwagę intensywnym kolorem wosku, przywodzącym na myśl niebo o zachodzie słońca, oraz rajską etykietą morskiego wybrzeża. A czy jej zapach jest równie pociągający jak szata graficzna?Na sucho Bora Bora Shores to słodki, cukierkowo-owocowy zapach z perfumeryjnym podbiciem, który na pierwsze “niuchnięcie” przywołuje skojarzenie z kolorowymi perfumami dla małych dziewczynek, których zapachy nawiązują do popularnych owocowych cukierków i lizaków, tak uwielbianych przecież przez dzieci. W paleniu słodycz zapachu wychodzi na pierwszy plan, ale nie jest już typowo cukierkowa, a nabiera pewnej orientalnej ciężkości, przywodząc na myśl słodki, ciężki zapach olejków na rozgrzanej słońcem skórze.
Moc zapachu określiłabym jako średnią. Zapach jest wyczuwalny w pomieszczeniu podczas palenia, ale nie jest mocny - nie narzuca się i nie wychodzi na pierwszy plan. W tym przypadku to raczej zaleta, bo obawiam się, że w mocniejszej wersji zapach mógłby zwyczajnie męczyć, szczególnie przy dłuższym paleniu. A tak, spokojnie można odpalić świecę i cieszyć się nią przez kilka godzin bez obaw o nudności czy ból głowy.
Yankee Candle Bora Bora Shores - moja opinia
Całość jest przyjemna w odbiorze, ale jeśli mam być szczera to nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Może to dlatego, że moje serce zdecydowanie należy do jesiennych i zimowych zapachów, a w stosunku do wiosennych i wakacyjnych kompozycji jestem bardziej wybredna. I choć mam wśród nich swoich ulubieńców, to jednak Bora Bora Shores zdecydowanie do nich nie dołączy. W moim odczuciu daleko mu do innych pięknych zapachów na sezon wiosna-lato z oferty Yankee Candle, jak chociażby Pink Sands, Dreamy Summer Nights czy Seaside Woods.Jak widzicie, świeca Yankee Candle Bora Bora Shores mimo urzekającej szaty graficznej, nie porwała mnie swoim zapachem. Doskonale zdaję sobie sprawę jednak, że co nos to inna opinia, dlatego zawsze zachęcam Was w miarę możliwości do powąchania zapachu w sklepie czy zakupu samplerka na spróbowanie i przekonanie się samemu czy dany zapach będzie Wam odpowiadał. A jeśli już mieliście okazję przetestować Bora Bora Shores, koniecznie podzielcie się swoimi wrażeniami! Zawsze jestem bardzo ciekawa, jak Wy odbieracie dany zapach :)
Pozdrawiam
Ania
Ania
*Wpis powstał we współpracy z Yankee Candle Polska
Szkoda, że zapach nie podpasował, ja na razie nie mam gdzie nawet powąchać :)
OdpowiedzUsuńNo u mnie niestety też już nie ma punktu ze świecami, został tylko regał w jednym sklepie, ale tam mają malutki wybór...
UsuńUwielbiam tę markę ! Woski i świece goszczą u mnie od lat <3 Tego zapachu jeszcze nie znam i może na moje szczęście ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki .
Też uwielbiam Yankee od lat, mają mnóstwo pięknych zapachów! Kto wie, może też dlatego z wiekiem robię się coraz bardziej wybredna wobec nowości :D
UsuńBardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńZauważyłam właśnie ostatnio, że tak się wymieniamy - jak ja się czymś zachwycam to dla Ciebie jest "meh" i odwrotnie :D
UsuńDawno już nie byłam w sklepie ze świecami i nie wąchałam nowości. Za taką słodyczą nie przepadam, więc po samym opisie nie skusiłabym się na świecę.
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem, bo ja właśnie też nie przepadam za tak słodkimi zapachami, albo może inaczej - za takim rodzajem słodyczy. Bo już z wanilią, ciasteczkami czy słodkimi otulaczami bardzo się lubię <3
UsuńTo zapach, który bardzo mnie pozytywnie zaskoczył i jest nr 1 jako chodzi o tę część kolekcji:)
OdpowiedzUsuńObstawiałam, że będzie bardzo cukierkowy, więc nie kupiłam wosku. Teraz się bardzo cieszę. Ogólnie nowości od YC jakoś już nie spełniają moich oczekiwań; ta nowa wiosenna linia też nie przekonuje...
OdpowiedzUsuńA ja jestem zachwycona tym zapachem :) Mimo że początkowo po przeczytaniu wpisu skreśliłam go ze swojej listy to później jednak przyciągnęła mnie ta orientalność i porównanie do zapachu olejków na rozgrzanej skórze ;) Dla mnie etykieta, kolor wosku i zapach absolutnie ze sobą współgrają i to jeden z niewielu wosków który kupiłam i pachnie dokładnie tak, jak go sobie wyobrażałam i czego od niego oczekiwałam :) dla mnie jest on troche pudrowy ale jednak orientalny więc nie przesłodzony. Ostatnio stwierdziłam że jest troszke w stylu wody perfumowanej Avon Sensuelle (wycofanej). Są to co prawda dwa kompletnie inne zapachy, jednak tam też jest pewna pudrowość i chyba to mnie tak przyciągnęło ;)
OdpowiedzUsuńA no czasem tak właśnie jest z zapachami, że te które na początku wydają się być zupełnie nie dla nas, potem okazują się ulubieńcami :D Sama miałam tak z YC Winter Glow. W każdym razie cieszę się, że jednak dałaś mu szansę i spełnił Twoje oczekiwania! Dlatego też zawsze powtarzam, że zapachy jednak najlepiej jest testować na własnym nosie :D
Usuń