Podsumowanie miesiąca - wyjazdy, zakupy, metamorfoza balkonu i trochę narzekania

10:41

Podsumowanie miesiąca - wyjazdy, zakupy, metamorfoza balkonu i trochę narzekania

filiżanka kawy, owsiane ciasteczka i bukiet białych piwonii na toaletce

Maj dobiega końca, czas więc na małe podsumowanie miesiąca. To był długi miesiąc, choć paradoksalnie zleciał mi niesamowicie szybko. Odwiedziłam fabrykę Yankee Candle w Czechach, znów przesadziłam, że świeczkowymi zakupami i w końcu zrobiliśmy z mężem metamorfozę balkonu. Jeśli macie ochotę poczytać co u mnie, to zróbcie sobie kawusię i serdecznie zapraszam :)

Wizyta w fabryce Yankee Candle w Czechach


budynek fabryki yankee candle w czechach i logo marki nad głównym wejściem

Na miano wydarzenia miesiąca (a pewnie nawet roku) zdecydowanie zasługuje wycieczka do fabryki Yankee Candle w Czechach. Udział w wyjeździe wzięłam na zaproszenie Grupy Zachodniej, dystrybutora Yankee Candle w Polsce, który w tym roku obchodził swoje 25-lecie. Możliwość zwiedzenia fabryki, zobaczenia od kuchni jak powstają moje ukochane świece to było dla mnie naprawdę niesamowite przeżycie. I nawet długa podróż nie była taka straszna, bo spędziłam ją w gronie przesympatycznych ludzi, którzy tak jak ja mają odświeczkowe zapalenie mózgu. Wiecie, że w autokarze graliśmy w grę, w której każdy musiał podać nazwę zapachu Yankee Candle na określoną literę? Kto inny by ze mną w coś takiego zagrał?! 😂


Znowu kupiłam za dużo świeczek


świeca yankee candle honeycrisp apple cider na stoliku na balkonie obok białch piwonii

Wyjazd do Czech i 48h w towarzystwie innych świecomaniaków, strasznie nakręciły mnie zakupowo. Miałam już w maju nie szaleć, tym bardziej, że mieliśmy inne wydatki, a w mojej kolekcji znów pojawiło się 8 nowych świeczek. Większość z nich zamówiłam na grupie, w ciągu pierwszych godzin od powrotu z wycieczki. I najgorsze w tym wszystkim jest to, że nawet bardzo nie czuje wyrzutów sumienia 🙊


Metamorfoza balkonu


siedzisko z palet na balkonie w bloku i stolik z drewnianej białej skrzynki

Jeśli jesteście ze mną trochę dłużej, to wiecie, że wieczory z herbatą na balkonie to jedna z niewielu rzeczy, które kocham w lecie. Mamy to szczęście, że nasz balkon jest całkiem spory. Dodatkowo mieszkamy na ostatnim piętrze w cichej, mało ruchliwej okolicy, a od kolejnych bloków oddzielają nas domki jednorodzinne. Dzięki temu balkon zapewnia nam sporo prywatności, mamy z niego całkiem fajny widok, a wieczorami można delektować się zapachem kwitnących drzew i śpiewem ptaków. W tym roku w końcu postanowiliśmy więc porządnie zainwestować w jego aranżację, tak aby w pełni wykorzystać drzemiący w nim potencjał. W tej chwili jeszcze nie wszystko jest skończone, ale została już tylko kosmetyka, największe prace mamy już za sobą. Dajcie znać, czy chcielibyście wpis z metamorfozą naszego balkonu.


Zmęczenie doskonałością


świeca millefiori earl grey i bukiet białych frezji na komodzie

Temat, który dręczy mnie już od dłuższego czasu i jak ostatnio miałam okazję się przekonać po wypowiedziach kilku dziewczyn na instagramie, nie tylko mnie. Kiedy zaczynałam swoją przygodę z blogosferą, blogi prowadziły dziewczyny z krwi i kości. Zwykłe, nieidealne, prawdziwe. Na tej naturalności i prawdziwości opierała się siła blogów, która tak mocno odróżniała je od kolorowej prasy dla kobiet.

Dziś wszystko na blogu musi być idealne. Blogerka musi ćwiczyć, zdrowo się odżywiać (wege, fit i bez glutenu), podróżować, ciągle się rozwijać i uczyć nowych rzeczy, mieć idealnie czysty dom (nawet przy zwierzakach czy małych dzieciach), codziennie wyglądać jak milion dolarów, pracować, pisać książki, prowadzić kursy, zakładać własną markę, a przy tym żyć w rytmie slow, wysypiać się i pić poranną kawę w białej pościeli obsypanej płatkami róż. Żeby jej blog funkcjonował musi być jednocześnie pisarzem, fotografem, grafikiem i programistą, a to wszystko koniecznie w wersji pro.

Prawdziwość blogosfery gdzieś się zatraciła, a większość popularnych blogów niczym już nie różni się od kolorowych magazynów. I wiecie, z jednej strony przyjemnie się to wszystko ogląda (w końcu my kobiety jesteśmy estetkami, lubimy wszystko co ładne), ale z drugiej strony, stało się to jakieś takie puste i jałowe. Mało tego, coraz więcej dziewczyn przyznaje, że ta powszechna presja doskonałości je frustruje, wpędza w kompleksy i poczucie winy, czyli robi nam dokładnie to, o co przez lata posądzałyśmy telewizję i prasę. A to my same to sobie robimy. I to jest w tym wszystkim najbardziej straszne.

Uff, wyrzuciłam z siebie co leżało mi na wątrobie, opowiedziałam Wam w skrócie jak u mnie wyglądał maj, a teraz Wasza kolej :) Jak Wam minął ten jeden z najpiękniejszych miesięcy roku, co z niego zapamiętacie i jak będziecie go wspominać?

Pozdrawiam
Ania


Nowości maja - świece zapachowe

17:00

Nowości maja - świece zapachowe


Kiedy w ubiegłym miesiącu pokazywałam Wam swój haul ze świecami zapachowymi, obiecywałam sobie, że w maju nie będę już tak szaleć. Cóż mogę powiedzieć - plany był dobry, ale coś poszło nie tak z realizacją ;) W związku z tym zapraszam Was dzisiaj na pachnące nowości maja i kolejną edycję Yankee Candle haul :)

YANKEE CANDLE HONEY BLOSSOM


Zacznijmy od zakupów sklepowych. Zaraz na początku maja popełniłam zamówienie u chłopaków z Markowe Świece. Do koszyka wrzuciłam m.in. świecę Yankee Candle Honey Blossom, która chodziła za mną już od jakiegoś czasu. Jestem totalnie zauroczona designem tej świecy, a do zapachu mam ogromny sentyment, ponieważ był on jednym z pierwszych jakie testowałam (wosk pokazywałam Wam na blogu w haulu zakupowym z kwietnia 2014).

yankee candle honey blossom blog

YANKEE CANDLE WILDFLOWER BLOOMS


Razem z Honey Blossom zamówiłam nowy limitowany zapach Yankee Candle Wildflower Blooms. Co do samego zapachu miałam spore wątpliwości, ale wizualnie świeca tak mi się spodobała, że w końcu poddałam się i uznałam, że muszę mieć ją w kolekcji. Jeśli jesteście ciekawi jak pachnie i czy się polubiliśmy, odsyłam Was do recenzji.


yankee candle wildflower blooms blog

YANKEE CANDLE DRIFTWOOD


Yankee Candle Driftwood to zapach z ubiegłorocznej kolekcji Coastal Living. Specyficzny, ciepły, drzewny - zdecydowanie nie dla każdego, ale ja bardzo polubiłam tego dziwoląga. W kwietniu był zapachem miesiąca i już wtedy miałam na niego chrapkę, ale jak widać co się odwlecze, to nie uciecze ;) Ostatecznie upolowałam go w bardzo dobrej cenie na Homedelight.


yankee candle driftwood blog

YANKEE CANDLE ILLUMA LID CHAMPAGNE PEARL


Ostatni sklepowy zakup to nakładka na świece Yankee Candle illuma lid Champagne Pearl z letniej kolekcji Just go... Nakładka pełni funkcję bardziej dekoracyjną niż użytkową, bo sama w sobie nie dogrzeje świecy na tyle, by przyspieszyć powstawanie basenu. Mimo to jednak ze względu na jej walory wizualne warto mieć ją w kolekcji. Na żywo prezentuje się jeszcze lepiej niż na zdjęciach, a w duecie z Driftwoodem wygląda wręcz zjawiskowo.

nakładka na świece yankee candle illuma lid champagne pearl

YANKEE CANDLE WARM LUXE CASHMERE


Kolejne świece to już zakupy poczynione na facebookowej grupie. Wśród nich znalazła się pierwsza w mojej kolekcji świeca z amerykańską etykietą - Yankee Candle Warm Luxe Cashmere. Do tych wąskich etykiet wciąż nie mogę się przekonać, wizualnie totalnie do mnie nie trafiają, ale sam zapach jest naprawdę piękny! Ciepły, otulający, lekko perfumeryjny. Jest w nim wszystko co kocham - ciepły kaszmir, jedwabny bursztyn, kremowe drzewo sandałowe, tajemnicza paczula i słodka wanilia. Cudowny, sweterkowy zapach, idealny nie tylko na jesień.

yankee candle warm luxe cashmere blog

YANKEE CANDLE GOLDEN SANDS


To nie déjà vu, nie regulujcie monitorów. W zeszłym miesiącu zamówiłam świecę Yankee Candle Golden Sands i niemal natychmiast zapragnęłam drugiej. Wiedziałam, że zapach jest tak piękny, że żal będzie mi jej palić żeby się nie skończyła, dlatego gdy tylko nadarzyła się okazja by zrobić zapas, od razu z niej skorzystałam.

yankee candle golden sands blog

YANKEE CANDLE BLACK PLUM BLOSSOM


Jakiś czas temu Ewa pokazała na blogu swój zapas śliwki Yankee Candle Black Plum Blossom i tak jej pozazdrościłam, że sama również zdecydowałam się przygarnąć drugi duży słój na zapas. Śliwka to zdecydowanie jeden z moich ukochanych zapachów i wciąż ubolewam nad tym, że został wycofany. Jeśli jakimś cudem jeszcze jej nie poznaliście, to polecam koniecznie nadrobić póki jeszcze jest taka szansa.


yankee candle black plum blossom blog

YANKEE CANDLE KIWI BERRIES


Świeca Yankee Candle Kiwi Berries to dość spontaniczny zakup, ale na grupie często inaczej się nie da ;) Kilka miesięcy temu dostałam wyskrobkę tego zapachu od Oli i od tamtej pory ciągle miałam go gdzieś z tyłu głowy. No i pewnego dnia trafiła się nówka w bardzo dobrej cenie, więc nie omieszkałam skorzystać. Zapach jest naprawdę świetny, a kolega z pracy, który jest miłośnikiem kiwi, skwitował wąchanie słowami "Ej, ta jest mega!". To o czymś świadczy ;)

yankee candle kiwi berries blog

YANKEE CANDLE HONEYCRISP APPLE CIDER


Ostatnia świeca to już nie zakup, a efekt wymianki. Zapach Yankee Candle Honeycrisp Apple Cider chodził za mną odkąd przeczytałam jego recenzję u Pawła. Uwielbiam jabłka, zarówno jako owoc, jak i zapach - dla mnie są one symbolem ukochanej jesieni. Świeca Honeycrisp Apple Cider pachnie po prostu obłędnie, takim twardym, słodkim, soczystym jabłkiem z dodatkiem miodu. Zdecydowanie potrzebuję jeszcze jednego słoja!

yankee candle honeycrisp apple cider blog

I to już wszystkie pachnące nowości maja, które chciałam Wam dziś pokazać. Jestem z Was naprawdę dumna, że dotrwaliście do końca! Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć tylko, że dla równowagi w maju nie poczyniłam praktycznie żadnych większych zakupów kosmetycznych. W końcu na czymś musiałam zaoszczędzić, żeby mieć na świeczki ;)

A jak Wy sobie radziliście w maju? Poniosło Was w jakiejś sferze zakupowej czy dzielnie trzymaliście się wyznaczonego budżetu?

Pozdrawiam
Ania

Ministerstwo Dobrego Mydła - peeling śliwkowy

09:00

Ministerstwo Dobrego Mydła - peeling śliwkowy


Ostatnimi czasy rzadko sięgam po gotowe peelingi, zastępując je peelingiem kawowym przyrządzanym samodzielnie w domu. Kiedy jednak w moje ręce trafił peeling śliwkowy z Ministerstwa Dobrego Mydła z miejsca podbił moje serce!

ministerstwo dobrego mydła peeling

MINISTERSTWO DOBREGO MYDŁA 

ODŻYWCZY PEELING CUKROWY - ŚLIWKA


Odżywczy peeling cukrowy Ministerstwo Dobrego Mydła o zapachu śliwki to jeden z najbardziej znanych kosmetyków marki. Zamknięty w ciężkim szklanym słoju z plastikową zakrętką, opatrzony charakterystyczną dla marki prostą, apteczną etykietą jest prawdziwą ozdobą każdej łazienki.

peeling śliwkowy ministerstwo dobrego mydła

SKŁAD I SKŁADNIKI AKTYWNE


W składzie peelingu znajdziemy cukier trzcinowy oraz całe bogactwo olejków i maseł roślinnych, w tym:
  • olej z pestek śliwki
  • olej ze słodkich migdałów
  • olej z pestek winogron
  • olej z awokado
  • olej makadamia
  • masło kakaowe
  • masło shea

INCI: Sucrose, Prunus Domestica (Plum) Kernel Oil, Tocopherol, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Vitis Vinifera (Grapeseed) Oil, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Macadamia Ternifolia Oil, Cera Flava, Leuconostoc/ Radish Root Ferment Filtrate, Lactobacillus & Cocos Nucifera Fruit Extract, Squalane, Ricinus Communis (Castor) Oil, Parfum, Glycerin

ministerstwo dobrego mydła peeling śliwkowy

DZIAŁANIE I MOJA OPINIA


Peeling posiada duże drobinki cukru, które pozwalają dokładnie wymasować ciało i złuszczyć martwy naskórek. Wysoka zawartość maseł i olejów roślinnych nie tylko natłuszcza i nawilża skórę, ale też sprawia, że kosmetyk dość dobrze trzyma się skóry, a to co nam odpadnie ma zwykle postać większych grudek, które spokojnie możemy zebrać z powierzchni wanny i ponownie nałożyć na skórę.

Po spłukaniu, peeling pozostawia na skórze film ochronny z maseł i olejków, który na tyle dobrze nawilża skórę, że nie musimy już aplikować balsamu czy masła do ciała. Skóra po zastosowaniu peelingu jest nawilżona, miękka i miła w dotyku, a do tego obłędnie pachnie!

ministerstwo dobrego mydła odżywczy peeling cukrowy śliwka

Peeling swoją sławę zawdzięcza nie tylko działaniu i naturalnemu składowi, ale przede wszystkim obłędnemu zapachowi, który jest prawdziwą ucztą dla zmysłów. Jeśli tak jak ja jesteście miłośnikami śliwkowych zapachów w typie Yankee Candle Black Plum Blossom, Yankee Candle Luscious Plum czy The Body Shop Frosted Plum, to koniecznie powinniście go wypróbować!

Używacie gotowych peelingów do ciała? Jakie są Wasze ulubione?

Pozdrawiam
Ania

Yankee Candle Blue Satin Sashes z kolekcji My Favorite Things

17:39

Yankee Candle Blue Satin Sashes z kolekcji My Favorite Things


Yankee Candle Blue Satin Sashes to chyba najbardziej kontrowersyjny zapach z kolekcji My Favorite Things, a jednocześnie mam wrażenie, że to właśnie na jego powrót wiele osób najbardziej czekało. Za każdym razem, gdy pojawiał się na moim Instagramie, budził żywą ciekawość i zainteresowanie, dlatego dziś przychodzę przedstawić Wam go nieco bliżej. Jesteście ciekawi jak pachnie niebieska satynowa wstążka?

yankee candle blue satin sashes

YANKEE CANDLE BLUE SATIN SASHES


Yankee Candle Blue Satin Sashes to jeden z zapachów wchodzących w skład kolekcji My Favorite Things, stworzonej w oparciu o piosenkę z musicalu The Sound of Music o tym samym tytule. Producent opisuje zapach jako

Świeżość w najsubtelniejszej odsłonie: urocza kompozycja lawendy i rozmarynu z nutami cytrusowymi, jaśminowymi i drzewnymi.

blue satin sashes yankee candle etykieta

WYGLĄD I ETYKIETA


Wizualnie Blue Satin Sashes wzbudza we mnie ogromny sentyment i przywołuje wspomnienia z wczesnego dzieciństwa. Patrząc na nią mam przed oczami stare bajki Disneya z Kopciuszkiem na czele, weselną modę z przełomu lat 80. i 90. oraz balowe sukienki dla lalki Barbie kupowane na odpuście i lokalnym targu. Bladoniebieski wosk i etykieta z błękitną satynową kokardą na tle białej sukni może zalatują trochę kiczem i tandetą rodem z poprzedniej epoki, ale jednocześnie mają w sobie coś niezwykle uroczego czemu trudno się oprzeć.

yankee candle blue satin sashes (my favorite things)

ZAPACH


Yankee Candle Blue Satin Sashes to chyba najbardziej kontrowersyjny zapach z kolekcji My Favorite Things. Świeży, mocno cytrusowy, z wyraźnie wyczuwalną ziołowo-lawendową nutą. Jak to zwykle w przypadku takich zapachów bywa, trudno uniknąć skojarzenia z odświeżaczem powietrza do toalety. Początkowo miałam jeszcze nadzieję, że może w paleniu wyjdą jakieś cieplejsze nuty, które nieco złagodzą zapach, ale niestety nic takiego się nie stało. Mało tego, mam wrażenie, że w paleniu czuję jeszcze iglaki, co tylko dodatkowo wzmaga kibelkowe skojarzenia.

świeca yankee candle palenie

MOC


Moc świecy określiłabym jako delikatną, co akurat w tym przypadku jest ogromną zaletą. W niewielkim stężeniu zapach jest całkiem do zniesienia. Bardzo przypomina mi łagodniejszą wersję zeszłorocznego Snowflakes Glistening Country Candle.

yc blue satin sashes świeca zapachowa

BLUE SATIN SASHES YANKEE CANDLE - MOJA OPINIA


Podsumowując, Yankee Candle Blue Satin Sashes to całkiem przyjemny i elegancki odświeżacz do toalet. Niektórzy czują w nim męskie, kolońskie nuty, ale ja ich nie ujawniłam. Zapach raczej tylko dla koneserów i miłośników cytusowo-choinkowo-lawendowych miksów. U mnie będzie raczej zapachową ciekawostką niż towarzyszem wspólnych wieczorów.

Mieliście już okazję poznać Blue Satin Sashes? Polubiliście się z tym zapachem czy tak jak ja traktujecie go czysto kolekcjonersko?

Pozdrawiam
Ania



Yankee Candle Wildflower Blooms - zapach dzikich kwiatów

09:00

Yankee Candle Wildflower Blooms - zapach dzikich kwiatów


Maj. Jeden z najpiękniejszych miesięcy w roku, w którym wiosna objawia się nam w pełnej krasie. Trawa staje się intensywnie zielona, kwitną bzy i akacje, a łąki pokrywają się morzem polnych kwiatów. Gdybym miała wskazać jeden zapach, który najmocniej kojarzy mi się z majem, zdecydowanie byłby to Yankee Candle Wildflower Blooms - autentyczny zapach dzikich kwiatów, unoszący się w powietrzu w ciepły, majowy wieczór.

yankee candle wildflower blooms blog

YANKEE CANDLE WILDFLOWER BLOOMS


Yankee Candle Wildflower Blooms to zapach, który w Polsce pojawił się jako edycja limitowana na wiosnę 2018. Producent opisuje go w następujący sposób:

Jest jak łąka zroszona pastelowymi pąkami dzikich kwiatów: stokrotek, piwonii, magnolii, fiołków - wiosenna świeżość subtelnie utrwalona jedwabistym bursztynem i białym piżmem.
wildflower blooms yankee candle europe label

NUTY ZAPACHOWE

  • nuty głowy: zroszona zieleń, angielska stokrotka
  • nuty serca: miodowe kwiaty, piwonia, płatki magnolii
  • nuty bazy: jedwabisty bursztyn, białe piżmo, liść fiołka

yankee candle wildflower blooms świeca zapachowa

WYGLĄD I ETYKIETA


Wizualnie Wildflower Blooms to zdecydowanie jedna z najpiękniejszych świec zapachowych, nie tylko w ofercie Yankee Candle, ale w ogóle. Wosk w jasnym, pastelowym odcieniu zieleni i etykieta ze skąpaną w słońcu łąką, pełną kwitnących na różowo dzikich kwiatów, tworzą razem niezwykle miłą dla oka, klimatyczną całość. Patrząc na tą świecę człowiek niemal słyszy bzyczenie pszczół!

yankee candle zapach limitowany wiosna 2018
 
świeca yankee candle wildflower blooms i kwitnący bez

ZAPACH


Wildflower Blooms Yankee Candle to bardzo realistyczny zapach dzikich kwiatów. Absolutnie nie są to kwiaty w wydaniu perfumeryjnym czy kosmetycznym, ale właśnie takie prawdziwe, świeże kwiatki, rosnące gdzieś na polanie. Zapach jest bardzo zielony, może nawet lekko ziołowy, z intensywnie słodką, jakby miodową nutą.

Choć nie ma jej wśród nut zapachowych, mi świeca przywodzi na myśl zapach kwitnących akacji. Tuż obok mojego blogu rośnie ich cała alejka i wieczorami unosi się tam w powietrzu właśnie taki zapach.

yankee candle wildflower blooms recenzja

MOC


Moc świecy określiłabym jako średnią w kierunku dobrej. Zapach jest lekki, nieprzytłaczający, ale jednocześnie bez problemu wyczuwalny w całym pomieszczeniu już od pierwszego palenia.

yankee candle duża świeca zapachowa wildflower blooms

champagne pearl yankee candle illuma lid

WILDFLOWER BLOOMS YANKEE CANDLE - MOJA OPINIA


Yankee Candle Wildflower Blooms to zapach, który budzi skrajne emocje - wszystko zależy od tego czy lubicie taki prawdziwy, realistyczny zapach kwitnących wiosną drzew i kwiatów. Mój mąż, który jest fanem kultowych tulipanów, oraz moja mama, miłośniczka naturalnych, kwiatowych zapachów, są zapachem Wildflower Blooms szczerze zachwyceni.

Ja osobiście wolę kwiaty w wydaniu perfumeryjnym jak w Early Spring Bloom lub w połączeniu z owocami jak w Sun-Drenched Apricot Rose, i nie ukrywam, że mi świeca średnio przypadła do gustu. Nie mniej jednak, nawet ja doceniam realizm zapachu. Co by nie mówić, tak żywe odwzorowanie naturalnego aromatu to prawdziwy majstersztyk!

yankee candle wildflower blooms floral candle

Mieliście już okazję poznać zapach Yankee Candle Wildflower Blooms? Lubicie takie naturalne, kwiatowe zapachy w świecach czy to nie Wasze klimaty?

Pozdrawiam
Ania

*Więcej recenzji zapachów znajdziecie w zakładce Yankee Candle.
Relacja z wycieczki do fabryki Yankee Candle w Czechach

16:02

Relacja z wycieczki do fabryki Yankee Candle w Czechach


Jeśli śledzicie mnie na Instagramie, to wiecie, że miniony weekend minął mi bardzo intensywnie! Na zaproszenie Grupy Zachodniej, dystrybutora Yankee Candle w Polsce, wzięłam udział w wycieczce do fabryki Yankee Candle w Czechach, gdzie na własne oczy mogłam przekonać się jak powstają moje ukochane świece zapachowe. Dziś zapraszam Was na krótką relację z wyjazdu :)

zdjęcie pod fabryką yankee candle w czechach
*Pamiątkowe zdjęcie pod fabryką Yankee Candle w Czechach. Od lewej: Paweł (Na świeczniku), ja, Monika (Woskomania), Kuba i Przemek (Markowe Świece).

Fabryka Yankee Candle w Czechach


Fabryka Yankee Candle w Czechach powstała w 2016 roku i zlokalizowana jest w miejscowości




Jak palić samplery Yankee Candle? Poradnik świecomaniaka

12:28

Jak palić samplery Yankee Candle? Poradnik świecomaniaka

Sampler Yankee Candle to chyba najbardziej niedoceniany produkt w ofercie marki, tym czasem naprawdę warto się nim zainteresować! Jak palić samplery Yankee Candle i co to właściwie jest? O tym w dzisiejszym wpisie z cyklu Poradnik świecomaniaka. Zapraszam :)

samplery yankee candle co to

Sampler Yankee Candle - co to właściwie jest?


Sampler, czy inaczej votive, to mała świeca zapachowa. Waży ok. 49g i pali się do 15 godzin. Nie posiada szklanego słoika, zbudowana jest jedynie z knota i wosku, i tak jak tradycyjne woski Yankee Candle, zapakowana jest jedynie w folię ochronną z naklejoną na nią etykietą.

sampler yankee candle moonlit garden

Jak palić samplery Yankee Candle?


Sampler Yankee Candle możemy palić na dwa sposoby:
  • jak świecę
  • jak wosk

SPOSÓB 1: Świeca


Najprostszy i najbardziej intuicyjny sposób palenia samplerów, to używanie ich tak jak zwykłych świec, czyli po prostu odpalenie knota. Ponieważ zbudowane są one z samego wosku, który pod wpływem ciepła płomienia będzie się topił, do ich palenia będziemy potrzebować świecznika. W tym celu możemy zaopatrzyć się w specjalny świecznik na sampler Yankee Candle lub kupić wyższy świecznik na tealight, który bez problemu dostaniemy w każdym sklepie z artykułami dekoracyjnymi do domu już za kilka złotych. Wadą tej metody jest jednak to, że uzyskujemy bardzo małą powierzchnię parowania olejków eterycznych, przez co zapach wyczuwalny jest bardzo słabo, a często nawet wcale.

sampler yankee candle

SPOSÓB 2: Wosk


Sampler Yankee Candle możemy palić również jak wosk, topiąc go w kominku. Wystarczy rozpakować świecę z folii i usunąć z niej knot (podważamy nożem znajdującą się na spodzie świecy blaszkę i delikatnie wysuwamy knot). Następnie kroimy sampler na mniejsze części (ja zwykle kroję na cztery) i wrzucamy odkrojony kawałek do kominka. Dzięki tej metodzie uzyskujemy większą powierzchnię parowania, a topiony w kominku votive pachnie równie intensywnie jak zwykły wosk.

kominek yankee candle

sampler yankee candle lavender sunset

sampler yankee candle jak palić

Podsumowanie - czy warto kupować samplery?


Zdecydowanie warto! Niestety, wiele osób się do samplerów zniechęca, właśnie przez to, że palili je jak świecę i nie czuli zapachu. Tymczasem sampler Yankee Candle to produkt, którym naprawdę warto się zainteresować. Szczególnie jeśli potraktujemy go nie jak małą świeczkę, a jak wosk do kominka. Cena samplera jest bowiem niewiele wyższa niż cena wosku, a jego waga ponad dwa razy większa. Dzięki temu sampler zapewnia nam dwa razy więcej godzin palenia niż wosk i równie intensywny zapach.

Używacie samplerów Yankee Candle czy sięgacie raczej po tradycyjne woski?

Pozdrawiam
Ania

Sprawdź też inne artykuły z cyklu Poradnik świecomaniaka
Jakie kosmetyki wykończyłam w kwietniu? Projekt denko

16:56

Jakie kosmetyki wykończyłam w kwietniu? Projekt denko


Były już zakupy kosmetyczne i haul Yankee Candle, a dziś przychodzę do Was z przeglądem kwietniowych śmieci :) Zapraszam na nowy wpis z cyklu #projektdenko i garść mini recenzji kosmetyków, które zużyłam w ubiegłym miesiącu.

kosmetyki naturalne do pielęgnacji twarzy

MAKE ME BIO KREM POD OCZY Z MARAKUJĄ I ZIELONĄ HERBATĄ

Krem pod oczy Make Me Bio z marakują i zieloną herbatą był ze mną od grudnia ubiegłego roku i jakoś tak wyszło, że przez ten czas nie zdążył doczekać się swojej recenzji. A szkoda, bo naprawdę się lubiliśmy. Krem był dość treściwy, świetnie nawilżał, delikatnie zmniejszał cienie pod oczami, dobrze sprawdzał się noszony pod makijaż. Na pewno kiedyś jeszcze do mnie trafi.

RESIBO OLEJEK DO DEMAKIJAŻU

Olejek do demakijażu Resibo nie bez powodu jest chyba najbardziej rozpoznawalnym produktem marki. Olejek ma wygodne opakowanie, jest niesamowicie wydajny i co najważniejsze, doskonale zmywa makijaż pozostawiając skórę nawilżoną, miękką i gładką w dotyku. Chętnie kiedyś jeszcze po niego sięgnę.

kosmetyki naturalne do pielęgnacji ciała

ORGANIQUE BALSAM Z MASŁEM SHEA MANGO

Balsamów z masłem shea Organique chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Niezastąpione zimą i w pielęgnacji bardzo suchej skóry. Wersja mango pachnie obłędnie!

ORGANIQUE INTENSE ANTI-AGEING/ GRAPE BODY BUTTER

Jedno z moich ulubionych maseł do ciała Organique, które cudownie pachnie słodkim winogronem. Masło ma lekką konsystencję, szybko się wchłania, nie zostawia tłustej czy lepkiej warstwy, przez co doskonale sprawdzi się latem. To już moje kolejne opakowanie i na pewno nie ostatnie.

YOPE NATURALNY ŻEL POD PRYSZNIC KADZIDŁOWIEC I ROZMARYN

O żelach pod prysznic Yope pisałam już na blogu nie raz, więc nie będę się rozwodzić.Wersja z kadzidłowcem i rozmarynem najmniej przypadła mi do gustu pod względem zapachu, ale pozostałe właściwości nie różniły się od innych wersji zapachowych.

kosmetyki apteczne do twarzy i ciała

VICHY ANTYPERSPIRANT 48H

Zielona kulka Vichy to produkt już niemal kultowy, o którym słyszał chyba każdy. Niezastąpiony produkt w kosmetyczce osób cierpiących z powodu nadmiernej potliwości. Mój absolutny ulubieniec, od kilku lat jesteśmy nierozłączni. Nowe opakowanie już w użyciu.

LA ROCHE-POSAY CICAPLAST BAUME B5 SPF50 

La Roche-Posay Cicaplast Baume B5 SPF50 to moje ostatnie odkrycie w pielęgnacji skóry z AZS i alergią na słońce. Łagodzi swędzenie, zmniejsza zaczerwienienie, przyspiesza gojenie naskórka i co najważniejsze, chroni przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych. Nowe opakowanie w użyciu.

BIODERMA PHOTODERM AKN MAT SPF30

Jak ochrona przed słońcem to tylko Bioderma Photoderm AKN MAT SPF30. Krem jest ze mną już od wielu lat i co roku w okresie letnim z przyjemnością do niego wracam. Lekki, nie obciąża i nie zapycha cery tłustej i trądzikowej. Wchłania się praktycznie do matu, świetnie sprawdza się pod płynne podkłady i kremy BB (podkład mineralny AM niestety nie wygląda na nim dobrze). Koniecznie muszę zamówić nowe opakowanie.

SYLVECO ODŻYWCZA POMADKA Z PEELINGIEM

Genialny wynalazek, bez którego nie wyobrażam sobie już swojej kosmetyczki. Odżywcza pomadka z peelingiem Sylveco wyparła u mnie wszelkie peelingi do ust w słoiczkach, bijąc je na głowę wygodą użycia. Nowy egzemplarz w użyciu.

I to już wszystkie kosmetyki, które wykończyłam w kwietniu. Teraz uciekam dalej walczyć z metamorfozą balkonu, która powiem Wam szczerze, trochę zaczęła mnie przerastać ;) Jeśli macie ochotę śledzić moje zmagania, to zapraszam na mój Instagram (a konkretnie #instastories) - każde słowo otuchy mile widziane ;)

A jak Wam poszło denkowanie kosmetyków w ubiegłym miesiącu?

Pozdrawiam
Ania

Co nowego pojawiło się w mojej kosmetyczce? Nowości kwietnia cz. II

17:00

Co nowego pojawiło się w mojej kosmetyczce? Nowości kwietnia cz. II


W poprzednim wpisie pokazywałam Wam 8 nowych świec Yankee Candle w mojej kolekcji, a dziś przygotowałam dla Was mały przegląd kwietniowych nowości kosmetycznych. Jeśli więc jesteście ciekawi co nowego pojawiło się w mojej kosmetyczce w ubiegłym miesiącu, to serdecznie zapraszam :)

DEMAKIJAŻ I OCZYSZCZANIE - BIODERMA, VIANEK, YOPE


Naturalny żel pod prysznic Yope róża i kadzidłowiec chodził za mną, odkąd tylko pojawił się w sprzedaży i kwietniu w końcu nadarzyła się okazja by wrzucić go do koszyka. Pachnie obłędnie, a różowe opakowanie totalnie skradło moje serce!

Kilka tygodni temu wykończyłam olejek do demakijażu Resibo, a ponieważ taka forma demakijażu bardzo przypadła mi do gustu,  zdecydowałam się wypróbować dla porównania inny produkt tego typu. Mój wybór padł na łagodzący olejek do demakijażu Vianek.

Podczas wizyty w aptece wrzuciłam też do koszyka miniaturkę ukochanego płynu micelarnego Bioderma Sensibio H2O. W maju czeka mnie krótki, weekendowy wyjazd, więc będzie jak znalazł.


DERMOKOSMETYKI - VICHY, AVENE, LA ROCHE-POSAY


Skoro już jesteśmy przy kosmetykach aptecznych, w kwietniu uzupełniłam zapas ulubionego antyperspirantu, czyli kultowej zielonej kulki Vichy. W akcie desperacji z powodu nawrotu AZS, skusiłam się na krem Cicaplast Baume B5 SPF50 La Roche-Posay, który okazał się prawdziwym wybawieniem dla znękanych chorobą dłoni. Dodatkowo wzięłam jeszcze kieszonkowy krem z filtrem Avene refleks słoneczny SPF50+.


KOSMETYKI NATURALNE - MOKOSH, IOSSI, DESERT ESSENCE, COSNATURE


Z kosmetyków naturalnych w kwietniu zamówiłam kolejne już opakowanie serum dla cery z problemami Iossi. Zdecydowałam się również na powrót do masła do ciała Cosnature, którego używałam jakiś rok temu. Z nowości zawitały u mnie korygujący krem pod oczy z zieloną herbatą Mokosh oraz nawilżający balsam do ust Desert Essence. Póki co, oba produkty zapowiadają się świetnie!


KOSMETYKI KOLOROWE - NARS, CLINIQUE


I na koniec kosmetyki kolorowe. W kwietniu zamówiłam nowe opakowanie ulubionego korektora pod oczy NARS Radiant Creamy Concealer tym razem w odcieniu Vanilla. Z kolei mini pomadka Clinique Pop Lip Colour & Primer w odcieniu Love Pop to nieco spontaniczny zakup - zamawiając perfumy dla męża na imieniny, dorzuciłam ją do koszyka by uzbierać kwotę zamówienia niezbędną do darmowej wysyłki (trochę to głupie, ale też tak robicie?)


I to już wszystkie produkty, które w kwietniu pojawiły się w mojej kosmetyczce. Jest kilku ulubieńców, ale i kilka zupełnych nowości, o których na pewno opowiem Wam na blogu za jakiś czas. A tymczasem, jeśli używaliście któregoś z tych produktów, koniecznie dajcie znać jak się u Was sprawdził. Chętnie poczytam i porównam wrażenia :)

Pozdrawiam
Ania
Copyright © 2017 Po tej stronie lustra