Jutro Sylwester i dla wielu najbardziej wyjątkowa noc w roku. Bez względu na to jak hucznie ją spędzacie, wejście w Nowy Rok wymaga wyjątkowej oprawy. Również tej zapachowej. Dlatego dziś przychodzę do Was z recenzją zapachu idealnego na taką właśnie okazję. Przed Państwem świeca Yankee Candle Sparkling Flame.
Yankee Candle Sparkling Flame
Yankee Candle Sparkling Flame to zapach limitowany na zimę 2017 roku, ale wciąż jeszcze dostaniecie go w niektórych sklepach. Producent opisuje go jako
mroźną, świąteczną noc rozgrzaną aromatycznym drewnem z kominka i intrygującym aromatem kadzidła.
Wygląd i etykieta
Wizualnie świeca jest naprawdę piękna! Ciemny, granatowy wosk i etykieta ze skrzącymi zimnymi ogniami nadają jej tajemniczego i za razem odświętnego charakteru.
Zapach i moc
Zapach świecy Sparkling Flame Yankee Candle jest po prostu obłędny! Słodki, kadzidlany, lekko dymny, trochę drzewny i odrobinę męski. Całość jest bardzo wieczorowa, tajemnicza i pociągająca. Idealna do palenia w wigilijną noc albo właśnie w Sylwestra.
Jedyną wadą zapachu jest słaba moc, tylko dla wrażliwych nosów. Świeca nawet topiona w lampie tworzy w pomieszczeniu jedynie ledwie wyczuwalne tło.
Moja opinia o Sparkling Flame Yankee Candle
Mimo bardzo subtelnej mocy, naprawdę uwielbiam ten zapach! Jest nietypowy, intrygujący i naprawdę wyjątkowy. Przywołuje wspomnienia z dzieciństwa, kiedy w okresie świąteczno-noworocznym stałam na środku ciemnego pokoju, trzymając w ręku sztuczne ognie. Uwielbiałam patrzeć jak pięknie skrzą się w ciemności.
I choć nie paliłam zimnych ogni od lat, przy Sparkling Flame mam ochotę wrócić do tego zwyczaju. Szczególnie, że w tym roku Sylwestra spędzam samotnie w domu, więc poza świeczką przydałby się jeszcze jakiś odświętny akcent 😉
A Wy jakie macie plany na Sylwestra? Huczny bal? Domówka ze znajomymi? A może tak jak ja spędzicie ten wieczór w piżamie? Dajcie znać jak zamierzacie przywitać Nowy Rok 🙂
Pozdrawiam
Ania
Więcej recenzji zapachów znajdziecie w zakładce Yankee Candle.
Święta już za nami, czas wrócić do rzeczywistości. I aby ten powrót choć troszkę umilić, przychodzę dziś do Was z lekkim, przyjemnym wpisem do porannej kawy. Nie zależnie od tego czy macie jeszcze wolne czy tak jak ja jesteście już w pracy, zapraszam na szybki przegląd grudniowych nowości i mały Yankee Candle haul 😉
Yankee Candle Christmas Eve
Jednym z grudniowych zapachów miesiąca był w tym roku Yankee Candle Christmas Eve (a w zasadzie jeszcze jest, bo do końca miesiąca zostało przecież jeszcze kilka dni). Piękny, słodki zapach kandyzowanych owoców, idealny na święta i nie tylko. Przymierzałam się do zakupu świecy blisko trzy lata i w końcu mam. Jak już zapewne widzieliście na Instagramie, zapach umilał mi wigilijny poranek.
Yankee Candle Icy Blue Spruce
Zapach Yankee Candle Icy Blue Spruce z zimowej kolekcji Q4 2018 w ogóle nie leżał w kręgu moich zainteresowań. Nie jestem fanką iglaków. Kiedy jednak wszyscy zaczęli porównywać go do cukierków Icy, stwierdziłam, że muszę go chociaż powąchać. No i przepadłam. Jeszcze przed świętami zamówiłam dużą świecę.
Yankee Candle Fresh Forest
Trzyknotowy ceramiczny tumbler Yankee Candle Fresh Forest z limitowanej zimowej kolekcji Winter Wish dostałam w prezencie świątecznym od marki. Zapach to nie do końca moje klimaty, ale za to tłoczony, niebieski, połyskujący słój prezentuje się na żywo naprawdę pięknie.
Yankee Candle Hollyberry
W świątecznej paczce od marki znalazłam też dużą świecę Yankee Candle Hollyberry - limitowany zapach z serii Returning Favorite. Zupełnie nie jestem przekonana do nowego logo i szaty graficznej, ale sam zapach jest naprawdę bardzo przyjemny. Miłośnicy słodkich owocowych nut powinni być zachwyceni.
Yankee Candle Holiday Lights
W grudniu w końcu udało mi się upolować limitowany zestaw świąteczny z dużą świecą Yankee Candle Holiday Lights. Zapach jest absolutnie piękny - ciepły, kobiecy i otulający. Jeśli jeszcze go gdzieś spotkacie, to bierzcie bez wahania. Gwarantuję, że nie będziecie żałować. Sama chętnie przygarnęłabym jeszcze jeden słój na zapas.
Yankee Candle Icicles
Yankee Candle Icicles był jednym z moich największych zapachowych koszmarów i w zasadzie nie planowałam jego zakupu. Kiedy jednak pojawił się na grupie w bardzo okazyjnej cenie, zapragnęłam go mieć dla samej etykiety. No bo przyznajcie, czyż nie jest piękna? Traf chciał, że świeca z grupy w końcu do mnie nie dotarła, a ja już się strasznie na nią nakręciłam. Kiedy więc dowiedziałam się, że na stoisku w Złotych Tarasach został jeszcze jeden słoik, od razu poprosiłam siostrę o pomoc w zakupie. No i jest, cudowna i okropna jednocześnie 😄
I to już wszystkie moje grudniowe nowości świecowe. Dajcie znać na jakie zapachy Wy skusiliście się w grudniu i co paliliście w święta. A może znaleźliście jakąś świecę pod choinką? Pochwalcie się koniecznie!
Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam świąteczne filmy! Oglądane w blasku choinki, z kubkiem ciepłej herbaty i talerzem pierniczków w dłoni, pozwalają zrelaksować się po ciężkim dniu i poczuć atmosferę nadchodzących świąt. Są takie kultowe tytuły, do których z przyjemnością wracam co roku, ale lubię też szukać ciekawych, wartych obejrzenia nowości. I dziś właśnie chciałam polecić Wam 4 fajne filmy świąteczne, których być może jeszcze nie oglądaliście, a które z pewnością umilą Wam okołoświąteczne wieczory 😉
Filmy świąteczne na Netflix
W moim subiektywnym zestawieniu znalazły się cztery filmy, wszystkie znajdziecie na platformie Netflix. Większość z nich to świeże pozycje z 2018 i 2017 roku, więc jest szansa, że jeszcze ich nie widzieliście i znajdziecie wśród nich coś dla siebie. Dwa tytuły idealnie sprawdzą się do obejrzenia w święta całą rodziną i myślę, że spodobają się również dzieciom. Dwa pozostałe najmłodszych kilkulatków mogą nie zainteresować, ale już dorastające nastolatki jak najbardziej. To co, zaczynamy?
Zamiana z księżniczką
Motyw zamiany ról to zawsze sprawdzony przepis na udaną komedię i tak również jest w tym przypadku. Zamiana z księżniczką to ciepły film dla całej rodziny, którego akcja osadzona jest w okresie świąt Bożego Narodzenia. Mamy tu księżniczkę, miłość, choinki, piękne świąteczne dekoracje i słodkie wypieki będące małymi dziełami sztuki. Mimo całej swojej baśniowości, film wcale nie jest infantylny i z przyjemnością obejrzą go zarówno dzieci, jak i dorośli. My oglądaliśmy go wspólnie z mężem i oboje bawiliśmy się świetnie.
Świąteczny spadek
Świąteczny spadek to sympatyczna komedia romantyczna w świątecznym klimacie. Rozpieszczona jedynaczka, przyzwyczajona do życia w luksusie, córka właściciela dużej firmy niedługo ma przejąć po ojcu interes. Wcześniej jednak tata chce dać córce cenną życiową lekcję i wysyła ją z misją do swojego rodzinnego miasteczka, aby tam nauczyła się ciężkiej pracy i poznała wartości, które są w życiu naprawdę ważne. Jak można się spodziewać, spotkanie dziedziczki z rzeczywistością zwykłych, szarych ludzi przysporzy wielu śmiesznych sytuacji. Czy Ellen odnajdzie się w nowej sytuacji i podoła postawionemu przed nią zadaniu?
Kronika świąteczna
Kronika świąteczna to pozycja trochę w stylu Harrego Pottera, idealna dla całej rodziny, bo przypadnie do gustu również najmłodszym widzom (a może nawet przede wszystkim im). Rodzeństwo Kate i Teddy niechcący powodują wypadek, w którym niszczą sanie Świętego Mikołaja. Teraz muszą pomóc wszystko naprawić by uratować Gwiazdę i zdążyć dostarczyć prezenty na czas. Mimo irytującego polskiego dubbingu film ogląda się naprawdę przyjemnie, a w kilku momentach można się nawet pośmiać.
Świąteczny duch
Nawet jeśli nie lubicie paranormalnych motywów w filmach, to tej pozycji naprawdę warto dać szansę. Prawniczka Kate ma za zadanie dopilnować sprzedaży hoteliku, którego właścicielka zmarła, nie pozostawiając po sobie spadkobierców. Jak się jednak okazuje nie będzie to takie proste, bo pensjonat jest nawiedzony, a zamieszkujący go duch wcale nie ma ochoty współpracować… Na dodatek okazuje się diabelnie przystojny i Kate szybko traci dla niego głowę. Na Netlixie Świąteczny Duch oznaczony jest jako kategoria wiekowa 7+, ale raczej nie puszczałabym go małym dzieciom. Raz, że tematyka będzie dla nich zbyt poważna, a dwa, że jest w nim kilka momentów, które moim zdaniem siedmiolatka mogłyby przyprawić o nocne koszmary. Generalnie jednak film jest naprawdę fajny i warto go obejrzeć, szczególnie we dwoje.
Dajcie znać czy lubicie oglądać świąteczne filmy i czy macie wśród nich swoje ulubione tytuły, do których wracacie co roku. Poza Kevinem oczywiście, bo wiadomo, że bez niego świąt po prostu nie ma 😉
Do świąt zostało już tylko kilka dni. To ostatni moment na skompletowanie prezentów i zaopatrzenie się w świąteczne zapachy, które umilą nam ten wyjątkowy czas. Dlatego dziś przychodzę do Was z kolejną propozycją świątecznego zapachu, tym razem skierowaną do wszystkich łasuchów i miłośników słodkości. Zapraszam na recenzję świecy Yankee Candle Sugar Frost Christmas.
Yankee Candle Sugar Frost Christmas
Yankee Candle Sugar Frost Christmas to nowy zapach limitowany na święta 2018, który w sprzedaży pojawił się wraz z Holiday Shimmer i Snow-Dusted Bayberry Leaf. Dostępny jest tylko w dużych słojach, a producent opisuje go następująco:
nuty głowy: kremowa wanilia, gooey gourmand (ktoś ma pomysł jak to sensownie przetłumaczyć na nasze? 🤔)
nuty serca: baked accor
nuty bazy: praliny, cukier
Wygląd i etykieta
Wizualnie świeca wygląda naprawdę pięknie w swej prostocie. Biały wosk i etykieta z pięknym tortem udekorowanym białym kremem mają w sobie świąteczną czystość i elegancję.
Zapach i moc
Yankee Candle Sugar Frost Christmas to słodki jedzeniowy zapach, w sam raz dla miłośników łakoci. Jeśli jednak po przeczytaniu opisu producenta, spodziewaliście się kolejnej przyjemnej, ale pospolitej wanilii, to muszę Was nieco zdziwić. Bo dla mnie Sugar Frost Christmas w ogóle nie jest zapachem waniliowym.
Ja czuję w nim przede wszystkim masę kajmakową albo słodki, kremowy karmel i coś jakby ociupinkę kawy? Zapach bardzo kojarzy mi się z Yankee Candle Cafe Al Fresco tyle, że jest mniej kawowy, łagodniejszy i bardziej kremowy.
Moc świecy określiłabym jako średnią. Zapach jest dobrze wyczuwalny podczas palenia, ale wciąż nie dominuje w pomieszczeniu, tworząc po prostu bardziej wyraziste tło.
Moja opinia
Yankee Candle Sugar Frost Christmas to bardzo apetyczny zapach, zupełnie inny niż wszystkie ciasteczka serwowane nam do tej pory na święta. Pachnie jak przepyszny tort z puszystym biszkoptem nasączonym kawą, przekładany masą kajmakową i śmietankowym kremem. Całość jest słodka, ale nie przesłodzona - dla mnie to jeden z tych jedzeniowych zapachów, które można palić przez cały dzień, a one nigdy się nie nudzą, nie przytłaczają i nie męczą.
Dla miłośników Cafe Al Fresco pozycja wręcz obowiązkowa. Nie tylko na święta.
Lubicie zapachy kojarzące się ze świątecznymi wypiekami? Macie wśród nich swoich ulubieńców? A może ktoś z Was skusił się już na Sugar Frost Christmas Yankee Candle? Koniecznie dajcie znać, jakie świecowe łakocie będą Wam towarzyszyć w te święta!
Pozdrawiam
Ania
Więcej recenzji zapachów znajdziecie w zakładce Yankee Candle.
Nie piję alkoholu, ale nawet mi mroźne zimowe wieczory kojarzą się z zapachem grzanego wina z pomarańczą i goździkami. Nie jest to chyba jednak aromat łatwy do odwzorowania. Świece o zapachu grzańca pojawiały się już bowiem na rynku, ale szczerze mówiąc żadna z nich nie przypadła mi do gustu. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w przypadku świecy Yankee Candle Spiced Berry Snagria, na której recenzję chciałabym Was dzisiaj zaprosić.
Yankee Candle Spiced Berry Sangria
Yankee Candle Spiced Berry Sangria to zapach limitowany, który pojawił się w sprzedaży jeszcze latem wraz z trzema innymi nowymi zapachami limitowanymi na jesień 2018. Dla mnie to jednak bardziej zimowy niż jesienny zapach.
Opis producenta
Odświeżająca uczta - sangria wzbogacona jagodami, jabłkiem, cynamonem i imbirem.
Nuty zapachowe
nuty głowy: bergamotka, pomarańcza z przyprawami, laska cynamonu, mandarynka
Już samym swoim wyglądem świeca przywodzi na myśl zimę i okres okołoświąteczny. Wszystko chyba przez czerwony wosk i ciemnozielone tło z efektem bokeh na etykiecie, które od razu kojarzy się ze świątecznymi lampkami na choince. Na pierwszym planie zaś, dumnie króluje kieliszek wina z owocami i laską cynamonu.
Zapach i moc
Spiced Berry Sangria Yankee Candle to wiernie odwzorowany zapach wina z owocami i przyprawami. Czuć w nim charakterystyczną nutę alkoholu i sfermentowanych owoców, świeże jabłka, pomarańcze i mandarynki. Wszystko doprawione solidną dawką imbiru i odrobiną goździków. Zapach jest lekki i świeży, wytrawnie owocowy.
Na sucho świeca zapowiadała się na bardzo mocną. Wystarczyło zdjąć wieczko by zapach rozchodził się na znaczną odległość od słoja. W paleniu jednak nie jest killerem, a jej moc określiłabym jako dobrą. Zapach jest wyraźnie wyczuwalny, wypełnia całe pomieszczenie, ale nie narzuca się i nie jest męczący.
Moja opinia
Yankee Candle Spiced Berry Sangria to pierwszy zapach wina w świecy, który naprawdę przypadł mi do gustu. Nuty alkoholu, owoców i przypraw zostały w nim idealnie wyważone, niczego nie jest za dużo ani za mało. Zapach jest wytrawny, owocowy, z dużą dozą imbirowej świeżości, ale nie jest nieprzyjemnie kwaśny jak to miało miejsce w przypadku Cozy By The Fire.
Jeśli lubicie spędzać zimowe wieczory przy kieliszku wina, to naprawdę warto wypróbować. Przy tym zapachu idealnie można odprężyć się i zrelaksować.
A może znacie jeszcze jakieś inne świece o zapachu grzańca, które moglibyście polecić na zimę?
Pozdrawiam
Ania
Więcej recenzji zapachów znajdziecie w zakładce Yankee Candle.
Tyle miałam ambitnych planów blogowych na grudzień, ale jak zawsze okazało się, że plany planami, a życie życiem. Nawet recenzowanie nowych świątecznych zapachów idzie mi znacznie wolniej niż zakładałam 😞 Niestety grudniowa gorączka i pochmurne, deszczowe weekendy nie sprzyjają blogowaniu, że o robieniu zdjęć już nawet nie wspomnę… Dziś jednak udało mi się przygotować dla Was wpis, na który wiele osób czekało. Zapraszam na recenzję świecy Yankee Candle Holiday Shimmer.
Yankee Candle Holiday Shimmer
Yankee Candle Holiday Shimmer to jeden z nowych zapachów limitowanych na święta 2018, który pojawił się w sprzedaży razem z Sugared Frost Christmas i Snow-Dusted Bayberry Leaf.
Opis producenta
Przywołaj świąteczny nastrój w każdym pomieszczeniu z mieszanką chłodnej mięty, białego piżma i musującego szampana.
Nuty zapachowe
nuty głowy: schłodzona mięta, ozon
nuty serca: musujący szampan, zimowy irys
nuty bazy: białe piżmo, drzewo cedrowe
Wygląd i etykieta
Yankee Candle Holiday Shimmer skradła moje serce swoim designem odkąd tylko w sieci pojawiły się pierwsze zapowiedzi. Wosk w jasnym, fioletowo-szarym kolorze i bajkowa etykieta ze świątecznymi prezentami na tle migocących światełek sprawiają, że nie sposób przejść obok niej obojętnie. Całość wygląda bardzo delikatnie, świątecznie i elegancko. To jedna z tych świec, które same w sobie mogą być piękną ozdobą świątecznego stołu.
Zapach i moc
Sądząc po kolorze wosku i etykiecie, spodziewałabym się, że Holiday Shimmer będzie zapachem ciepłym i otulającym jak Yankee Candle Holiday Lights. Tymczasem na sucho świeca jest wręcz chłodna w odbiorze, bardzo świeża i musująca. O dziwo nie czuję w niej typowej mięty, za to czuję cytrusy, których nie ma wśród nut zapachowych.
W paleniu zapach się zmienia, staje się słodszy, cieplejszy i bardziej otulający. Cytrusy znikają i przestają gryźć po nosie, ale zapach wciąż ma w sobie tą chłodną musującą, szampańską świeżość.
Moc świecy określiłabym jako delikatną w kierunku średniej. Zapach jest wyczuwalny w pomieszczeniu, ale raczej tworzy w nim jedynie przyjemne tło.
Moja opinia
O ile na sucho zapach mnie nie zachwycił, o tyle w paleniu bardzo przypadł mi do gustu i z przyjemnością sięgałam po niego w ostatnich dniach. Na mój nos Holiday Shimmer Yankee Candle to coś pomiędzy Winter Wonder i All Is Bright. Jest mniej słodki niż ten pierwszy, ale też łagodniejszy i mniej cytrusowy niż ten drugi. Mam wrażenie, że ma też w sobie coś z Season of Peace – tą samą nutę, kojarzącą się z czystością świeżo wysprzątanego domu na święta.
Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji go wypróbować, a czujecie, że to mógłby być zapach dla Was, to uprzejmie donoszę, że w Markowe Świece trwa właśnie promocja -30% na świąteczne zapachy limitowane.
Zdecydowaliście już jaki zapach będzie Wam towarzyszył podczas tegorocznych świąt czy wciąż szukacie idealnego kandydata? A może u kogoś z Was będzie to właśnie Holiday Shimmer?
Pozdrawiam
Ania
Więcej recenzji zapachów znajdziecie w zakładce Yankee Candle.
Stare ludowe porzekadło mówi, że serce im przeszkód ma więcej, tym zawsze kocha goręcej. Jak się okazuje ta zasada odnosi się nie tylko do relacji między ludzkich, ale również... do świec 😄 Dziś przychodzę do Was z recenzją zapachu, na który polowałam przez kilka dobrych tygodni, a który całkowicie skradł moje serce od pierwszego powąchania. Mowa oczywiście o Yankee Candle Holiday Lights - najbardziej pożądanym zapachu na święta 2018!
Yankee Candle Holiday Lights
Yankee Candle Holiday Lights to zapach, który pojawił się u nas jako edycja limitowana na święta 2018. Dostępny jest tylko w dużych i małych słojach wchodzących w skład świątecznych zestawów prezentowych z kloszem (mała świeca) lub złotymi nożyczkami do knota (duża świeca).
Opis producenta
Zapach tak świeży jak mroźna zimowa noc, z domieszką jaśminu i praliny.
Wygląd i etykieta
Trzeba przyznać, że wizualnie świeca zachwyca od pierwszego wejrzenia. Wosk w odcieniu jasnego fioletu i etykieta z efektem bokeh uzyskanym na kolorowych, świątecznych lampkach prezentują się bardzo klimatycznie.
Zapach i moc
Zapach świecy Holiday Lights jest równie piękny jak jej wygląd. Ciepły, otulający z wyraźnie wyczuwalną nutą pralinowej słodyczy. Przypomina eleganckie kobiece perfumy, w których ktoś połączył słodycz Prada Candy ze świeżą kwiatową nutą. Wiele osób porównuje go też do zapachów z wiosennej kolekcji, Sweet Nothings i A Calm & Quiet Place, i faktycznie ciężko się z tym nie zgodzić. Wszystkie trzy kompozycje utrzymane są podobnym perfumeryjnym klimacie.
Moc zapachu oceniłabym jako średnią. Świeca jest wyczuwalna w pomieszczeniu, ale w nim nie dominuje. Idealna kompozycja na dłuższe palenia - cieszy zapachem, nie męczy, nie przytłacza.
Moja opinia o Holiday Lights Yankee Candle
Yankee Candle Holiday Lights to jeden z
piękniejszych zapachów jakie wyszły w ostatnim czasie i nie wiem czy nie
najpiękniejszy ze wszystkich tegorocznych zimowych limitek. Ciepły,
perfumeryjny otulacz, słodki, ale zupełnie nie męczący. Idealnie
sprawdza się w długie grudniowe wieczory, wprowadzając do domu przytulny,
beztroski nastrój.
Jeśli zastanawialiście się nad jego zakupem, ale mieliście wątpliwości czy aby na pewno warto, to odpowiadam Wam - zdecydowanie warto! Zapach jest absolutnie piękny i uważam, że każdy miłośnik tzw. perfumeryjnych-otulaczy powinien go mieć w swojej kolekcji.
Gdzie kupić?
Niestety zestawy prezentowe ze świecą Holiday Lights
Yankee Candle nie należą do łatwo dostępnych. Aktualnie znajdziecie je jeszcze na
iPerfumy (zestaw z dużą świecą), Homedelight i Zapach mojego domu
(zestaw z małą świecą). Warto szukać też w sklepach internetowych, w których świece nie są głównym asortymentem oraz w punktach stacjonarnych.
Kto z Was upolował już limitowany zapach Yankee Candle Holiday Lights?
Pozdrawiam
Ania
Więcej recenzji zapachów znajdziecie w zakładce Yankee Candle.
Po nowościach kosmetycznych, czas na przegląd nowości świecowych. W listopadzie o dziwo nie było ich dużo, szczególnie w porównaniu z kilkoma ostatnimi miesiącami. Jednak jak to mówią, nie ilość a jakość się liczy. A tak się składa, że w ubiegłym miesiącu trafiły do mnie prawdziwe perełki 👌
Yankee Candle Market Blossoms
Yankee Candle Market Blossoms to prezent urodzinowy od męża, jak to się śmiejemy - zamiast kwiatka. Wizualnie to bezsprzecznie jedna z najpiękniejszych świec marki! Sam zapach również jest bardzo przyjemny, kwiatowo-owocowy, a wiele osób czuje w nim aromat poziomek. Miałam już tą świecę w swojej kolekcji, ale wypaloną do połowy i już od jakiegoś czasu marzyła mi się nówka. Teraz w końcu mam zapas i nie będzie mi szkoda palić 😄
Yankee Candle Blissful Autumn
W listopadzie upolowałam na grupie prawdziwy rarytas - Yankee Candle Blissful Autumn. Miałam już w swojej kolekcji małą świecę w tym zapachu i kochałam ją miłością wielką. Śmiało mogę powiedzieć, że to jeden z najpiękniejszych jesiennych zapachów! Tym bardziej cieszę się więc, że udało mi się dorwać większy format. Wciąż jednak marzę jeszcze o dużej 💓
Yankee Candle White Christmas
W ubiegłym miesiącu do sprzedaży weszły nowe zapachy limitowane na zimę. Jednym z nich jest Yankee Candle White Christmas. Na sucho piękny zapach mroźnego powietrza i pokrytego śniegiem sosnowego lasu. W paleniu śmierdzielek, który chyba tylko nielicznym przypadnie do gustu 😉
Yankee Candle Red Berry & Cedar
Drugi limitowany zapach, który pojawił się u nas w listopadzie to Yankee Candle Red Berry & Cedar. Na sucho piękne połączenie słodkich czerwonych owoców i świeżych, zielonych roślin. W paleniu czuję w nim głównie słodkie, owocowe landrynki z mroźną nutą. Zapach przyjemny, ale bez większego szału.
Yankee Candle Macaron Treats
W ramach Black Friday skusiłam się na drugi słoik Yankee Candle Macaron Treats. Słodki zapach migdałowych ciasteczek z kolekcji Q4 2016, rozkochał mnie w sobie od pierwszego spotkania. Ciepły, apetyczny, a jednocześnie nieprzytłaczający - idealnie sprawdza się w mroźne zimowe dni i wieczory. Uwielbiam go i mogłabym palić praktycznie codziennie 💚
Yankee Candle Holiday Lights
Yankee Candle Holiday Lights to limitowany zapach, który pojawił się u nas tylko w dużych i małych słojach, dostępnych w świątecznych zestawach prezentowych. Nie wiedzieć czemu, przeszedł jakoś bez większego echa - mało który sklep w ogóle miał te zestawy u siebie. A szkoda, bo zapach jest absolutnie cudowny! Ciepły, otulający, niczym eleganckie damskie perfumy z nutą kwiatów i słodkich pralin 💜
I to już wszystkie świece zapachowe, które dołączyły do mojej kolekcji w listopadzie. W porównaniu z ostatnimi miesiącami nie ma ich dużo, także może jest jakiś postęp przed końcem roku 😅 A jak tam Wasze świecowe zakupy? Upolowaliście coś fajnego w listopadzie?
W poprzednim wpisie pokazywałam Wam ulubieńców listopada, a teraz czas rozliczyć się z listopadowych nowości. Muszę przyznać, że mimo Black Friday, Cyber Monday i innych kuszących okazji, listopad minął mi bez większych zakupowych szaleństw. Zastanawiałam się nawet czy nie pokazać Wam wszystkiego w jednym wpisie, ale uznałam, że dwa krótsze posty sprawdzą się lepiej niż jeden tasiemiec, szczególnie w grudniowej krzątaninie 😉 Także dziś zapraszam Was na przegląd nowości kosmetycznych.
Kosmetyki kolorowe
W listopadzie uzupełniłam zapasy ulubionego korektora pod oczyNARS Radiant Creamy Concealer w odcieniu Vanilla. Jeśli jeszcze go nie testowaliście, to serdecznie zachęcam by nadrobić bo jest naprawdę genialny. Skusiłam się też na nowe opakowanie podkładu mineralnego Annabelle Minerals. Nie żebym go aż tak kochała, ale mój ulubiony krem BB Dr G. Bright+ Super Light wciąż jest niedostępny 😢 Czy ktoś z Was orientuje się co się z nim dzieje?
Perfumy Jimmy Choo edp.
Od rodziców na urodziny dostałam nowy flakonik ukochanych zimowych perfum Jimmy Choo edp. Wracam do nich co roku w tym okresie i za każdym razem zachwycają mnie tak samo, jak przy pierwszym spotkaniu. Uwielbiam ten zapach i śmiało mogę powiedzieć, że to mój zimowy signature scent.
The Ordinary "Buffet"
The Ordinary "Buffet" to mój jedyny kosmetyczny zakup z Black Friday, na który w zasadzie namówiła mnie koleżanka z pracy. O serum czytałam wiele dobrego i już od jakiegoś czasu miałam chęć je przetestować. A że akurat było w naprawdę dobrej cenie to dałam się namówić na zakup.
The Body Shop świąteczne żele pod prysznic
Na urodziny od siostry dostałam dwa żele pod prysznic The Body Shop z nowej świątecznej kolekcji. Oba pachną obłędnie! Berry Bon Bon to mega apetyczne cukierki - owocowe i soczyste. Z kolei Vanilla Marshmallow to przesłodkie i otulające połączenie wanilii i pianek marshmallow. Uwielbiam świąteczne zapachy The Body Shop i niedługo napiszę Wam więcej o tegorocznej kolekcji.
I to już wszystkie nowości, które pojawiły się w listopadzie w mojej kosmetyczce. A jak tam Wasze zakupy? Udało Wam się zachować zdrowy rozsądek czy popłynęliście na Black Friday?
Dociera do Was, że dziś już mamy grudzień? Dopiero co zaczął się ten rok, a dziś już zaczynamy ostatni miesiąc i aby patrzeć, jak będziemy się z nim żegnać. Strasznie szybko ten czas leci! Zanim jednak na dobre rzucimy się w wir grudniowego szaleństwa i świątecznych przygotowań, dziś jeszcze przychodzę do Was z małym podsumowaniem i ulubieńcami listopada.
Planer na nowy rok
Listopad to taki czas, gdy człowiek pomału zaczyna się już rozliczać stary rok i przygotowywać się do wejścia w nowy. Najlepiej z dobrym planem. Duże, dzienne kalendarze przestały się u mnie sprawdzać, a że potrzebuję do planowania czegoś więcej niż zeszyt, więc zdecydowałam się na planner tygodniowy bez dat od Ogarniam Się. Mój nowy planner już Wam pokazywałam z bliska na blogu, więc nie będę się rozpisywać. Z pisaniem w nim czekam do stycznia, ale już go uwielbiam i nie mogę się doczekać wspólnego wejścia w Nowy Rok.
Zapach miesiąca
Długo zastanawiałam się jaki zapach pokazać Wam w tym zestawieniu, bo kandydatów było kilku. Ostatecznie jednak mój wybór padł na Yankee Candle Winter Wonder, bo to on w testach zachwycił mnie najbardziej, a jednocześnie jest bez problemu dostępny, gdyby ktoś z Was miał ochotę się na niego zdecydować. Świeca wygląda bardzo klimatycznie i pachnie naprawdę pięknie - subtelnie, elegancko i odświętnie. Jest miłą odmianą dla większości świątecznych zapachów, pełnych maślanych ciastek, korzennych pierniczków i owocowych kompotów.
Kosmetyk miesiąca
Jak co roku w listopadzie wróciłam do moich ukochanych zimowych perfum - Jimmy Choo edp i to właśnie do nich wędruje tytuł ulubionego kosmetyku miesiąca. Powąchane przypadkiem w perfumerii kilka lat temu, stały się moim zimowym signature scent. Uwielbiam je za trwałość, projekcję, zapach łączący otulającą słodycz i energetyczną owocową świeżość.
Seriale miesiąca
W listopadzie obejrzeliśmy z mężem aż dwa fajne seriale, oba godne polecenia. Dobry glina to serial komediowy, idealny na relaks i odmóżdżenie po męczącym dniu. Opowiada on o młodym detektywie, który trzyma się zasad i przepisów aż do bólu, często popadając tym samym w absurdy i stając się obiektem drwin ze strony kolegów. Jakby tego mało, mieszka ze swoim ojcem, który jest jego zupełnym przeciwieństwem. Niedawno wyszedł z więzienia i niemal na każdym kroku szuka okazji do zabawy i interesów, często nie do końca legalnych...
Drugi serial to już nieco cięższa, polityczna tematyka. Designated Survivor opowiada historię Thomasa Kirkmana, sekretarza urbanistyki, który jako jedyny członek Kongresu przeżywa atak terrorystyczny na Kapitol i tym samym musi przejąć obowiązki zmarłego prezydenta. Uczciwy, nie znający się na politycznych zależnościach i gierkach człowiek, nagle z dnia na dzień musi objąć władzę nad najpotężniejszym państwem świata, a tymczasem okazuje się, że atak na Kapitol był dopiero początkiem tego, z czym będzie musiał się zmierzyć...
Tak wygląda moje podsumowanie minionego miesiąca. A co skradło Wasze serca w listopadzie?
Każdy ma innego zakrętaska, moim są dobrej jakości kosmetyki i piękne świece zapachowe. Skoro tu trafiłaś, to pewnie masz podobnie, więc mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej i wspólnie będziemy dzielić się naszą pasją!