Nowości lutego i pierwsze spotkanie z kosmetykami Feel Free

22:05

Nowości lutego i pierwsze spotkanie z kosmetykami Feel Free


Były już zużycia kosmetyczne, nadszedł więc czas na nowości! Na pierwszy rzut zakupy kosmetyczne, bo ich jak zwykle jest mniej. Nie mniej jednak w tym miesiącu skusiłam się na kilka zupełnie nowych dla mnie produktów (a nie tylko uzupełnienie zapasów ulubieńców, jak to w ostatnim czasie najczęściej bywało). Jeśli więc macie ochotę podejrzeć mój mini haul kosmetyczny lutego, to serdecznie zapraszam ;)

kosmetyki naturalne feel free pianka, tonik, krem pod oczy

Kosmetyki naturalne Feel Free


Kosmetyki Feel Free to dla mnie zupełna nowość. Zachęciły mnie do wypróbowania fajnymi składami, przystępną ceną i miłymi dla oka opakowaniami. Na początek skusiłam się na trzy produkty: piankę do mycia twarzy, tonik i krem pod oczy. Pianki i toniku używam już kilka dni i pierwsze wrażenie zrobiły na mnie całkiem pozytywne (wciąż jeszcze przyzwyczajam się do zapachu). Zobaczymy jak sprawdzą się w dłuższej perspektywie.


odżywka do włosów yope orientalny ogród, podkład annabelle minerals, perfumy jimmy choo

Odżywka Yope Orientalny Ogród


Kolejna nowość w mojej kosmetyczce to naturalna odżywka do włosów Yope Orientalny Ogród. Kupiona zupełnie spontanicznie, bardzo miło mnie zaskoczyła. Może nie należy do najwydajniejszych, ale podoba mi się efekt jaki zostawia na włosach. Są nawilżone, miękkie, dobrze się układają i dłużej zachowują świeżość. Teraz ciekawa jestem również pozostałych wersji.

Perfumy Jimmy Choo edp


Zaraz na początku miesiąca skończyły mi się perfumy, a że przed nami jeszcze za pewne trochę chłodniejszych dni, więc mój wybór ponownie padł na ukochane zimowe Jimmy Choo edp. Pewnie myślicie, że jestem nudna, ale naprawdę uwielbiam ten zapach i zwyczajnie dobrze się w nim czuję. Dlatego mam zamiar cieszyć się nim jeszcze w najbliższych tygodniach, nim przyjdzie czas przerzucić się na coś lżejszego ;)

Podkład mineralny Annabelle Minerals


W lutym kupiłam też nowe opakowanie podkładu mineralnego Annabelle Minerals. Niestety nie było akurat mojego odcienia w wersji kryjącej i musiałam wziąć matującą. Przy okazji po raz kolejny przekonałam się, że moja skóra się z nią zdecydowanie nie lubi. Co raz częściej też skłaniam się ku myśli, by jednak wrócić do kremów BB. Polecicie w tej materii coś fajnego dostępnego na polskim rynku (najchętniej poza Skin79)?

kule do kąpieli organique

Kule do kąpieli Organique


Choć na co dzień wybieram prysznic, to jednak od czasu do czasu lubię zrobić sobie ciepłą kąpiel. Szczególnie w chłodniejsze dni. Przez zimę moje zapasy kąpielowych umilaczy mocno stopniały, więc na promocji skusiłam się na trzy kule do kąpieli Organique: Bloom Essence, Delicious Touch oraz White Musk. Lubię je za piękne zapachy i delikatne nawilżenie skóry. Taki zapas powinien mi starczyć do wiosny.

I to już wszystkie nowe produkty, które pojawiły się w lutym w mojej kosmetyczce. W kolejnym wpisie pokażę Wam nowości świecowe, a tymczasem dajcie znać jak tam Wasze zakupy! Poszaleliście trochę czy wszystko według planu?

Pozdrawiam
Ania
Ile kosmetyków zdenkowałam w lutym? Projekt denko

17:00

Ile kosmetyków zdenkowałam w lutym? Projekt denko


W weekend dotarło do mnie, że luty zaraz dobiega końca i muszę przyznać, że sama nie wiem kiedy to zleciało! I nie chodzi nawet o to, że ten miesiąc jest krótszy od innych o kilka dni, ale generalnie mam wrażenie ostatnio, że czas pędzi jak oszalały. Też tak macie, czy to tylko mi brak umiejętności uważnego życia? 😅

W każdym razie, jak co miesiąc wzięłam się za małe podsumowania i na pierwszy rzut postanowiłam rozliczyć się z kosmetycznymi zużyciami. Jeśli więc jesteście ciekawi ile kosmetyków wykończyłam w lutym i co o nich sądzę po zużyciu całych opakowań, to zapraszam na kolejną edycję projektu denko.

Projekt denko - luty 2019


mydło w płynie yope zimowy las i sylveco tymiankowy żel do mycia twarzy

Yope Zimowy Las mydło w płynie


Mydło w płynie Yope Zimowy Las ratowało moje dłonie zimą, kiedy niskie temperatury i centralne ogrzewanie wystawiały cienką skórę dłoni na najcięższą próbę. Delikatnie myło, nie podrażniało i nie wysuszało mojej skłonnej do AZS skóry. 

Sylveco tymiankowy żel do twarzy


Sylveco tymiankowy żel do twarzy to mój ulubieniec, który jest ze mną już od ponad 3 lat! Produkt ma krótki, prosty i przyjazny skład oraz wygodne, higieniczne opakowanie. Skutecznie oczyszcza, zmywa makijaż, a jednocześnie jest delikatny - nie podrażnia i nie wysusza skóry. Do tego jest łatwo dostępny i niedrogi.

płyn facelle, maska biovax bambus i awokado, balsam do ust miodowa mydlarnia

Facelle płyn do higieny intymnej


Facelle płyn do higieny intymnej to tani i wielofunkcyjny produkt. Świetnie się sprawdza nie tylko do higieny intymnej, ale też jako żel pod prysznic, szampon do włosów czy szampon do mycia pędzli. Najbardziej lubię właśnie wersję Aloe Vera. Kolejna buteleczka już w użyciu.

Biowax Bambus i Olej Awokado maska do włosów


Maska do włosów Biovax Bambus i Olej Awokado robi z moimi włosami prawdziwe cuda! Nawilża, wygładza, ujarzmiała żyjące własnym życiem baby hair, a to wszystko bez obciążania i utraty objętości. Uwielbiam i z przyjemnością do niej wracam!

Miodowa Mydlarnia nagietek i wanilia balsam do ust


Balsam do ust nagietek i wanilia z Miodowej Mydlarni miałam ochotę wypróbować już od dawna. Strasznie podoba mi się to minimalistyczne opakowanie z uroczą pszczółką! Niestety jeśli mam być szczera, produkt nie przypadł mi do gustu. Zbyt mocno natłuszczał usta, szybko z nich znikał i przede wszystkim nie zapewniał mi zimową porą wystarczającej porcji nawilżenia. 

żele pod prysznic the body shop berry bon bon i vanilla marshmallow

The Body Shop Berry Bon Bon i Vanilla Marshmallow żele pod prysznic


Jeśli czytacie mnie nieco dłużej to na pewno wiecie, że od żeli pod prysznic The Body Shop jestem wręcz uzależniona i wracam do nich przy każdej możliwej okazji. Wersję Berry Bon Bon i Vanilla Marshmallow z limitowanej kolekcji na Święta 2018 dostałam od siostry. Obie pachniały obłędnie!

perfumy jimmy choo edp i masło do ciała organique follow me

Jimmy Choo edp


Jimmy Choo edp to mój ulubiony zapach na okres jesienno-zimowy. Słodki i świeży jednocześnie, ciepły, otulający i naprawdę bardzo trwały. Uwielbiam i już zakupiłam nowe opakowanie.

Organique Follow Me masło do ciała


Masła do ciała Organique należą do jednych z moich ulubionych i zawsze chętnie testuję wszelkie nowości. Nie inaczej było również w przypadku limitowanego masełka Organique Followe Me. Masło dobrze nawilżało skórę, było wydajne i miało piękny intensywnie perfumowany zapach, inspirowany perfumami YSL Black Opium.


I to już wszystkie kosmetyki, które zdenkowałam w lutym. A jak Wam w tym miesiącu poszły kosmetyczne zużycia?

Pozdrawiam
Ania
Świeca WoodWick Campfire Marshmallow - najlepszy zapach pianek z ogniska?

08:00

Świeca WoodWick Campfire Marshmallow - najlepszy zapach pianek z ogniska?

świeca woodwick i filiżanka kawy blog

Macie swoją ulubioną grupę zapachów, którą kolekcjonujecie w wielu różnych egzemplarzach i nigdy nie macie dosyć? Ja mam ich nawet kilka! Uwielbiam wszelkie zapachy herbaciane, jabłkowe i te nawiązujące do aromatu pieczonych nad ogniskiem pianek ♡ A że ostatnio pogoda obudziła we mnie tęsknotę by posiedzieć wieczorem przy ognisku, w ruch poszedł jeden z moich absolutnych ulubieńców - WoodWick Campfire Marshmallow. I to właśnie na jego recenzję chciałabym Was dziś zaprosić :)

WoodWick Campfire Marshmallow


woodwick campfire marshmallow blog recenzja

Ze względu na dźwięki wydawane podczas palenia, świece WoodWick albo się kocha albo nienawidzi. Ja należę do tej pierwszej grupy! Uwielbiam trzask drewnianego knota - w moim odczuciu tworzy on niesamowity nastrój i przyjemnie relaksuje. W ofercie marki znalazłam już kilku zapachowych ulubieńców, a Campfire Marshmallow zdecydowanie jest jednym z nich. 

Opis producenta


Miękki i słodki zapach pieczonych pianek z nutą palonego drewna.

Nuty zapachowe

  • nuty głowy: kremowa wanilia, mleko kondensowane
  • nuty serca: karmel, toffi, heliotrop, pianki marshmallow
  • nuty bazy: cukier waniliowy, wędzone drewno, paczula, drzewo cedrowe, piżmo, bursztyn

świeca woodwick campfire marshmallow

Zapach i moc


WoodWick Campfire Marshmallow to pozycja obowiązkowa dla wszystkich koneserów piankowych zapachów. Idealnie wyważone połączenie słodyczy pianek marshmallow, dymu z ogniska i palonego drewna, tworzy niezwykle ciepły i kojący zapach, który doskonale sprawdzi się nie tylko w chłodniejsze wieczory.

Gdybym miała porównać go do innych piankowych świec z mojej kolekcji, powiedziałabym, że kompozycja WoodWick to taki złoty środek. Jest bardziej dymna niż Yankee Candle Fireside Treats, ale jednocześnie bardziej słodka niż Goose Creek Campfire Marshmallow.

Moc świecy dobra w kierunku bardzo dobrej. Nie jest to killer, ale zapach jest bardzo dobrze wyczuwalny w całym pomieszczeniu i utrzymuje się w nim jeszcze kilka godzin po zgaszeniu świecy.

biała filiżanka z napisem seek magic everyday

Moja opinia o WoodWick Campfire Marshmallow


WoodWick Campfire Marshmallow to piękny słodko-dymny zapach, idealny na wieczorne palenie niezależnie od pory roku. Przywodzi na myśl beztroskie chwile przy ognisku w gronie rodziny i przyjaciół - pieczenie pianek, długie rozmowy, śpiewanie obozowych piosenek przy akompaniamencie gitary. Uwielbiam i już nie mogę doczekać się pierwszego ogniska w sezonie!

Niestety z tego co się orientuję zapach nie jest aktualnie dostępny w Polsce. Przez krótki czas co prawda widziałam w sklepach duże świece, ale rozeszły się nim zdążyłam zrobić zapas. Bardzo prawdopodobne jednak, że znajdziecie je jeszcze w sklepach stacjonarnych. Jeśli nie solo, to może chociaż w wersji Trilogy (WoodWick Sunset Bonfire).

Zobacz też:


średnia świeca zapachowa woodwick

A Wy lubicie świece WoodWick i charakterystyczny dźwięk, który wydają podczas palenia?

Pozdrawiam
Ania
Yankee Candle Rainbow's End | 50th Anniversary Collection

08:00

Yankee Candle Rainbow's End | 50th Anniversary Collection


W tym roku marka Yankee Candle obchodzi swoje 50 urodziny. Z tej okazji na rynku pojawiła się specjalna limitowana kolekcja 50th Anniversary Collection w ramach której producent będzie przypominał nam swoje najpopularniejsze zapachy z minionych dekad. Jednym z nich jest Yankee Candle Rainbow's End, na którego recenzję chciałabym Was dziś zaprosić.

Yankee Candle Rainbow's End


yankee candle rainbow's end recenzja blog

Yankee Candle Rainbow's End to zapach, który po raz pierwszy pojawił się w sprzedaży w roku 2001. Potem powracał jeszcze jako limitka, ostatnio w 2016 roku. Nigdy wcześniej jednak nie był oficjalnie dostępny w Polsce.

Opis producenta

Spokój po burzy... Zapach świeżego, wiejskiego powietrza.

Nuty zapachowe

  • nuty głowy: zielone kwiaty, skórka cytryny, pomarańcza
  • nuty serca: mięta, eukaliptus
  • nuty bazy: sosna, piżmo

yankee candle rainbow's end 2019

Wygląd i etykieta


Początkowo byłam bardzo sceptycznie nastawiona do etykiet 50th Anniversary Collection, ale tęcza od razu przypadła mi do gustu. Kojarzy mi się z rysunkiem na brzuszku Troskliwego Misia (kto z Was też oglądał za dzieciaka tą bajkę?) i nie wiem, może to przez sentyment do kreskówki i czasów beztroskiego dzieciństwa, ale muszę przyznać, że chyba nawet podoba mi się bardziej niż oryginalna wersja z tęczą nad polną drogą.

yankee candle rainbow's end 50th anniversary collection

Zapach i moc


Rainbow's End to bardzo świeży i rześki zapach. Na sucho pachniał subtelnie i lekko słodko, przywodząc na myśl morską bryzę i aromat świeżego prania, suszonego w słońcu na świeżym powietrzu. W paleniu zapach staje się bardziej chłodny i ozonowo-wodny. Mam wrażenie, że naprawdę czuję w nim mokre, zimne powietrze po burzy. Co jakiś czas do mojego nosa dochodzi też aromat cytrusów z soczystą, kwaśną pomarańczą na czele.

Moc zapachu określiłabym jako średnią. Świeca jest wyraźnie wyczuwalna w pomieszczeniu, zapach wychodzi też na sąsiedni korytarz, jednak ze względu na lekki, świeży charakter zapachu odbieram go raczej jako nienachalne tło.


yankee candle rainbow's end 2019 50th anniversary collection

Moja opinia o Rainbow's End Yankee Candle


Nie wiem czemu, ale czytając kiedyś opinie o tym zapachu na grupie, zakorzeniło mi się w głowie przekonanie, że Rainbow's End to mało przyjemny zapach i nigdy nie korciło mnie by go bliżej poznać. Tymczasem kiedy w końcu stanął na mojej drodze, okazało się, że naprawdę się polubiliśmy! Lekka, świeża kompozycja doskonale sprawdzi się w cieplejsze dni, przynosząc ulgę i odrobinę ochłodzenia. Już nie mogę doczekać się by zapalić go podczas pierwszej wiosennej burzy!

Niedługo opowiem Wam też o innych zapachach z jubileuszowej kolekcji, a tymczasem ciekawa jestem co Wy sądzicie o nowych etykietach. Podoba Wam się szata graficzna świec 50th Anniversary Collection?

Pozdrawiam
Ania

*Wpis powstał we współpracy z Yankee Candle Polska
Easter Basket, Rainbow Shake, Berry Bliss | Nowe zapachy Yankee Candle na Wielkanoc 2019

08:00

Easter Basket, Rainbow Shake, Berry Bliss | Nowe zapachy Yankee Candle na Wielkanoc 2019


Do Wielkanocy co prawda jeszcze ponad 2 miesiące, ale na rynku już pojawiły się limitowane zapachy z wielkanocnej kolekcji. I choć święta te nie budzą takich emocji jak Boże Narodzenie, to jednak ciężko się oprzeć kolorowym etykietom i zapachom zwiastującym nadchodzącą wiosnę. Jeśli więc jesteście ciekawi jakie nowości marka Yankee Candle przygotowała dla nas z tej okazji, to zapraszam na recenzję Easter Basket, Rainbow Shake i Berry Bliss - trzech nowych zapachów na Wielkanoc 2019.

Yankee Candle Easter Basket


yankee candle easter basket blog recenzja

Opis producenta

Radosna wyprawa z koszyczkiem w wielkanocny poranek. W powietrzu czuć mocną mieszankę zroszonej wiosennej trawy i mokrego lasu, osłodzoną mocno owocową galaretką.

Nuty zapachowe

  • nuty głowy: limonka, woda kaktusowa, brazylijska pomarańcza
  • nuty serca: imbirowa lilia, night blooming cereus
  • nuty bazy: róża, paczula, mech

yankee candle easter basket wielkanoc 2019

Moja opinia o Easter Basket Yankee Candle


Yankee Candle Easter Basket to wizualnie najpiękniejsza świeca z wielkanocnej kolekcji. Sam zapach okazał się jednak dla mnie nie do przejścia. Czuć w nim głównie gorzkawe cytrusy i świeżą zieleninę, co połączone razem przywodzi na myśl łazienkowe środki czystości. Dodatkowo wyczuwam w nim nieprzyjemną, drażniącą nutę rodem z chińskiego centrum handlowego.

Na szczęście moc zapachu jest dość delikatna, więc nie zabił mnie podczas palenia. Nie mniej jednak, u mnie Yankee Candle Easter Basket będzie pełnił funkcję czysto dekoracyjną i kolekcjonerską. Palić go więcej nie zamierzam.


Yankee Candle Rainbow Shake


yankee candle rainbow shake blog recenzja

Opis producenta

Ogromna dawka cukru – soczyste, musujące owoce zmieszane ze słodką wanilią, wykończone bitą śmietaną, tęczową posypką i sosem z jagód.

Nuty zapachowe

  • nuty głowy: kremowy ananas, karmelizowane jabłko, prażone migdały
  • nuty serca: brzoskwinia, czarna porzeczka, włoska pomarańcza
  • nuty bazy: cynamon, waniliowa śmietanka, krem malinowy

yankee candle rainbow shake wielkanoc 2019

Moja opinia o Rainbow Shake Yankee Candle


Przyznaję, że tego zapachu się trochę bałam, bo moją relację z tego typu kompozycjami można określić statusem “to skomplikowane”. Tymczasem Yankee Candle Rainbow Shake bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Na sucho czułam przede wszystkim mleczno-truskawkowe cukierki Alpenliebe. W paleniu zapach nieco się rozwija, staje się nieco mniej mleczny, a bardziej owocowo cierpki, choć wciąż w słodkim cukierkowym wydaniu.

Moc dobra. Zapach jest wyraźnie wyczuwalny w całym pokoju i wychodzi na sąsiadujący z nim korytarz.


Yankee Candle Berry Bliss


yankee candle berry bliss blog recenzja

Opis producenta

Soczysta mieszanka pełna owoców, dojrzałe jagody dopełnione słodką figą i śliwką.

Nuty zapachowe

  • nuty głowy: cytrusy, śliwka mirabelka
  • nuty serca: czarna jagoda, figa
  • nuty bazy: nuty drzewne

yankee candle berry bliss wielkanoc 2019

Moja opinia o Yankee Candle Berry Bliss


Yankee Candle Berry Bliss pojawił się jako zapach niespodzianka. Nie było o nim mowy podczas wcześniejszych przecieków i zapowiedzi, tymczasem dla mnie to najciekawszy zapach wielkanocnej kolekcji. Wbrew etykiecie nie znajdziemy tu żadnych jedzeniowych słodkości. Berry Bliss to zapach cierpki, wytrawny, owocowo-drzewny. Na sucho czułam w nim coś w rodzaju czarnej porzeczki, takiej zerwanej prosto z krzaczka, z charakterystycznym ziołowym posmakiem. W paleniu zapach nieco łagodnieje i nabiera odrobinę śliwkowo-jagodowo-figowej słodyczy.

Moc dobra. Świeca jest wyraźnie wyczuwalna w całym pomieszczeniu, ale jednocześnie nie męczy i nie przytłacza. Jeśli lubicie zapachy w klimatach Tuscan Vineyard, to naprawdę warto dać mu szansę.


Na koniec mam jeszcze do Was pytanie natury technicznej: lubicie takie zbiorcze recenzje nowych kolekcji czy jednak wolelibyście, aby każdemu z zapachów poświęcić osobny wpis?

Pozdrawiam
Ania
Maska rozświetlająca Andalou Naturals z dynią, miodem i kwasem glikolowym

08:00

Maska rozświetlająca Andalou Naturals z dynią, miodem i kwasem glikolowym


Kiedyś mój blog był stricte kosmetyczny, ale od jakiegoś czasu moją uwagę pochłaniają świece i kosmetyki zeszły na dalszy plan. Nie znaczy to jednak, że przestały być dla mnie ważne. Znacznie zmieniło się moje podejście, ale wciąż lubię testować nowości, odkrywać nowe marki i dzielić się z Wami tymi, które warte są poznania. Jednym z moich ostatnich odkryć jest maska rozświetlająca Andalou Naturals.

maska rozświetlająca andalou naturals

Andalou Naturals maska rozświetlająca


Andalou Naturals Pumpkin Honey Glycolic Brightening Mask to maseczka rozświetlająca na bazie dyni, miodu manuka i kwasu glikolowego. Produkt łagodnie i skutecznie usuwa martwe komórki naskórka, poprawia koloryt i wygładza strukturę skóry. Cera staje się jaśniejsza, rozświetlona i odżywiona.

maska andalou naturals blog recenzja

Składniki aktywne

  • dynia - bogata w beta karoten, poprawia koloryt skóry
  • kwas glikolowy - złuszcza martwe komórki naskórka, wygładza i rozjaśnia skórę, 
  • miód manuka - wykazuje działanie przeciwbakteryjne, przeciwzapalne i regenerujące skórę, pomaga utrzymać odpowiedni poziom nawilżenia, chroni przed przesuszeniem
  • ananas - zawiera naturalne enzymy o właściwościach eksfoliujących
  • roślinne komórki macierzyste - pobudzają skórę do odnowy i regeneracji
  • witamina C - rozjaśnia przebarwienia, wzmacnia naczynka

maska z dynią, miodem i kwasem glikolowym andalou naturals

Skład INCI


Cucurbita pepo (pumpkin) puree*, aloe barbadensis juice*, helianthus annuus (sunflower) oil*, vegetable glycerin, manuka honey, ananas sativus (pineapple) juice*, pectin, glycolic acid, sodium hyaluronate, cyamopsis tetragonolobus (guar) gum*, fruit stem cells (malus domestica, solar vitis) and BioActive 8 berry complex*, lecithin, saccharum officinarum (sugar cane) extract*, calophyllum tacamahaca (tamanu) and limnanthes alba (meadowfoam) oils, magnesium ascorbyl phosphate (vitamin C), tocopherol (vitamin E), aspalathus linearis (rooibos) extract*†, phenethyl alcohol, ethylhexylglycerin, cinnamomum cassia (cinnamon), myristica fragrans (nutmeg) and eugenia caryophyllus (clove) powders* 

* Certified Organic 
† Fair Trade
 andalou naturals pumpkin honey glycolic mask

Działanie i moja opinia


Maska Andalou Naturals wygląda i pachnie jak apetyczne dyniowe pure z jesiennymi przyprawami, aż chciałoby się jej spróbować! Nałożona na oczyszczoną skórę na 10-20 minut działa niemal jak peeling enzymatyczny - oczyszcza i wygładza skórę, pozwalając pozbyć się martwego naskórka i suchych skórek. Co ważne maska ma przyjemną papkowatą konsystencję. Łatwo się rozprowadza na skórze, nie spływa z twarzy i nie zmienia się z czasem w twardą skorupę.

Chwilę po nałożeniu odczuwam na skórze lekkie mrowienie, ale nie jest ono w żaden sposób uciążliwe. Zwykle mija po kilku minutach i nie pozostawia po sobie żadnych podrażnień ani nawet zaczerwienienia. Po zmyciu maski, buzia jest gładka i mięciutka w dotyku. Pory stają się mniej widoczne, cera nabiera zdrowego kolorytu (zupełni jakbyśmy regularnie piły sok marchwiowy). Jednocześnie skóra jest dobrze nawilżona, zero uczucia ściągnięcia - jakbym się uparła mogłabym już nie nakładać kremu i nie czułabym z tego tytułu żadnego dyskomfortu.

maseczka rozświetlajaca z kwasem glikolowym

Jeśli nie znacie jeszcze maski Andalou Naturals z dynią, miodem i kwasem glikolowym, a szukacie produktu, który wyrówna strukturę skóry, oczyści pory, nawilży i poprawi koloryt, to zdecydowanie warto ją wypróbować. Ja jestem maseczką absolutnie oczarowana i już wiem, że jak zużyję obecne opakowanie z pewnością sięgnę po kolejne.

Pozdrawiam
Ania
Miłość! Yankee Candle Passionflower (Elevation Collection)

08:00

Miłość! Yankee Candle Passionflower (Elevation Collection)

yankee candle passionflower elevation collection with platform lid

Wierzycie w świecowe przeznaczenie? Ja tak! Są bowiem takie świece, w których człowiek zakochuje się od pierwszego wejrzenia.

Najpierw tylko ją mijasz na zdjęciach w internecie. Od razu przykuwa Twoją uwagę swoją urodą. Z czasem łapiesz się na tym, że podświadomie szukasz jej wzrokiem. W końcu zbierasz się na odwagę i sprawdzasz nuty zapachowe. Wydają się być idealne, ma w sobie wszystko co lubisz! W głowie pomału kołacze już myśl: czyżby to była ta jedyna? Coraz częściej zaczynasz sobie wyobrażać Was razem. Gdy nadchodzi dzień pierwszego spotkania serce wali Ci jak oszalałe. Nieśmiało uchylasz wieczko, wciągasz powietrze i już wiesz, że to właśnie na nią czekałeś całe życie!

Tak mniej więcej było ze mną i nowym zapachem Yankee Candle Passionflower, na którego recenzję chciałabym Was dziś zaprosić ;)

duż świeca yankee candle passionflower elevation collection with platform lid

Yankee Candle Passionflower


Yankee Candle Passionflower to jeden z nowych zapachów na wiosnę 2019, które niedawno zasiliły szeregi linii Elevation Collection with Platform Lid.

Opis producenta


Rzadki i wyjątkowy zapach upojnych nocnych kwiatów - namiętny i inspirujący aromat wprawiający w dobry nastrój

Nuty zapachowe

  • nuty głowy: mandarynka, czarna porzeczka
  • nuty serca: jaśminowa herbata, kwiat lotosu
  • nuty bazy: orchidea, bursztyn, piżmo

etykieta świecy yankee candle passionflower elevation collection with platform lid

Zapach i moc


Yankee Candle Passionflower to przepiękny zapach, idealny na wiosnę i lato. Lekki, świeży, kwiatowo-owocowy, utrzymany w kobiecym, perfumeryjnym klimacie. Całość jest tak harmonijnie skomponowana, że ciężko wyodrębnić z niej poszczególne nuty zapachowe. W zasadzie jedyne czego mój nos jest pewien to orzeźwiająca cytrusowo-herbaciana nuta. Zapach cudownie koi, odpręża i relaksuje, a jednocześnie ma w sobie też coś zmysłowego, co przez cały czas uwodzi i sprawia, że nie można mu się oprzeć.

Moc w dużej świecy określiłabym jako dobrą. Zapach jest wyraźnie wyczuwalny w pomieszczeniu jeszcze zanim świeca osiągnie pełny basen.

yankee candle passionflower recenzja blog

Moja opinia o Passionflower Yankee Candle


Yankee Candle Passionflower to była miłość od pierwszego wejrzenia, która nie tylko nie przyniosła rozczarowania po bliższym poznaniu, ale wręcz z każdym paleniem staje się coraz silniejsza. Gdybym miała go do czegoś porównać, zdecydowanie wskazałabym na świecę Millefiori Zona Keemun i powszechnie lubiane perfumy D&G L'Impertrice. Oczywiście nie są to zapachy identyczne, ale zdecydowanie można je zaliczyć do tej samej grupy. Jeśli więc znacie i lubicie któryś z nich, to jestem absolutnie pewna, że Passionflower również przypadnie Wam do gustu.


yankee candle passionflower nowość wiosna 2019

Yankee Candle Passionflower to już drugi zapach z serii Elevation Collection with Platform Lid, który tak mnie zachwycił! Dajcie znać, czy Wy też macie w tej linii swoich ulubieńców, których warto przetestować!

Pozdrawiam
Ania
Nowe świece zapachowe w mojej kolekcji, czyli styczniowy Yankee Candle haul

08:00

Nowe świece zapachowe w mojej kolekcji, czyli styczniowy Yankee Candle haul


W ostatnim wpisie pokazywałam moje styczniowe nowości kosmetyczne, a dziś czas wyspowiadać się przed światem i samą sobą z zakupów świecowych. Było ich całkiem sporo, bo w styczniu pojawiło się na rynku mnóstwo nowości, także uzbrójcie się w cierpliwość i coś do picia nim przejdziecie do dalszej lektury. Już? Gotowi? No to zaczynamy.

Yankee Candle Gingerbread


Na początek świeca, którą zamówiłam jeszcze w grudniu, ale że dotarła do mnie już po Nowym Roku, więc wylądowała tutaj. Nie jestem fanką pierniczkowych i mocno korzennych zapachów, ale Yankee Candle Gingerbread kusił mnie już od jakiegoś czasu, głównie z pobudek czysto kolekcjonerskich. Wszystko przez bajkową piernikową chatkę na etykiecie. Sam zapach jest dość pikantny, mało słodki, a mocno przyprawowy i zdecydowanie nie każdemu przypadnie do gustu.


Zakupy z grupy - Tarte Tatin i Black Coconut


Również pod koniec grudnia upolowałam na grupie dwa zapachy w bardzo korzystnych cenach. Yankee Candle Tarte Tatin miałam już kiedyś w wosku, potem zapach został wycofany. A że jak wiecie uwielbiam wszelkie jabłka, szarlotki i jabłeczniki to bardzo brakowało mi go w kolekcji. Drugi zapach upolowany na grupie to Yankee Candle Black Coconut, do którego przymierzałam się już od dłuższego czasu. Czekam na cieplejsze dni by sprawdzić czy się polubimy.




Yankee Candle Sunday Brunch Collection


Początek roku przywitał nas wiosenną kolekcją Yankee Candle Sunday Brunch i czterema nowymi zapachami. Ich recenzje pojawiły się już na blogu, więc nie będę się nadmiernie rozpisywać. Przypomnę tylko, że moim absolutnym faworytem został Blush Bouquet, a tuż za nim uplasował się Floral Candy. Trzecie miejsce przypadło Sweet Morning Rose, zaś największym rozczarowaniem okazał się zapach Belgian Waffle.






Scent of The Year 2019 - One Together


Pod koniec stycznia do sklepów trafił w końcu długo wyczekiwany Scent of The Year 2019. Zapach roku wzbudził sporo emocji jeszcze zanim pojawił się w sprzedaży i trudno się temu dziwić. Świeca przyciąga uwagę biało-złotym designem, a sam zapach Yankee Candle One Together jest nie mniej ciekawy niż jego szata graficzna. Warto przynajmniej powąchać, tym bardziej, że z tego co czytam każdy odbiera go nieco inaczej. Link do mojej recenzji znajdziecie poniżej.



50th Anniversary – Rainbow’s End i Orange Dreamsicle


Wraz z Zapachem Roku dotarły do Polski także dwa limitowane zapachy z jubileuszowej kolekcji 50th Anniversary Collection. Założeniem kolekcji jest przypominanie zapachów, które święciły triumfy w minionych dekadach. Jako pierwsze na rynku pojawiły się zapachy wprowadzone na początku lat 2000 – Rainbow’s End i Orange Dreamsicle. Docelowo kolekcja będzie składała się z co najmniej sześciu zapachów.



Yankee Candle Seaside Woods


Nie do końca rozumiem ideę przesuwania sezonów i wypuszczania typowo wakacyjnych zapachów w środku zimy, ale muszę uczciwie przyznać, że Yankee Candle Seaside Woods jest jednym z najpiękniejszych zapachów jakie wyszły w ostatnim czasie. Ciepła, drzewna słodycz rodem z Driftwooda oprawiona lekką i świeżą perfumową nutą na bazie cytrusów, kwiatu pomarańczy i świeżego morskiego powietrza. Coś cudownego! Jeśli jeszcze nie próbowaliście, koniecznie musicie nadrobić - tym bardziej, że właśnie dojechały również woski.


Yankee Candle Turquoise Glass


Ostatnia styczniowa nowość to limitowany zapach Yankee Candle Turquoise Glass dostępny tylko w dużych słojach. Jest to typowo wakacyjna kompozycja, lekka i świeża z wyraźną nutą melona. Na sucho przypomina mi coś pomiędzy Pink Sands i klasycznym zielonym jabłuszkiem DKNY. Myślę, że będzie fajny na lato. No chyba, że ktoś ma awersję do melonowo-ogórkowych zapachów.


I to już wszystkie świecowe nowości, które zasiliły moją kolekcję w styczniu. Moje gratulacje, jeśli udało Wam się dobrnąć do końca - przygotowując ten wpis sama miałam chwile zwątpienia 😂

A jak tam Wasze świecowe zakupy? Skusiliście się w styczniu na jakieś nowości?

Pozdrawiam
Ania
Co nowego pojawiło się w mojej kosmetyczce? Styczniowe nowości

08:00

Co nowego pojawiło się w mojej kosmetyczce? Styczniowe nowości


Styczeń już dawno za nami, wypadałoby więc rozliczyć się z nowości i popełnionych zakupów. Zacznę od tego, czego przybyło mi mniej, czyli od kosmetyków (ze świecami trochę przyszalałam na dobry początek roku, ale o tym innym razem). Jeśli więc macie ochotę podejrzeć jakie nowości kosmetyczne pojawiły się u mnie w styczniu, to serdecznie zapraszam do dalszej części wpisu.

Organique Follow Me - masło do ciała


Na masło do ciała z limitowanej kolekcji Organique Followe Me polowałam już przed Bożym Narodzeniem, ale zawsze gdy byłam w ich salonie, akurat było niedostępne. W końcu udało mi się upolować je tuż po Nowym Roku. Masełko ma intensywnie perfumowany zapach, inspirowany YSL Black Opium.

organique follow me masło do ciała

Kosmetyki Andalou Naturals - tonik, maska i krem pod oczy


Zaraz na początku stycznia skusiłam się też na trzy kosmetyki Andalou Naturals. Produkty marki kusiły mnie już od dłuższego czasu, szczególnie maseczka rozświetlająca z dynią, miodem Manuka i kwasem glikolowym, o której zresztą wspominałam Wam już na Instagramie i w ulubieńcach stycznia.

Równie udanym wyborem okazał się tonik zwężający pory z ekstraktem z wierzby, oczarem wirginijskim i kwasem salicylowym. Po miesiącu codziennego stosowania widzę niesamowitą różnicę w wyglądzie porów na nosie (a to te najbardziej upierdliwe). Z kolei trzeci produkt, na który się skusiłam to rewitalizujący żel pod oczy z komórkami macierzystymi z róży alpejskiej, ekstraktami z alg i herbaty oraz witaminą C.

żel pod oczy andalou naturals 1000 Roses eye revive contour gel

rozświetlajaca maseczka do twarzy andalou naturals pumpkin honey glycolic mask

tonik zwężający pory z kwasem salicylowym andalou naturals

Pielęgnacja ust - Sylveco, Miodowa Mydlarnia, Hurraw!


Zima to trudny czas dla delikatnej skóry na ustach, dlatego w styczniu musiałam uzupełnić zapas pomadek ochronnych. Balsam do ust nagietek i wanilia z Miodowej Mydlarni zdążyłam już zdenkować i szczerze mówiąc nie przypadł mi do gustu - mocno natłuszczał usta, szybko z nich znikał i słabo nawilżał. O wiele lepiej sprawdza się w tej kwestii balsam do ust Hurraw!, który zresztą gości u mnie nie po raz pierwszy. Nie mogło też zabraknąć mojego ulubieńca, czyli odżywczej pomadki z peelingiem Sylveco.

naturalne balsamy i peelingi do ust

Yope Zimowe Okruszki - balsam i mydło w płynie


W styczniu skusiłam się też na drugi limitowany zimowy zapach kosmetyków Yope – Zimowe Okruszki (pierwszy, Zimowy Las, pokazywałam Wam na blogu w grudniu). Wybrałam dla siebie zestaw składający się z balsamu do rąk i ciała oraz mydła w płynie. Oba produkty jeszcze czekają na swoją kolej (też tak macie, że jak wydaje Wam się, że kosmetyku w opakowaniu starczy Wam jeszcze na długo, to znika on niespodziewanie szybko, a gdy myślicie, że denko już tuż tuż, to wtedy produkt się cudownie mnoży i stosujecie go jeszcze tygodniami???)

balsam do rąk i ciała yope zimowe okruszki

mydło w płynie yope zimowe okruszki

Kosmetyki kolorowe - lakier do paznokci i tusz do rzęs


Z kolorówki w styczniu kupiłam tylko dwa produkty. Tusz do rzęs L'Oreal Vollume Million Lashes Fatale miałam już kilka razy i zawsze z przyjemnością do niego wracam. Ładnie rozczesuje rzęsy, nie kruszy się w ciągu dnia i nie osypuje. Lakier do paznokci Avril to dla mnie zupełnie nowość i zamiennik ukochanego Essie Mademoiselle, którego od dłuższego czasu nie mogłam nigdzie dostać. Póki co jestem z niego zadowolona. Produkt nie zawiera parabenów, ftalanu dibutylu, toluenu, ksylenu, kamfory i formaldehydu. Jest wegański i nie testowany na zwierzętach.

lakier avril i tusz do rzęs l'oreal vollume million lashes fatale

I to już wszystkie nowe kosmetyki, który pojawiły się w mojej kosmetyczce w styczniu. A jak tam Wasze pierwsze tegoroczne nowości? Poszalałyście na wyprzedażach czy raczej wszystko zgodnie z planem i z zachowaniem zasad zdrowego rozsądku?

Pozdrawiam
Ania
Copyright © 2017 Po tej stronie lustra