Weekend we Wrocławiu - rynek, krasnale i latarnik

08:00

Weekend we Wrocławiu - rynek, krasnale i latarnik

Wrocław to jedno z tych miast, które wiele osób urzeka swoim klimatem. Położony malowniczo nad Odrą, zachwyca nie tylko architekturą, ale też bogatą historią i życiem kulturalnym. Wiele lat temu byliśmy w nim przejazdem, a ostatnio mieliśmy okazję odwiedzić Wrocław na weekend. Jeśli też planujecie taki krótki wypad i zastanawiacie się, gdzie przenocować, gdzie zjeść i co zobaczyć, to zapraszam na małą relację z naszego wyjazdu. Mam nadzieję, że znajdziecie w niej coś dla siebie 😉


Noclegi w Art Hotel Wrocław

Noclegi na wyjazd zarezerwowaliśmy w Art Hotelu, zlokalizowanym na Starym Mieście, przy ul. Kiełbaśniczej. Ten niewielki hotel mieści się w zabytkowej kamienicy tuż obok kościoła św. Elżbiety. Zarówno pokoje, jak i części wspólne urządzone są elegancko i przytulnie. Mimo pełnego obłożenia było bardzo kameralnie. 
 
1. Kamienica Art Hotel, 2 i 3 Pokój hotelowy, 4. Widok z okna na ul. Kiełbaśniczą i kościół św. Elżbiety

Śniadania w formie bufetu serwowane w hotelowej restauracji również zrobiły na nas bardzo dobre wrażenie. Było smacznie i różnorodnie, każdy z łatwością mógł znaleźć coś dla siebie. Mnie zachwyciły puszyste, wypiekane na miejscu francuskie rogaliki, a Wojtka naleśniki z serem. Bardzo smakowała nam też kawa i po powrocie zamówiliśmy sobie taką do domu. 
 

Ciekawostka: dopiero na miejscu przypomniałam sobie, że na tej samej ulicy znajduje się herbaciarnia K2, w której 11 lat temu byłam na swoim pierwszym spotkaniu blogerek kosmetycznych 😄 Gdybyście mieli ochotę na podróż w czasie, to relację, z tego spotkania znajdziecie tutaj.


Co zobaczyć we Wrocławiu?

 

Rynek i Stare Miasto 

Zaraz po zameldowaniu ruszyliśmy na spacer po Rynku i Starym Mieście. Brukowane uliczki i kolorowe kamienice z bogato zdobionymi fasadami, zachwycają architekturą. Centralnym punktem jest monumentalny gotycki Ratusz z charakterystycznym zegarem.  

Zaledwie kilka kroków od Rynku znajduje się Plac Solny. Dawniej handlowano tu solą, dziś miejsce to słynie z całodobowych stoisk z kwiatami, które tworzą kolorową mozaikę i pachnący akcent wśród miejskiej architektury. 

Kierując się w stronę ulicy Kiełbaśniczej, trafiliśmy na Pomnik Zwierząt Rzeźnych. To niewielka, ale niezwykle charakterystyczna instalacja przedstawiająca gęś, kozę, koguta, królika i świnię. Pomnik upamiętnia dawną działalność rzeźników i handlarzy mięsem, których stragany niegdyś znajdowały się w tej części miasta.

Z kolei tuż za rogiem, nieopodal Rynku, znajduje się też dawny areszt miejski. To właśnie tu w czasach średniowiecza więziono przestępców oraz… czarownice. 

1. Fragment Ratusza i kamienice, 2. Krasnal Capgeminiusz Programista, 3. Kwiatowe dekoracje przed kawiarnią, 4. Ostrów Tumski

Budynek Uniwersytetu Wrocławskiego 

Ostrów Tumski

Pod wieczór dotarliśmy na Ostrów Tumski, który zachwyca swoją historyczną atmosferą i architekturą. To tutaj znajduje się najstarsza katedra wrocławska – Katedra św. Jana Chrzciciela, która majestatycznie wznosi się nad miastem, a jej gotyckie wieże stanowią jeden z najbardziej rozpoznawalnych punktów na mapie Wrocławia. Pospacerowaliśmy po wyspie i udaliśmy się z powrotem pod katedrę, gdzie czekaliśmy na latarnika.


Latarnik

Latarnik na Ostrowie Tumskim to atrakcja, którą najbardziej chciałam zobaczyć podczas tego wyjazdu. Co wieczór, tuż przed zmrokiem, ubrany w pelerynę i cylinder latarnik ręcznie zapala latarnie gazowe na Ostrowie Tumskim. Tradycja ta sięga XIX wieku i jest jednym z ostatnich takich rytuałów w Polsce. Moment zapalania latarni, nawet oglądany w tłumie innych turystów, sprawia, że Ostrów Tumski staje się miejscem magicznym i zyskuje niepowtarzalny, wręcz filmowy czy baśniowy klimat. 
 

Mostek Pokutnic

Drugiego dnia wybraliśmy się na Mostek Pokutnic – wąskie przejście łączące wieże kościoła św. Marii Magdaleny. To jedno z tych miejsc, które warto zobaczyć nie tylko dla widoku, ale też dla historii i... lokalnych opowieści. Według legendy mostek był miejscem pokuty dla młodych, leniwych dziewcząt, które zamiast zająć się domem, wolały stroić się i flirtować. Duchy takich panien miały tu za karę sprzątać przez wieki – więc jeśli podczas wizyty usłyszycie stukot kroków, a wokół nikogo nie będzie… może trafiliście na jedną z nich 😉

Wejście na wieżę to niezła rozgrzewka, ale sama konstrukcja mostku, zawieszonego wysoko nad ulicą, robi wrażenie. Widok na miasto z tej perspektywy jest naprawdę wyjątkowy – widać m.in. Rynek, dachy kamienic i pobliskie kościoły. Na mostku znajdują się też dwa wrocławskie krasnale – Tekla i Martynka. Warto poświęcić chwilę, żeby się tam zatrzymać i po prostu popatrzeć. No i zrobić pamiątkowe zdjęcie – kto nie chciałby się pochwalić, że odwiedził jedyny w swoim rodzaju „czyściec dla leniwych dziewcząt”? 😄

1. Krasnale Tekla i Martynka, 2 i 3 Widok z mostku, 4. Droga na górę

 

Krasnale

Wrocławskie krasnale to bez wątpienia jeden z najbardziej urokliwych i rozpoznawalnych symboli miasta, który umilał nam spacery. Te małe, brązowe figurki, ukryte w najmniej spodziewanych zakątkach – na parapetach, przy fontannach, na latarniach – stały się integralną częścią miejskiego krajobrazu. Z radością odkrywaliśmy kolejne z nich, każdy z własną historią i charakterem, odzwierciedlającym różne profesje i codzienne czynności.  
 



Wieża widokowa w kościele św. Elżbiety

Zanim opuściliśmy Wrocław i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu, postanowiliśmy jeszcze raz spojrzeć na miasto z góry, tym razem z wieży widokowej kościoła św. Elżbiety. To jeden z najwyższych punktów widokowych w centrum Wrocławia, oferujący zapierające dech w piersiach widoki na miasto i okolice. Wieża ma ponad 91 m wysokości, a żeby dotrzeć na taras widokowy, trzeba pokonać 304 wąskie i kręte kamienne schody.
 
W nagrodę z góry można podziwiać czerwone dachy Starego Miasta od Rynku przez Ostrów Tumski, Odrę, a także nowoczesny Sky Tower. To był idealny moment na pożegnanie z Wrocławiem, zanim ruszyliśmy w dalszą podróż.
 
1. Wieża kościoła św. Elżbiety, widok z dołu. 2. Schody na górę


Wrocław - gdzie zjeść? 

 

Woosabi

Woosabi od początku był dla nas punktem obowiązkowym na kulinarnej mapie Wrocławia i to właśnie tam udaliśmy się na obiadokolację pierwszego dnia po przyjeździe. Ich bułeczki bao zachwyciły mnie podczas pobytu w Gdańsku, więc koniecznie chciałam zabrać na nie Wojtka. Nie zawiedliśmy się, były tak smaczne, jak je zapamiętałam.

1. Widok z antresoli. 2. Hottie - gorącą wodę z miodem, cytryną i imbirem. 3. Bułeczki bao 4. Wnętrze

Pierogarnia Stary Młyn

Drugiego dnia z kolei koleżanka narobiła mi smaku na pierogi. W pierogarni, którą mi polecała nie było już niestety wolnych stolików, ale tuż obok znajdowała się druga - Stary Młyn. Wzięliśmy żurek, miks pierogów z wody i z pieca, z różnym farszem oraz rozgrzewającą herbatę cytrusową. Wszystko było pyszne, ale lepiochy z delikatnym, pieczonym kurczakiem, żółtym serem i pieczarkami rozwaliły system 😋👌


 
Choć sam wyjazd uważam za bardzo udany (potrzebowaliśmy takiej odskoczni), to jednak muszę uczciwie przyznać, że Wrocław jako miasto nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Największą atrakcją był dla mnie latarnik i to chyba jedyny powód, dla którego chciałabym do Wrocławia wrócić (i zobaczyć zapalanie latarni zimą). Być może byliśmy za krótko, za mało zdążyliśmy zobaczyć, a może po prostu klimat tego miasta nie jest dla nas. Nie mniej jednak ta krótka wycieczka pozwoliła nam odpocząć, oderwać głowę od problemów codzienności i fajnie spędzić czas. A przecież o to w tym wszystkim chodzi 😉
 
 
Pozdrawiam
Ania

Czytelnicze podsumowanie 2024 roku

18:00

Czytelnicze podsumowanie 2024 roku

Rok temu pisałam Wam o moim powrocie do czytania. Dalej pielęgnuję w sobie wypracowany wtedy nawyk, dlatego pomyślałam, że w tym roku również zrobię małe czytelnicze podsumowanie. To wartościowy przegląd dla mnie, ale też dobry pretekst, żeby podzielić się z Wami ciekawymi książkami, które z jakiegoś powodu zrobiły na mnie wrażenie, i po które w mojej ocenie warto sięgnąć. Może Wy też znajdziecie wśród nich coś dla siebie. To co, zaczynamy? 😉
 

Najlepsze książki przeczytane w 2024 roku

 
Na początek kilka słów wstępu. W 2024 roku przeczytałam w sumie 16 książek (dodatkowo 2 zaczęłam i porzuciłam, bo mnie nie wciągnęły, więc ich tu nie liczę). Wśród nich znalazło się 11 pozycji z kategorii szeroko pojętego rozwoju osobistego i 5 powieści, bo jak być może pamiętacie z poprzedniego roku, chciałam włączyć do swojego czytelniczego grafiku więcej książek czytanych dla samej rozrywki i przyjemności.
 
Na końcu tego wpisu znajdziecie pełną listę przeczytanych przeze mnie w 2024 roku tytułów, a poniżej pokrótce opisałam Wam bliżej kilka wybranych pozycji. Ich kolejność jest zupełnie przypadkowa.
 

Stephen King, Dallas '63 (część 1 i 2)

Tę książkę zamówił i zaczął czytać mój mąż. Mnie hasła "podróże w czasie" i "zabójstwo Kennedy'ego" zupełnie nie zachęcały. Aż pewnego dnia sięgnęłam po nią z braku laku i... nie mogłam się oderwać!
 
Dallas'63 Stephena Kinga to porywająca powieść, która łączy elementy science fiction, historii i thrillera. Głównym bohaterem powieści jest Jake Epping - nauczyciel, który cofa się w czasie, aby zapobiec zamachowi na prezydenta Johna F. Kennedy’ego w Dallas w 1963 roku. Towarzysząc mu, możemy nie tylko śledzić jego losy i przygotowania do wykonania zadania, ale też poznać bliżej historię i okoliczności zamachu i odkrywać realia życia w tamtych czasach. 
 
Książka wciąga i trzyma w napięciu od początku do końca. Pełna jest emocjonujących momentów, ciekawych postaci, ale też nieco filozoficznych refleksji na temat przeznaczenia i skutków ingerencji w przeszłość. Dla mnie to jedna z tych książek, po przeczytaniu której potrzebowałam czasu, żeby się otrząsnąć, nim sięgnęłam po coś nowego. Z całego serducha polecam 🧡

Stephen King Dallas '63

Agnieszka Olejnik, Mikołaj do wynajęcia

 
Jeżeli szukacie lekkiego romansu, to Mikołaj do wynajęcia Agnieszki Olejnik może być propozycją dla Was. Lekka, niewymagająca, szybko się czyta. Idealna do relaksu pod choinką, bo właśnie w okolicach świąt Bożego Narodzenia osadzona została akcja. Mamy tu prostą, przewidywalną historię o dziewczynie, która wynajmuje chłopaka, żeby towarzyszył jej na rodzinnym, świątecznym wyjeździe, na którym będzie też jej były partner z nową dziewczyną. I mimo, że od razu domyślamy się zakończenia, to jednak książkę czyta się z przyjemnością i ciężko się od niej oderwać. Dawno nie czytałam tego typu książek, podeszłam do niej bez żadnych oczekiwać i powiem Wam, że bardzo przyjemnie mnie zaskoczyła. Jest jak świąteczny film w wersji papierowej 😉
 
Agnieszka Olejnik Mikołaj do wynajęcia

*Książkę dostałam w prezencie świątecznym od Yankee Candle Polska i Wydawnictwa Filia.
 

Carol Dweck, Nowa psychologia sukcesu

 
Nowa psychologia sukcesu to książka, którą powinien przeczytać każdy perfekcjonista. Szczególnie zaś polecam ją tym z Was, których perfekcjonizm całkowicie blokuje przed działaniem, spełnianiem marzeń i próbowaniem nowych rzeczy.
 
Książka opowiada bowiem o dwóch różnych nastawieniach, przez pryzmat których patrzymy na siebie, swoje umiejętności, a tym samym również na swoje poczucie własnej wartości - nastawieniu na rozwój (według którego nasze umiejętnością są elastyczne, możemy je zdobywać i rozwijać) oraz nastawieniu na trwałość (według którego nasze umiejętności są wrodzone, trwałe i niezmienne). Autorka przedstawia przykłady, jak oba te nastawienia wpływają na różne obszary naszego życia, wyjaśnia skąd się one w nas biorą i jak możemy pracować nad ich zmianą, nie tylko u siebie samych, ale również u naszych dzieci, uczniów czy pracowników.

Po przeczytaniu tej książki spojrzycie na siebie z większą wyrozumiałością i łatwiej będzie Wam dać sobie (i innym!) prawo do bycia początkującym, a to już pierwszy krok do zmiany i poprawy swojego życia. W zasadzie we wszystkich dziedzinach.
 
Carol Dweck Nowa psychologia sukcesu

Brené Brown, Dary niedoskonałości

 
Książka Dary niedoskonałości autorstwa Brené Brown koreluje treścią ze wspomnianą wyżej Nową psychologią sukcesu. Opowiada bowiem o autentyczności, wrażliwości i odwadze do bycia sobą w obliczu własnych niedoskonałości. Autorka, korzystając z wyników swoich badań i osobistych doświadczeń, pokazuje, że odwaga do bycia sobą, bez masek i udawania, jest kluczem do prawdziwej wolności i głębszych relacji z innymi ludźmi. Bez akceptacji siebie i swoich niedoskonałości, ale też niedoskonałości innych ludzi, zwyczajnie nie jesteśmy w stanie żyć pełnią życia. 
 
Książka napisana jest prosty językiem, szybko i przyjemnie się ją czyta, a jednocześnie zmusza do refleksji. Zdecydowanie warto przeczytać.

Brené Brown Dary niedoskonałości

Susan Cain, Ciszej proszę

 
Ciszej proszę to książka o introwertykach, nie tylko dla introwertyków. Autorka omawia w niej, jak nasze społeczeństwo przeszło od kultury charakteru do kultury osobowości, o panującym kulcie ideału ekstrawertyka i o tym, jak we współczesnym, zdominowanym przez głośne, ekstrawertyczne normy społeczeństwie introwertycy muszą walczyć o swoje miejsce.

Książka jest pełna badań naukowych, opowieści osobistych i przykładów, które podkreślają wartość introwersji w różnych aspektach życia – zarówno zawodowego, jak i osobistego. Susan Cain pokazuje w niej też realne zagrożenia, jakie niesie ze sobą niedocenianie sposobu myślenia i działania introwertyków oraz wykluczanie ich ze stanowisk kierowniczych i decyzyjnych na rzecz wyłącznie osób ekstrawertycznych.
 
Ciszej proszę to książka, którą powinien przeczytać każdy, kto czuje się zagubiony i niedoceniany w świecie wymagającym posiadania głośnej, dominującej i przebojowej osobowości, ale może warto polecić ją także ekstrawertykom, którzy chcą lepiej zrozumieć swoich cichych współpracowników, przyjaciół czy bliskich.
 
Susan Cain Ciszej proszę

Maxwell Maltz, Psychocybernetyka

Psychocybernetyka to książka, która łączy psychologię z koncepcją cybernetyki w celu wyjaśnienia, jak nasz umysł, postrzeganie siebie i nawyki wpływają na osiąganie sukcesów i realizowanie celów. Jej autor, doktor Maxwell Maltz - chirurg plastyczny i psychoterapeuta, zbudował swoją teorię bazując na doświadczeniach swoich pacjentów. Termin "cybernetyka" odnosi się tu do nauki o sterowaniu i komunikacji w systemach, a w kontekście psychocybernetyki, oznacza zdolność naszego umysłu do "sterowania" naszym życiem i zachowaniem.

Główną ideą psychocybernetyki jest bowiem to, że nasze wewnętrzne przekonania, obrazy siebie i mentalne nawyki mają ogromny wpływ na nasze działania i osiągane wyniki. Maltz sugeruje, że nasza podświadomość działa właśnie jak taki "system sterowania", który ułatwia lub utrudnia nam osiąganie celów, a kluczem do sukcesu jest zmiana negatywnych wzorców myślowych.
 
Książka kładzie duży nacisk na moc wizualizacji, afirmacji i pozytywnego myślenia, zachęcając do zmiany mentalnych nawyków, które mogą blokować potencjał człowieka. Pomaga zrozumieć też, jak wielką moc ma umysł w kształtowaniu naszej rzeczywistości. Ciekawa pozycja, szczególnie dla osób zainteresowanych psychologią, koncepcją przekonań i... urodzonych pesymistów 😉

Maxwell Maltz Psychocybernetyka

Pełna lista książek, które przeczytałam w 2024 roku

  • Wyloguj swój mózg. Jak zadbać o swój mózg w dobie nowych technologii, Anders Hansen
  • Praca z palantami. Toksyczni współpracownicy i co z nimi zrobić, Tessa West
  • Dlaczego warto robić jedną rzecz na raz? Monotasking w 12 odsłonach, Thatcher Wine
  • Kwadrant przepływu pieniędzy, Robert Kiyosaki
  • Myśl i bogać się, Napoleon Hill
  • Czterogodzinny tydzień pracy, Timothy Ferriss
  • Esencjalista, Greg McKeown
  • Nowa psychologia sukcesu, Carol Dweck
  • Ciszej proszę, Susan Cain
  • Dary niedoskonałości, Brene Brown
  • Psychocybernetyka, Maxwell Maltz
  • Dallas '63, Stephen King (część 1)
  • Dallas '63, Stephen King (część 2)
  • Sklepik z marzeniami, Stephen King
  • Mikołaj do wynajęcia, Agnieszka Olejnik
  • Dom nad srebrną wodą, Anna Szczęsna

Dajcie znać, czy któraś propozycja Was zaciekawiła i planujecie po nią sięgnąć. Chętnie też poznam Wasze polecenia książek, które na Was zrobiły wrażenie w 2024 roku!
 
Pozdrawiam
Ania
Yankee Candle Afternoon Scrapbooking - intrygujący i nieoczywisty zapach na jesień

21:09

Yankee Candle Afternoon Scrapbooking - intrygujący i nieoczywisty zapach na jesień

I tak o to nadszedł październik. Pogoda za oknem, choć wciąż jeszcze słoneczna, temperaturą zaczęła w końcu przypominać jesień, a wieczory z dnia na dzień robią się coraz dłuższe. To dobry moment, żeby zaprosić Was na recenzję Yankee Candle Afternoon Scrapbooking - trzeciego i ostatniego już zapachu z tegorocznej jesiennej kolekcji. Mojego osobistego faworyta 🤎 Jeśli jesteście ciekawi, jak pachnie i czym zaskarbił sobie moje serce, zapraszam do lektury 😉
 

Yankee Candle Afternoon Scrapbooking

 
yankee candle afternoon scrapbooking świeca zapachowa

Opis producenta

Wspomnienia radosnych chwil uwiecznionych na zdjęciach. Nuty skóry i bursztynu połączone ze słodyczą zielonego jabłka i cierpkością dojrzałej cytryny.
 

Nuty zapachowe

  • nuty górne: jabłko, bergamotka, cytryna, imbir, gałka muszkatołowa
  • nuty środkowe: eukaliptus, skóra, goździki, żywica
  • nuty dolne: paczula, cedr, bursztyn, piżmo 
 
świeca yankee candle afternoon scrapbooking, kubek herbaty i jesienny pamiętnik

Jak pachnie świeca Afternoon Scrapbooking Yankee Candle? 

 
Afternoon Scrapbooking to bardzo intrygujący zapach! Ciepły, drzewny, lekko pikantny i przełamany orzeźwiającą nutą owoców - jabłek i cytrusów. Wyraźnie czuć w nim paczulę, która nadaje kompozycji charakterystycznej ziemistości i nutki tajemniczości. Dla mnie ma on w sobie coś z wycofanego już Ebony & Oak, choć jest od niego zdecydowanie lżejszy, wyraźnie owocowy, powiedziałabym nawet, że bardziej kobiecy. 

W Afternoon Scrapbooking jest coś eterycznego, nostalgicznego i optymistycznego zarazem. Niczym odległe radosne wspomnienie, które pojawia się zupełnie niespodziewanie i wywołuje nieuchwytne uczucia, które w pierwszej chwili trudno świadomie skojarzyć z czymś konkretnym. Każdy z Was na pewno doskonale zna to uczucie, kiedy w ułamku sekundy, coś nam się przypomina i choć nie wiemy co, to wyraźnie czujemy związane z tym emocje. 
 
Tak właśnie działa na mnie ten zapach. I może dlatego, jak raz się już go powącha, to potem ciężko oderwać nos od słoika i wciąż chce się do niego wracać.

Jedynym minusem tego zapachu jest słaba moc. Zapach jest bardzo delikatny, w paleniu ledwo wyczuwalny, a i to jedynie w bliskiej odległości od świecy. Bardzo nad tym ubolewam, bo to naprawdę piękna kompozycja, która na sucho totalnie skradła moje serce...

świeca yankee candle afternoon scrapbooking, jesienny pamiętnik i kubek herbaty

Podsumowując, jeśli macie wrażliwy nos i lubicie delikatne zapachy, a do tego czujecie przesyt szarlotek, dyni i szukacie intrygującego, nieoczywistego zapachu na jesień, to Yankee Candle Afternoon Scrapbooking może być właściwym wyborem
 
Sprawdzi się zarówno w słoneczne, jak i pochmurne dni. Jako towarzysz dobrej książki, ulubionego serialu, snucia planów na przyszłość i spisywania wspomnień w dzienniku. Będzie dzielił z Wami radość i podkręcał dobry nastrój, ale też ukoi jesienne chandry i smutki. Dla mnie to taki comfort scent, który po prostu dobrze jest mieć pod ręką 🍂 
 
Dajcie znać, czy mieliście okazję go już poznać i jakie na Was zrobił wrażenie!

Pozdrawiam
Ania

 
*świecę otrzymałam od Yankee Candle Polska
Pumpkin Cinnamon Swirl Yankee Candle - pumpkin spice and everything nice!

11:39

Pumpkin Cinnamon Swirl Yankee Candle - pumpkin spice and everything nice!

Czy ktokolwiek wyobraża sobie jeszcze jesień bez słodkich cynamonek? Nic więc dziwnego, że i w nowej kolekcji Yankee Candle na jesień 2024 nie mogło ich zabraknąć! Yankee Candle Pumpkin Cinnamon Swirl to zapach idealny dla miłośników jesiennych wypieków - pełnych dyni, cynamonu i korzennych przypraw 🍂
 

Yankee Candle Pumpkin Cinnamon Swirl 

yankee candle pumpkin cinnamon swirl

Opis producenta

Rozkoszuj się zapachem ciepłych cynamonek…nuty wanilii i brązowego cukru splecione z aromatem prażonych orzechów i jesiennych przypraw.

Nuty zapachowe

  • nuty górne: cynamon, karmel, goździki
  • nuty środkowe: gałka muszkatołowa, ciasto dyniowe, prażone orzechy pekan
  • nuty dolne: wanilia, brązowy cukier, piżmo
 
cynamonki


Jak pachnie Pumpkin Cinnamon Swirl Yankee Candle?

Pumpkin Cinnamon Swirl Yankee Candle to bardzo apetyczny zapach! Słodki, rozgrzewający, korzenny - idealny na chłodne, deszczowe dni i późną jesień. Jest idealnie wyważony jeśli chodzi o ilość przypraw - cynamon, goździki i gałka muszkatołowa są w nim wyraźnie wyczuwalne, ale nie męczą i nie świdrują w nosie. 

Producent nic o tym nie wspomina, ale ja mam wrażenie, że czuję w nim też jakąś bardzo subtelną owocową nutę. Coś jakby jabłko lub skórkę pomarańczy? A może to tylko mój nos płata mi figla...

W każdym razie, kiedy wącham ten zapach, od razu mam przed oczami taki obraz: 
Jest chłodny, deszczowy, jesienny dzień. Wracasz do domu zziębnięty i przemoczony. Otwierasz drzwi i od progu wita Cię ciepło z kominka i zapach świeżo wyjętego z piekarnika ciasta dyniowego. Siadasz w fotelu, otulasz się kocem, bierzesz kawałek jeszcze ciepłego, parującego ciasta i kubek gorącej herbaty. Czujesz jak Twoje ciało ogarnia przyjemne ciepło. Nic więcej Ci w tej chwili nie trzeba. Jesteś szczęśliwy. Siedzisz, słuchasz strzelającego w kominku drewna i szumiącego za oknem deszczu i po prostu rozkoszujesz się trwającą chwilą... ☕
 
Przyjemnie, prawda? 😉
 
świeca yankee candle pumpkin cinnamon swirl

Podsumowując, Yankee Candle Pumpkin Cinnamom Swirl to bardzo przyjemny, jesienny zapach. Słodki, ale nie przesłodzony. Korzenny i rozgrzewający, ale nie przytłaczający. To taki zapach, który otula kuchennym, domowym ciepłem. Dla miłośników wszystkiego co pumpkin spice będzie idealny 👌 A i tym, którzy do tej pory za dynią z przyprawami nie przepadali, może to połączenie odczarować.
 
A Wy lubicie korzenne, dyniowe zapachy?
 
Pozdrawiam
Ania

*Świeczkę otrzymałam od Yankee Candle Polska.
Yankee Candle Woodland Weekend Memories

12:17

Yankee Candle Woodland Weekend Memories

 
Dzień dobry we wrześniu ;) Czy z jesiennymi zapachami to już można? Oficjalnie uważam, że tak! Dlatego dziś przychodzę do Was z pierwszą recenzją zapachu Yankee Candle na jesień 2024. Poznajcie Woodland Weekend Memories z kolekcji Cottage Getaway, który swoim zapachem przeniesie Was do małej chatki w samym środku lasu 🍂
 

Yankee Candle Woodland Weekend Memories

yankee candle woodland weekend memories

Opis producenta

Jesienna wędrówka po lesie wśród kolorowych liści… nuty bursztynu złączone z aromatem mchu i dojrzałej gruszki dopełnione zapachem kremowego mleka kokosowego.

Nuty zapachowe

  • nuty górne: bergamotka, pomarańcza, gruszka
  • nuty środkowe: płatki jaśminu, wanilia, mleko kokosowe
  • nuty dolne: bursztyn, mech, drzewo sandałowe
yankee candle woodland weekend memories nowość 2024


Jak pachnie Woodland Weekend Memories?

Pięknie! Choć dla mnie zupełnie inaczej niż opisuje go producent, czy jakby wskazywały na to nuty zapachowe. 
 
Dla mnie Woodland Weekend Memories to połączenie męskich perfum, chłodnego powietrza, zapachu lasu, palącego się drewna i pieczonych nad ogniskiem słodkich pianek

To zapach, który przeniesie Was myślami do małej, drewnianej chatki pośrodku lasu. Coraz dłuższych i chłodniejszych jesiennych wieczorów. Ogniska, przy którym siedzicie w objęciach ukochanego, otulając się ciepłym kocem. I pieczonych nad ogniem, ciągnących się, słodkich pianek.

Sami powiedzcie, czy to nie brzmi, jak definicja udanego weekendu? 😍
 
zapach yankee candle na jesień 2024

yankee candle woodland weekend memories zapach na jesień 2024

Cała kolekcja Cottage Getaway jest w moim odczuciu bardzo udana, a Yankee Candle Woodland Weekend Memories to zapach, od którego warto zacząć ją poznawać. 
 
Jest idealny właśnie na teraz, kiedy schyłek lata i początek jesieni sprzyjają wycieczkom do lasu, campingom i długim wieczorom przy ognisku 🔥🪵
 
Pozdrawiam
Ania
 
 
*Świeczkę otrzymałam od Yankee Candle Polska.
Wakacje nad morzem z psem - Ciekocinko k. Łeby

12:20

Wakacje nad morzem z psem - Ciekocinko k. Łeby


Wakacje nad morzem z psem to czasem logistyczne wyzwanie. Szczególnie, kiedy pies nie należy do tych dobrze ułożonych, które wszystkich kochają i potrafią grzecznie usiedzieć w miejscu ;) Dlatego kolejny raz dzielę się z Wami namiarami z naszych psio-ludzkich wakacji nad morzem. Wiem, że lubicie te wpisy i mam nadzieję, że kolejny raz pomogą komuś z Was zaplanować udane wakacje ze swoim pupilem, jak nie jeszcze w tym roku, to może w kolejnych.
 

Gdzie nocowaliśmy? Stylove Stodoły


Noclegi zarezerwowaliśmy w Stylowe Stodoły w miejscowości Ciekocinko. Obiekt obejmuje trzy domki usytuowane na dość przestronnej, ogrodzonej działce w taki sposób, że każdy może liczyć na trochę prywatności. Między domkami znajduje się spory trawnik, kilka brzóz, a między nimi część wspólna z tarasem, leżakami i hamakami, wieczorem przyjemnie oświetlona światełkami. Nieco dalej na uboczu jest też mały plac zabaw i trampolina dla dzieci. 


Każdy domek w obiekcie został urządzony w innym stylu. Kiedy robiliśmy rezerwację, w wybranym przez nas terminie wolny był już tylko domek Glamour. Jak się okazało na miejscu, położony najbardziej na uboczu, na tyłach posesji, co było dla nas dodatkową zaletą. 

Domki są całkiem spore i można w nich wygodnie wypoczywać 4-6 osobową rodziną. Dla naszej dwójki z psem przestrzeń była bardzo komfortowa. Na parterze znajduje się w pełni wyposażona kuchnia z wyspą, spory stół w jadalni, przestronny salon z telewizorem i duża łazienka z sauną. No i oczywiście taras. Na górze zaś są trzy sypialnie i mały salonik z kanapą, stolikami i lampą.

 
Minus? Strome schody na piętro, gdzie znajdują się sypialnie. Na górę może jeszcze by się jakoś Fido wdrapał, ale na pewno już nie dałby rady zejść. Nie wyobrażałam sobie zostawić naszego seniora samego na dole, więc ostatecznie sypialnie przez cały pobyt stały puste, a my spaliśmy na dole, na kanapie w salonie. I o ile w dzień siedziało się na niej super, tak do spania niestety nie była zbyt wygodna. Ale czego się nie robi dla psyjaciela, prawda?


Gdzie coś zjeść? Ewa Zaprasza

 
Restauracja Ewa Zaprasza z zewnątrz wygląda dość niepozornie, ale skusiła nas bardzo dobrymi opiniami - jak się okazało w pełni zasłużonymi! Duży wybór, potrawy ciekawie skomponowane, można spróbować czegoś innego niż klasyczne obiady domowe.
 
Na plus przejrzysta strona internetowa, przez którą można zamówić jedzenie na wynos z odbiorem na konkretną godzinę. My korzystaliśmy właśnie z tej opcji. Składaliśmy zamówienie i wracając z plaży zajeżdżaliśmy po odbiór. 

Jedyne czego mi zabrakło to klasyczny smażony filet rybny z frytkami. Bez tego dania wyjazd nad morze się po prostu nie liczy!  

Z lewej: cielęcina faszerowana szpinakiem z mascarpone w sosie migdałowym, ziemniaki, sałatka, pieczone warzywa, herbata zimowa. Z prawej: kurczak w boczku ze śliwką, purée z kalafiora, sałatka, lemoniada malinowa.


Gdzie jeździliśmy na plażę z psem?


Ciekocinko nie leży nad samym morzem i planując wyjazd, warto to mieć na uwadze. Bez problemu jednak można do plaży dojechać rowerem czy samochodem. Fido choruje na zwyrodnienie stawów, więc u nas rower i dłuższe spacery nie wchodziły w grę. Od początku nastawialiśmy się więc, że do plaży będziemy po prostu dojeżdżać autem. W czasie naszego krótkiego pobytu przetestowaliśmy trzy różne plaże w okolicy - Osetnik, Łebę i Lubiatowo.

Plaża Osetnik

Pierwszego dnia wybraliśmy się na plażę Osetnik, do której mieliśmy najbliżej. Podróżując z psim seniorem warto mieć na uwadze jednak, że nawet podjeżdżając samochodem, kawałek jeszcze trzeba do niej przejść (kawałek, to jakieś 1,7 km). 
 
Do plaży prowadzi przyjemna, utwardzona ścieżka przez las i dla nas był to fantastyczny spacer. Dla Fida jednak pokonanie takiego dystansu po szyszkach i kamykach było już wyzwaniem. Osobiście miałam wątpliwości czy da radę, ale perspektywa kąpieli w morzu okazała się solidną motywacją.
 

Sama plaża jest naprawdę piękna - szeroka, czysta, z łagodnym zejściem do wody i mięciutkim, delikatnym, jasnym piaskiem. Przed wejściem na plażę znajduje się darmowa toaleta, co też należy zaznaczyć na plus.
 
Tego dnia mieliśmy najlepszą pogodę, więc ludzi było całkiem sporo, również z innymi pieskami. I choć miejsca do hasania nam nie brakowało, to jednak cały czas trzeba było mieć oczy dookoła głowy ;)


Plaża Zachodnia w Łebie

Kolejnego dnia szukaliśmy już plaży z lepszym dojazdem i tak trafiliśmy na Plażę Zachodnią w Łebie. Mimo pochmurnej, wietrznej pogody i niskiej temperatury, ludzi było całkiem sporo. 
 
Plaża jest szeroka i czysta, z wyznaczonym obszarem dla piesków. Są kosze na śmieci i plażowy bar, chociaż w czasie w naszej wizyty jeszcze był nieczynny. Nie widziałam tylko w pobliżu żadnej toalety, nie licząc toi toia. 
 
Przeszliśmy się spacerem do przystani i ujścia rzeki Łeby do morza. W drodze powrotnej do auta zboczyliśmy w las, zobaczyć ruiny kościoła św. Mikołaja.
 


Plaża w Lubiatowie

Ostatniego dnia wybraliśmy się na plażę w Lubiatowie. Mimo, że jest to bardzo wąska plaża, ze stromym zejściem z klifu i w sezonie pewnie jest tu tłoczno, to powiem Wam szczerze, że mi podobała się najbardziej! 
 
Świetny dojazd leśną drogą, parking (płatny) przy samym zejściu na plażę, toalety, bar, drewniane stoły i ławki z widokiem na morze, a w okolicy jeszcze ukryte w lesie Jezioro Kopalińskie. Tuż przy plaży znajdują się też campingi i ośrodek wypoczynkowy. 
 
W szczycie sezonu pewnie nie odważyłabym się tutaj przyjechać, ale poza sezonem - bajka! Owszem, było trochę ludzi, ale wcale nie więcej niż na poprzednich plażach. Nie narzekaliśmy więc na tłumy i bez problemu znaleźliśmy pusty kawałek plaży tylko dla siebie.


Co warto zobaczyć w okolicy? Dwór Choczewko


Zaletą dojazdów jest niewątpliwie fakt, że po drodze można trafić w miejsca, w które normalnie człowiek pewnie by nie dotarł. Dla nas taką odkrytą perełką był Dwór Choczewko
 
Usytuowany przy drodze z Choczewa do Kurowa zespół dworsko-folwarczny obejmuje dwór z II połowy XIX wieku, magazyn zbożowy oraz park z altaną z przełomu XIX i XX wieku. Obecnie stanowi własność prywatną i sądząc po nowym dachu oraz rozciągniętym w okół budynku oświetleniu budowlanym, właśnie przechodzi remont.  

Budynek dworku jest przepiękny i naprawdę robi wrażenie, nawet w obecnym, zrujnowanym stanie.

 
Podsumowując, wyjazd był bardzo udany - odpoczęliśmy i miło spędziliśmy czas. Dojazdy do plaży wymagały nieco organizacji, ale zdecydowanie miały swoje zalety. Dzięki temu łatwiej było nam utrzymać psa w czystości i uniknąć problemów skórnych, których nabawił się rok temu, od zbyt częstego moczenia w słonej wodzie i panierowania w piasku. Za to my mieliśmy okazję do odkrywania okolicy. Z całego serca polecam! 💛

Pozdrawiam
Ania
Yankee Candle zapach miesiąca lipiec 2024 - Ocean Air i Black Coconut

12:01

Yankee Candle zapach miesiąca lipiec 2024 - Ocean Air i Black Coconut

ZAPACH MIESIĄCA Yankee Candle do dokonała okazja do zakupu ulubionych świec i odkrywania nowych zapachów w niższej cenie. Co miesiąc marka Yankee Candle oferuje nam dwa wybrane zapachy z rabatem 25%, a dziś chciałabym przybliżyć Wam zapachy objęte akcją w lipcu, czyli Ocean Air i Black Coconut. Dwie zupełnie różne kompozycje, ale każda z nich doskonale wprowadzi Was w wakacyjny klimat 😎🌴🍹🥥 Zapraszam!
 
yankee candle zapachy miesiąca lipiec 2024

Czym jest ZAPACH MIESIĄCA?

ZAPACH MIESIĄCA to promocja, w ramach której co miesiąc można kupić dwa wybrane zapachy Yankee Candle 25% taniej
 
Promocja trwa przez cały miesiąc lub do wyczerpania zapasu produktów promocyjnych. 
 
Zniżką objęte są wszystkie produkty z danego zapachu, a więc nie tylko duże, średnie i małe świece, ale też woski, pałeczki zapachowe, olejki do dyfuzorów czy zapachy do auta.
 

Yankee Candle Ocean Air

 
yankee candle ocean air

Opis producenta

Poczuj powiew morskiej bryzy po dniu pełnym wrażeń na słońcu. Zapach jaśminu, białej ambry i drzewa sandałowego dopełniony nutą morskiej bryzy. 

Nuty zapachowe

  • nuty górne: świeże pranie, bergamotka, cytryna
  • nuty środkowe: kwiat bawełny, biała lilia, koniczyna
  • nuty dolne: piżmo, wanilia, drzewo cedrowe 
 

Jak pachnie Ocean Air Yankee Candle?

Yankee Candle Ocean Air to lekki, świeży zapach utrzymany w morskich klimatach. Przywodzi na myśl morską bryzę, świeże pranie, zapach powietrza we wczesny letni poranek 🌊🧺 
 
Jest jak spacer brzegiem morza w towarzystwie pachnącego czystością mężczyzny w świeżo wypranej białej bawełnianej lub lnianej koszuli. Albo pierwszy powiew powietrza, kiedy o świcie wychodzisz boso na taras z widokiem na ocean. 
 
Całość jest lekka, świeża, czysta, morska, ale nie nazbyt wodna czy słona. Bardzo udana kompozycja, totalnie moje klimaty i aż sama się dziwię, że poznałam go dopiero teraz. 
 
Jeżeli szukacie zapachu, który przyniesie Wam spokój, ukojenie i orzeźwienie w gorące letnie dni, to Ocean Air Yankee Candle jest właśnie dla Was 💙
 

Yankee Candle Black Coconut

 
yankee candle black coconut

Opis producenta

Zachód słońca w raju… kokos połączony z aromatami drzewa cedrowego i egzotycznych kwiatów.

Nuty zapachowe

  • nuty górne: soczysty ananas, kokos
  • nuty środkowe: kwiat drzewa kokosowego
  • nuty dolne: nuty pudrowe i drzewne, piżmo 
 

Jak pachnie Black Coconut Yankee Candle?

 
Yankee Candle Black Coconut to z kolei propozycja dla miłośników słodszych, cięższych zapachów. Przywodzi na myśl zapach rozgrzanej słońcem skóry, olejku do opalania i tropikalnego drinka popijanego przez słomkę prosto ze skorupki kokosa 😎🌴🍹🥥 
 
Całość jest nieco kremowa, słodka i odurzająca. Mimo obecności kokosa (i wyczuwalnej dla mnie wanilii, której nie ma wśród nut zapachowych) zapach na pewno nie kojarzy się z jedzeniem. Słodycz w tym zapachu ma raczej wymiar perfumeryjny. Przełamana jest uwodzicielskim zapachem kwiatów i nieco ziołową, męską nutą drzewa cedrowego, która nadaje kompozycji odrobinę tajemniczości.

W mojej ocenie nie jest to zapach dla każdego. Wrażliwe nosy może przytłoczyć i przyprawić o ból głowy. Jeśli jednak nie macie z tym problemów i lubicie słodkie, rozgrzane słońcem i odurzające zapachy, to na pewno warto dać mu szansę. 
 
Tym bardziej, że to Black Coconut Yankee Candle to zdecydowanie jeden z najbardziej rozpoznawalnych zapachów w ofercie marki, który swoją premierę miał już ponad dekadę temu, bo w 2013 roku i od tamtej pory wciąż cieszy się dużym powodzeniem.

Zapachy miesiąca Yankee Candle na lipiec 2024 kupicie z rabatem 25% do końca miesiąca lub do wyczerpania zapasów. Który wybierzecie dla siebie?

 

Pozdrawiam
Ania

 
*Wpis powstał we współpracy z Yankee Candle Polska.
Copyright © 2017 Po tej stronie lustra