14:26

Jesień z kwasem glikolowym

Wraz z nadejściem jesieni postanowiłam wypowiedzieć wojnę potrądzikowym przebarwieniom. Chcąc oczyścić skórę po lecie i poprawić jej wygląd skierowałam się w stronę kwasów. Po średnio zadowalających efektach zeszłorocznej kuracji kwasem azaleinowym, tym razem sięgnęłam po kwas glikolowy. Mój wybór padł na złuszczające serum do skóry tłustej i mieszanej Bioderma Sebium Serum.


Opis producenta:
Zdjęcie można powiększyć klikając na nie.

Zdjęcie można powiększyć klikając na nie.

Skład:
AQUA/WATER/EAU, GLYCOLIC ACID, SODIUM HYDROXIDE, PANTHENOL,
BIS-PEG-15 METHYL ETHER DIMETHICONE, DIPROPYLENE GLYCOL
MANNITOL, XYLITOL, RHAMNOSE, FRUCTOOLIGOSACCHARIDES,
GINKGO BILOBA LEAF EXTRACT, DODECYL GALLATE, AMMONIUM ACRYLOYLDIMETHYLTAURATE/
VP COPOLYMER, HYDROXYETHYLCELLULOSE,
PROPYLENE GLYCOL, BIOSACCHARIDE GUM-1, PHENOXYETHANOL,
FRAGRANCE (PARFUM). 

Cena:
ok. 45 zł/40 ml

Moja opinia:
Serum zamknięte jest w miękkiej tubce z wąskim aplikatorem. Grafika typowa dla Biodermy, prosta, minimalistyczna, miła dla oka. Napisy na tubce w kolorze jasnozielonym, charakterystycznym dla linii Sebium przeznaczonej do pielęgnacji skóry tłustej i mieszanej.


Sam produkt ma formę przeźroczystego żelu. Jest bardzo lekki, łatwo się go rozsmarowuje, do pokrycia całej twarzy wystarczy naprawdę niewielka ilość produktu, co czyni go bardzo wydajnym. Bezpośrednio po aplikacji serum pozostawia na skórze uczucie lepkości, które jednak znika po całkowitym wchłonięciu produktu. Można je stosować samodzielnie lub pod zwyczajowo stosowany krem. Ja praktykuję tą pierwszą opcję. Po pierwsze nie chcę obciążać skóry zbyt dużą ilością nakładanych produktów, a po drugie zwyczajnie nie mam takiej potrzeby. Serum bowiem nie tylko nie wysusza skóry, ale wręcz ją nawilża. Mimo sporej zawartości kwasu glikolowego (15%) nie podrażnia skóry, nie powoduje łuszczenia. Nie odnotowałam też większego wysypu. Na czole pojawiło się kilka krostek, ale można je było policzyć na palcach jednej ręki, były malutkie i bardzo szybko się goiły.

Zachęcona wynikami badań przedstawionymi przez producenta, stosowałam produkt wg. schematu: 2 tygodnie co drugi dzień na noc + 2 tygodnie codziennie na noc.


Po dwóch tygodniach stosowania produktu codziennie wieczorem skóra zaczęła reagować lekkim zaczerwienieniem, więc wróciłam z powrotem do stosowania co drugi dzień.

Jak na razie jestem bardzo zadowolona z efektów. Koloryt staje się coraz bardziej wyrównany, przebarwienia coraz jaśniejsze, a pory coraz mniej widoczne. Jest już na tyle ok, że nie dostaję ataku paniki kiedy ktoś puka do drzwi i muszę otworzyć, a jestem bez makijażu;) Serum bardzo dobrze radzi sobie również z zaskórnikami zamkniętymi (co prawda nie mam z nimi większego problemu, ale te kilka które miałam zlikwidował), natomiast tym otwartym trzeba nieco pomóc (bez oczyszczania manualnego ani rusz, serum może działa bardziej profilaktycznie na ich tworzenie, albo może po prostu potrzebuje więcej czasu żeby się ich pozbyć).

Generalnie jestem bardzo zadowolona z tego produktu i zamierzam kontynuować kurację aż do wiosny:)
Jeśli szukacie tego typu produktu, to bardzo Wam polecam.
Chętnie poczytam również, jakie produkty z kwasami najlepiej sprawdzają się u Was.


12 komentarzy:

  1. Dużo się ostatnio słyszy o kwasach. Jakaś moda jest na nie ;) Ja na razie nie będę próbować, bo leczę się pod okiem dermatologa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W czasie leczenia lepiej nic nie mieszać, tylko zdać się na specjalistę:) Ja leczenie zakończyłam wraz z początkiem września, więc teraz mogę sama eksperymentować;P

      Usuń
  2. Ja rozpoczęłam kuracje kremem Bandi z kwasami pirogronowym, azelainowym i salicylowym. Pierwsze efekty są bardzo zadowalające, ale z ostateczną recenzją muszę się jeszcze wstrzymać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brzmi ciekawie. Czekam na recenzję w takim razie:)

      Usuń
  3. nie stosowałam jeszcze kwasów, muszę się "doedukować" w tej kwestii, może jeszcze w tym roku wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto poczytać, a nawet skonsultować się z dermatologiem, żeby nie zrobić sobie krzywdy. Co prawda dostępne bez recepty preparaty są stosunkowo bezpieczne, ale lepiej dmuchać na zimne:)

      Usuń
  4. Ja się zdecydowałam na zabieg u kosmetyczki, która do mojej cery wybrała kwas migdałowy. Mam też produkty do zrobienia sobie toniku z tym właśnie kwasem i rozważam jakiś krem ;) Zobaczymy jakie efekty będą po serii zabiegów w gabinecie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie dla mnie ta seria, bom sucharek ;) ale super, że tak Ci kremik / żel podpasował :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się cieszę:) I nawet nie wiesz jak zazdroszczę wszystkim sucharkom:(

      Usuń

Drogi czytelniku! Skoro trafiłeś na mojego bloga, będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) Jednocześnie informuję, że komentarze obraźliwe, świadczące o nie przeczytaniu artykułu lub służące wyłącznie autoreklamie będą usuwane.

Copyright © 2017 Po tej stronie lustra